Dotychczas kwestia wykorzystywania zdjęć swoich pociech przez rodziców nie podlegała szerszej debacie, jednak wraz z rozwojem mediów społecznościowych i internetu, opinia publiczna zaczęła dostrzegać problem.
Doczekaliśmy się też interesującego wyroku sądu w tej sprawie. Wyrok pochodzi wprawdzie z odległej Portugalii, ale w naszej ocenie może wyklarować się z niego linia orzecznicza w całej Europie. Zwłaszcza, że przyjętym rozstrzygnięciom trudno jest odmówić słuszności.
W mojej ocenie trafnie portugalski sąd argumentował, że dziecko nie jest przedmiotem własności swojego rodzica i jako istota ludzka również ma prawo do zachowania prywatności. Sędzia zauważył również, że media społecznościowe zmieniły się w miejsca, gdzie przestępcy seksualni znajdują ujście dla swoich chorych potrzeb, a nawet wyszukują potencjalne ofiary. Rodzice bez zastanowienia publikują w sieci zdjęcia swoich pociech, często zapominając nawet o ustawieniach prywatności.
No tak, tylko jak dziecko – zwłaszcza młode – może zwrócić się do rodzica z wnioskiem o uszanowanie jego prawa do prywatności? Nie brzmi to zbyt prawdopodobnie, prawda? W portugalskiej sprawie kluczem i motorem napędowym był fakt, iż rodzice byli w trakcie sprawy rozwodowej. I choć cała afera mogła być motywowana zupełnie personalnymi pobudkami, to jednak ojciec zarzucił matce publikowanie zdjęć ich dwunastoletniej córki z pogwałceniem prywatności dziecka.
Jak w niemal wszystkich sprawach – wydaje się, że decydująca jest tu kwestia umiaru. Wielu nieodpowiedzialnych rodziców bez zastanowienia wrzuca jednak zdjęcia swoich pociech, często nawet nagich, wystawiając je na widok różnej maści dewiantów. Z drugiej strony ten kij pilnowania rodziców na Facebooku ma dwa końce. Na myśl przychodzi historia matki, która przed kilkoma dniami – dla żartu – zamknęła swojego synka w pralce (któż z nas nie chciałby się w dzieciństwie zamknąć na chwilę w pralce?) i wrzuciła to zdjęcie na swoją społecznościową „ścianę”. Zaowocowało to przyjazdem policji.
– Czy mogę sobie wyobrazić podobny wyrok w polskim sądzie? Oczywiście – skomentował sprawę Jakub Kralka zajmujący się w naszym zespole zagadnieniami z pogranicza prawa nowych technologii.