Polscy milionerzy? Jest ich coraz więcej – i trudno się dziwić, w końcu gospodarka rośnie nam jak na drożdżach. Tylko naprawdę zamożnych osób w Polsce wcale nie ma tak dużo. Więcej jest ich nawet w Portugalii czy Grecji.
Pewnie każdy kiedyś się zastanawiał, ile jest w Polsce naprawdę bogatych osób. Takich serio bogatych, a nie zarabiających te kilkanaście tysięcy na etacie. Odpowiedź przynosi najnowszy raport firmy konsultingowej KPMG. Wynika z niego, że w Polsce mamy 62 tys. osób, których aktywa są warte przynajmniej milion dolarów. Dużo? Mało? Okazuje się, że to o 5 tys. więcej niż w zeszłym roku.
Jak jednak spojrzymy na zestawienie, to na tle Europy wypadamy raczej kiepsko. Z taką Wielką Brytanią to nawet nie mamy co się porównywać. Tam bogaczy jest niemal… 2,5 miliona. Trochę mniej to szokuje, jeśli weźmiemy pod uwagę to, w jakim tempie w ostatnich latach rosły ceny nieruchomości na Wyspach. Mnóstwo bogaczy jest oczywiście w Niemczech oraz we Francji. Ale znacznie więcej dolarowych milionerów jest w krajach, które za zbytnio zamożne nie uchodzą. W Hiszpanii na przykład jest ich 850 tys., w Portugalii ponad 90 tysięcy, a w Grecji – 87 tys. W znaczniej mniejszych od Polski Czechach liczba prawdziwych bogaczy jest szacowana z kolei na 46 tys.
Oczywiście milioner milionerowi nierówny. Ile jest więc osób, które naprawdę śpią na pieniądzach? Według raportu KPMG tylko 144 osoby mają u nas 100 mln dol. i więcej. Majątek większy niż 50 mln dol., ale mniejszy niż 100 mln ma natomiast dokładnie 215 osób w Polsce.
Nie tylko polscy milionerzy. Kto naprawdę nieźle u nas zarabia?
Zejdźmy jednak trochę na ziemię. Z raportu wynika, że nie tylko jest u nas coraz więcej bogaczy, ale też osób, które zarabiają po prostu dobre pieniądze. KPMG wziął tu pod uwagę osoby zarabiające przynajmniej 7100 zł brutto. Nie bez przyczyny zresztą, to przecież limit 32-procenowej stawki PIT. I takich osób jest u nas już ponad 1,3 mln – o 100 tys. więcej niż przed rokiem.
Niekwestionowanym liderem jeśli chodzi o regiony jest oczywiście Mazowsze. Tam osób z takimi zarobkami jest już 341 tys.
Jednak samo branie pod uwagę osób z takimi zarobkami w renomowanym opracowaniu chyba świadczy, że luksus nad Wisłę jeszcze na dobre wcale nie zawitał. W końcu w każdym zachodnim kraju zarobki rzędu 7,1 tys. zł brutto (a to trochę ponad 1,6 tys. euro) to co najwyżej wynagrodzenie przedstawiciela klasy średniej. I to bardziej nauczyciela czy księgowego niż prawnika czy menedżera w dużej korporacji.