Prezydenta, jaki by nie był, kochać trzeba

Gorące tematy Państwo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (89)
Prezydenta, jaki by nie był, kochać trzeba

A jeśli nie kochać, to przynajmniej szanować. I choć ostatnie poczynania Prezydenta Andrzeja Dudy potrafią szokować, przypominamy, że za znieważanie głowy państwa grozi nawet odpowiedzialność karna. 

Obecność tego przepisu w kodeksie karnym budzi wątpliwości wielu obywateli, zdaniem niektórych jest to ograniczanie wolności słowa i przejaw cenzury. Mnie się ten przepis jednak podoba, jako forma ochrony jednostki szczególnej w naszym społeczeństwie i ustroju. Pewnym symbolu. Niestety, do Prezydentów nie mamy szczególnego szczęścia i w zasadzie każdemu z dotychczasowych można stawiać liczne zarzuty. A w takich sytuacjach cisną się na usta mocne słowa.

Opisywaliśmy już historię Macieja Maleńczuka, który znieważył śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.  Kilka lat temu internet mógł też usłyszeć historię twórcy bloga AntyKomor, który na swoim blogu publikował satyryczne obrazki z wizerunkiem ówczesnego Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Autorowi witryny, która nie stroniła od tych dość obrzydliwych memów i rysunków daleko było do błyskotliwości i walorów intelektualnych takiego choćby Rafała Ziemkiewicza i być może ostatecznie z tego względu w II instancji sąd zdecydował się umorzyć postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Wyrok w I instancji brzmiał surowo: kara roku i trzech miesięcy ograniczenia wolności.

Prezydenci się zmieniają, zmieniają się też usta i klawiatury, spośród których pod ich adresem lecą obelgi. Cały czas jednak w mocy pozostaje art. 135 kodeksu karnego:

§ 1. Kto dopuszcza się czynnej napaści na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Pamięć o art. 135 odżywa ilekroć Prezydent RP podejmuje kontrowersyjne decyzje. Internauci przystępują wówczas do ich komentowania z intensywnością i zajadłością, zapominając, że głowa państwa podlega szczególnej ochronie na mocy prawa i z pośród wszystkich osób publicznych, to o jej działalności powinniśmy wypowiadać się możliwie delikatnie. Ostro, krytycznie, ale nawet wtedy z zachowaniem zasad kultury.

Andrzej Duda przeżywa obecnie najtrudniejszy okres w swojej politycznej karierze, a przy tym staje przed jednym z najcięższych kryzysów prezydenckich III RP. Jest rzeczą w zasadzie niebudzącą wątpliwości, że wplątany w wojnę PO i PiS o Trybunał Konstytucyjny, działał z naruszeniem prawa (co niejako wynika z niedawnego orzecznictwa samego TK). To z kolei sytuacja nieciekawa zarówno dla samego Prezydenta, jak i… opozycji. Andrzej Duda staje się bowiem zakładnikiem parlamentarzystów nie tylko w sensie publicystycznym, ale i politycznym.

Pana Prezydenta wybrał naród mając na uwadze między innymi to, by chronił nas przed zakusami partii politycznych. Proszę o tym pamiętać, a jestem przekonana, że dobremu Prezydentowi naród i historia mogą się odwdzięczyć nawet bez wsparcia zepsutej klasy politycznej w kolejnej kampanii.

Fot. tytułowa: Shutterstock