Czy transmitowanie/wgrywanie rozgrywki z gier na Twitch lub YouTube jest legalne? Większość czytelników powiedziałaby zapewne „tak”, no bo przecież nikt z tym nic nie robi. Ale to nie do końca prawda.
Odpowiedzi na pytanie Czy Let’s Play narusza prawa autorskie twórców gry komputerowej? szukałem swego czasu w osobnym artykule (zachęcam do lektury, gdyż bardziej niż wnioski w tego typu dyskusjach istotny jest cały tok rozumowania), dochodząc do konkluzji, iż:
Jeżeli w umowie licencyjnej (EULA) nie udzielono zezwolenia na publikowanie Let’s Playów w sieci czy streamowanie gry za pośrednictwem serwisów pokroju Twitch, takie działanie należy uznać za naruszające prawa autorskie twórców gry.
Dla wielu osób takie zastrzeżenie może wydawać się kontrowersyjne. Wszak serwisy takie jak Twitch czy YouTube tętnią życiem i nikt z nimi niczego nie robi. Ale z drugiej strony – Gra o Tron na The Pirate Bay też tętni życiem, choć chyba nikt z nas nie ma złudzeń co do tego, że z punktu widzenia producenta serialu zdecydowanie nie powinno jej tam być.
EA zarobi na transmisjach
EA najwyraźniej przekalkulowało sobie, że bezpośrednia konfrontacja z wszelkiego rodzaju streamerami, letsplayerami itp. może im zaszkodzić od strony wizerunkowej (wyobrażacie sobie te nawoływania do bojkotu z PewDiePie na czele?). Albo też, po prostu, poddali się, wychodząc z założenia, że nie dadzą rady uciąć wszystkich głów tej hydrze. Ostatecznie jednak wydawca zdecydował się ujawnić, iż ma pomysł na komercjalizację tego popularnego sektora rozrywki.
Co ciekawe, na przygotowanie specjalnej platformy włodarze firmy dają sobie nawet 3 lata. Ze wstępnie zaprojektowanych koncepcji trudno niestety wyciągnąć konkretne wnioski na temat polityki firmy. Na przykład tego czy nowa platforma do streamowania i oglądania oznacza bezpośrednią i krwawą wojnę z Twitch i YouTube Gaming (o co oczywiście od razu podejrzewają znane z pazerności EA gracze), czy też jednak wydawca pozwoli tym ekosystemom istnieć i emitować np. FIFA 19 obok siebie.
Na pewno EA ma na tę swoją platformę jakiś konkretny pomysł, wskazując między innymi na nie tylko rozrywkowy, ale i edukacyjny aspekt oglądania tego, jak inni grają. Już teraz wiemy, że chętni do podziwiania będą musieli liczyć się z obowiązkiem uiszczania opłat abonamentowych. Być może EA podzieli je między siebie i streamerów, w naturalny sposób przeciągając ich do siebie od konkurencji – bez konieczności wysyłania wezwań do zaprzestania naruszeń.
Możliwy jest także scenariusz, w którym EA mimo wszystko skupi się na „dużych transmisjach”, czyli streamerów i letsplayerów wydawca zostawi samych sobie, jednocześnie bardzo poważnie koncentrując się na e-sporcie. Na możliwą e-sportową genezę nowej platformy wskazują dość wyraźnie akcentowane plany budowania społeczności oraz pozyskania szeregu sponsorów.
No niestety, z bardzo śladowych danych, które do tej pory przedostały się do sieci, wynikać może niestety… wszystko. Być może nawet wszystko na raz. Do wskazanych tabelek pasuje zarówno innowacyjna platforma e-sportowa, jak i system, w konsekwencji którego zniknie każda transmisja YouTube, każda transmisja Twitch, każdy gameplay, let’s play czy nawet wideoporadnik pokazujący jak poradzić sobie z bardzo trudnym etapem. Znamy filozofię działania EA dość dobrze, więc i łatwo o pewne podejrzenia.
Fot. tytułowa: Materiały prasowe gry Mirror’s Edge: Catalyst