Rząd chce, by pożyczać mu pieniądze. Kusi gwarantowanym zyskiem i potencjalną premią pieniężną

Finanse Państwo Dołącz do dyskusji (41)
Rząd chce, by pożyczać mu pieniądze. Kusi gwarantowanym zyskiem i potencjalną premią pieniężną

Możliwa premia pieniężna od państwa i gwarantowany zysk? Brzmi zachęcająco, bo i tak też ma to brzmieć. W czerwcu dostępna będzie Premiowa Obligacja Skarbowa, a koszt pojedynczej akcji to zaledwie 100 zł. Rządzący twierdzą, że to forma oszczędzania, która gwarantuje określony zysk, a ci, którzy się zdecydują, będą mieć szansę na otrzymanie dodatkowej nagrody. Nikt nie powinien mieć jednak wątpliwości, że państwu się to po prostu opłaca.

Premiowa Obligacja Skarbowa powraca

W zeszłym roku rządzący wpadli na pomysł emitowania obligacji premiowych. Premiowa Obligacja Skarbowa, jak się okazało, była sukcesem (i po części zbawieniem) dla rządu. Teraz oferta od państwa powraca, a zakupu 10-miesięcznej obligacji będzie można dokonać tylko w czerwcu. Bez wątpienia taka „oferta limitowana” ma pewne podłoże marketingowe – wiele osób uwielbia okazje, a jeśli coś jest krótko lub trudno dostępne, chętniej po to sięgną.

Co zyskają osoby, które skuszą się na zakup obligacji? Jak twierdzą rządzący – przede wszystkim gwarantowany zysk. Oprocentowanie to 1,50 proc. w skali roku. Oprocentowanie może nie jest zbyt imponujące, ale z drugiej strony obecnie, w przypadku lokat bankowych, również nie można liczyć na fajerwerki. Okres wykupu jest w dodatku stosunkowo krótki, bo wynosi 10 miesięcy, a odsetki są gwarantowane.

Osoby, które kupią obligacje, mogą też liczyć na dodatkową premię pieniężną w wysokości 10 zł/100 zł/1000 zł/10 000 zł. Oczywiście – o ile ją wygrają. Im więcej obligacji kupi dana osoba, tym większe będzie miała na to szanse.

Państwo sprzedaje obligacje nie bez przyczyny

Warto jednak na premiowe obligacje popatrzeć także pod innym kątem. To pomysł przede wszystkim obliczony na wciągnięcie obywateli (stosunkowo niskim kosztem) w… finansowanie państwa. A konkretniej – w pożyczanie mu pieniędzy. Ktoś może stwierdzić, że przecież po 10 miesiącach państwo nie dość, że musi „pożyczone” pieniądze oddać, to jeszcze przecież jest zobowiązane wypłacić odsetki i ewentualną premię. Oczywiście, tyle że… obligacje wykupią po prostu następni obywatele. I następni. A państwo zyskuje środki, którymi może obracać. Wystarczy tylko, że rządzący będą umiejętnie podsycać zainteresowanie Polaków, a sprzedaż obligacji utrzyma się przynajmniej na stałym poziomie. Tyle właściwie wystarczy.

Jeszcze do niedawna obligacje skarbowe nie cieszyły się takim zainteresowaniem. Polacy raczej nieufnie podchodzili do tego sposobu inwestowania środków. Niektórzy mogli zadawać sobie pytanie chociażby o to, czy aby na pewno ujrzą jeszcze swoje pieniądze, jeśli np. zainwestują w obligacje dziesięcioletnie. To właśnie dlatego obligacje premiowe wydają się takie korzystne – 10 miesięcy to nie jest dużo, wykup przez państwo wydaje się bardziej realny.

A najbardziej korzystne są, oczywiście, dla samego państwa.