Irlandzki Kościół chce mieć „polskie” przywileje. Przynajmniej jeśli chodzi o msze św. w czasie lockdownu

Społeczeństwo Zagranica Dołącz do dyskusji (23)
Irlandzki Kościół chce mieć „polskie” przywileje. Przynajmniej jeśli chodzi o msze św. w czasie lockdownu

Polski Kościół, jak wiadomo, cieszy się ogromnymi przywilejami. Np. msze św. w czasie lockdownu mogą być względnie swobodnie odprawiane. Co innego w Irlandii. Okazuje się jednak, że biskupi z „Zielonej wyspy” pozazdrościli tym polskim.

Polski Kościół cieszy się przywilejami niespotykanymi w generalnie zsekularyzowanej Europie. Można rozprawiać na ten temat godzinami, ale specjalne traktowanie Kościoła widać doskonale w polityce lockdownowej.

Choć pozamykane jest niemal wszystko, to świątynie mogą być otwarte. Niby są rządowe wytyczne co do ilości wiernych, ale pilnować ich przestrzegania mają głównie sami… proboszczowie.

Okazuje się, że polskiemu Kościołowi bardzo zazdrości ten irlandzki. W ostatnich dniach władze zakazały odprawiania stacjonarnych mszy – tłumacząc się względami pandemicznymi.

Msze św. w czasie lockdownu. Kościół kontratakuje

Miejscowi duchowni bynajmniej nie przyjęli tych informacji ze zrozumieniem. „To złamanie wszelkiego zaufania” – komentował arcybiskup Eamon Martin, lider Kościoła katolickiego na wyspie.

Duchowny nazwał też zakaz „drakońskim”, a nawet stwierdził, że „jest to po prostu prowokacja”. I nie zamierza się poddawać. Zaznacza, że będzie się konsultował z prawnikami, bo nie jest przekonany, czy zakaz jest w ogóle legalny.

Minister zdrowia Stephen Donnelly, który formalnie wprowadził zakaz, stoi natomiast na swoim stanowisku. I spokojnie tłumaczy, że ryzyko przenoszenia się wirusa w zamkniętych pomieszczeniach jest bardzo duże. I podkreśla, że msze mogą być transmitowane online.

Najwyraźniej jednak biskupi niespecjalnie chcą przyjąć do wiadomości, że sytuacja jest naprawdę trudna i każdy musi ponieść wyrzeczenia. Polscy przy tym idą znacznie dalej niż ci z Irlandii. Nie tylko skutecznie lobbują wyjątek dla Kościołów w trakcie lockdownu – ale też wręcz sabotują program szczepień, sugerując, że niektóre preparaty mogą być „nieetyczne”.

Kiedyś Polska chciała być drugą Irlandią – w tym politycznym haśle chodziło oczywiście o ekonomiczny sukces, jaki w ostatnich dekadach osiągnęła „Zielona wyspa”. Jednak Polska kroczy irlandzką drogą jeśli chodzi o nagły odpływ od Kościoła, zwłaszcza młodych ludzi. Irlandia to dziś liberalny kraj, w którym (jak widać) biskupi wcale nie dyktują swoich warunków politykom.

Póki co jednak biskupi z Irlandii mogą zazdrościć tym polskim. Bo „drugiej Polski” u nich już raczej nie będzie.