We Francji nie wolno pokazywać uśmiechniętych dzieci z Zespołem Downa przez szacunek dla kobiet, które dokonały aborcji

Zagranica Dołącz do dyskusji (238)
We Francji nie wolno pokazywać uśmiechniętych dzieci z Zespołem Downa przez szacunek dla kobiet, które dokonały aborcji

Przy całej „nienormalności” naszych polityków, czasem mam wrażenie, że jednak Polska w ostatnich latach naprawdę zaczyna być ostoją normalności na świecie. 

W redakcji Bezprawnika mamy różne poglądy na sprawę aborcji. Są jej zwolennicy, są zwolennicy utrzymania obecnie istniejącego kompromisu (nie ma chyba natomiast osoby, która byłaby jej całkowicie przeciwna, ale może przy kolejnej rekrutacji to się zmieni). Natomiast niniejszy wpis nie będzie traktował o dokonaniu aborcji jako takim. Będzie traktował o poziomie absurdu, który osiągnęło francuskie społeczeństwo.

Wychowywanie dziecka z Zespołem Downa to niewątpliwe wyzwanie życiowe i nie każdy ma na to odwagę. Kobiety w Polsce często korzystają z nieprecyzyjnych (celowo lub niecelowo) przepisów dotyczących legalności aborcji i decydują się na usunięcie tego typu ciąż. Również we Francji legalne jest przerywanie ciąży w sytuacji, gdy u płodu stwierdzono Zespół Downa.

Jest to oczywiście bardzo przykre, ale tak wygląda prawo, ludzie mają różne poglądy na ten temat, moralność pozwala każdemu dokonać subiektywnej oceny podjętej decyzji. Problemem, o którym chcę napisać w tej notce, jest natomiast stanowisko francuskiego odpowiednika naszego Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Zespół Downa nie może kojarzyć się z uśmiechem?

Otóż we francuskiej telewizji emitowany był powyższy spot reklamowy przygotowany specjalnie na Światowy Dzień Zespołu Downa obchodzony w 2014 r., jednakże jego emisja po pewnym czasie została zakazana. W uzasadnieniu mogliśmy znaleźć jakże przekonujące uzasadnienie, iż klip ten może naruszać spokój sumienia kobiet, które legalnie dokonały innych osobistych wyborów. Tak skonstruowana reklama w ocenie francuskiego NSA nie realizowała więc ani przewidzianych przez tamte prawo celów komercyjnych, ani też w sposób jednoznaczny nie przysługiwała się interesowi publicznemu.

Na widok tych słów uzasadnienia… zaniemówiłam. W trosce o uczucia kobiet, które suwerenną, legalną i dobrowolną decyzją zdecydowały się wymazać akurat takie zagadnienie ze swojego życia, francuski wymiar sprawiedliwość marginalizuje osoby, które są bohaterami, każdego dnia mierząc się z niepełnosprawnością swoich bliskich. Kontekst moralno-estetyczny całej tej sytuacji wydaje się tak absurdalny, że trudno nawet jest sobie z niego w jakikolwiek sposób kpić.

Pozostaje mieć nadzieję, że Francuzi po uznaniu za „niewskazane” pokazywania szczęśliwych dzieci z Zespołem Downa, w dalszej kolejności nie zabronią im się pokazywać w miejscach publicznych w trosce o uczucia niedoszłych matek im podobnych.