Gwałty w Indiach stanowią poważny problem społeczny. Rząd tego kraju stara się powstrzymać tego typu przestępstwa przez zaostrzenie kar. Nieskutecznie. Wieści o gwałtach i morderstwach wciąż docierają do światowych mediów. Tymczasem pewien indyjski reżyser znalazł rozwiązanie: zalegalizować gwałty – o ile nie są połączone z przemocą.
Prawdziwą plamą na reputacji Indii jest zalewająca od lat ten kraj fala gwałtów
Indie kojarzą się różnie. Jednym przychodzi na myśl starożytna cywilizacja, czy liczące przeszło miliard mieszkańców państwo. Innym kolebka orientalnych religii. Ktoś inny mógłby przywołać egzotyczną kuchnię, czy nawet kino Bollywoodu. Z całą pewnością jednak na reputacji tego kraju ciążą liczne i głośne medialnie gwałty w Indiach.
Opinię publiczną chyba już na całym świecie zbulwersował przypadek młodej lekarki weterynarii. Została podstępem zwabiona w ustronne miejsce, zgwałcona i uduszona przez grupę mężczyzn. Jej ciało zostało potem spalone. Ta zbrodnia wzburzyła mieszkańców nie tylko miasta Hyderabad w pobliżu którego do niej doszło, ale całe Indie. Na tyle, że aż sprawców zastrzelili policjanci.
Według oficjalnej wersji: podczas przeprowadzonej w środku nocy wizji lokalnej gwałciciele mieli zaatakować funkcjonariuszy i próbować odebrać im broń. Na miejsce zbrodni zawieziono ich w nocy, by zapewnić im bezpieczeństwo przed żądnym krwi tłumem gotowym do linczu. Trzeba przyznać, że nie brzmi to zbyt wiarygodnie. Pozasądowa egzekucja stanowi całkiem prawdopodobny obrót wypadków. Nie ma nawet pewności, że zabito faktycznych sprawców gwałtu.
Faktem jest jednak, że policjanci stali się niemalże narodowymi bohaterami. Mieszkańcy nawet obsypywali ich płatkami kwiatów.
Gwałty w Indiach są problemem społecznym, który rząd stara się zwalczać przy pomocy drakońskich wręcz kar
Nie minęło wiele czasu a pojawiły się kolejne doniesienia. Tym razem zmarła kolejna ofiara gwałtu – oblana benzyną i podpalona, gdy szła do sądu zgłosić przestępstwo. Skoro gwałty w Indiach stanowią tak duży problem, to jak z nim walczyć? Władze realizują politykę starą jak świat. Zaostrzają kary licząc, że odstraszy to gwałcicieli.
Minimalna kara za gwałty w Indiach wynosi 10 lat pozbawienia wolności. Za gwałt zbiorowy grozi przynajmniej 20 lat odsiadki. W szczególnych przypadkach sąd może orzec karę dożywocia, czy karę śmierci. Zgodnie ze znowelizowanym kodeksem karnym, recydywiści są automatycznie skazywani na śmierć.
Alternatywne rozwiązanie problemu zaproponował tymczasem reżyser Daniel Shravan. Podzielił się z nimi na Facebooku. Jak podaje portal tygodnika Wprost, wyszedł on z założenia, że rząd powinien zalegalizować gwałt bez użycia przemocy. Co więcej, taka legalizacja miałaby się odbyć z troski o bezpieczeństwo kobiet.
Daniel Shravan ma dla kobiet radę: powinny po prostu zaakceptować męskie pożądanie i współpracować z gwałcicielem
Shravan zauważył bowiem, że gwałty w Indiach zakończone morderstwem mają jeden powód – strach przed surową karą. Sam gwałt w jego mniemaniu nie jest poważną sprawą – siłą rzeczy, w przeciwieństwie do morderstwa. Kobiety powinny mieć więc przy sobie prezerwatywy, nie opierać się i nie krzyczeć. Wszystko po to, by nie prowokować sprawcy do użycia przemocy.
Reżyser jest również zdania, że tego typu przestępstwa będą się powtarzać: „Głupotą jest sądzić, że zabicie Osamy Bin Ladena pozwoli zlikwidować terroryzm. W ten sam sposób przepisy dotyczące gwałtów nie zlikwidują gwałtów„. Jego zdaniem, gwałty w Indiach spowodowane są tym, że mężczyźni nie są w stanie inaczej zaspokoić swoich pragnień seksualnych. Kobiety zaś powinny po prostu zaakceptować męskie pożądanie.
Jak się łatwo domyślić, tego typu „złote myśli” nie mogły się spotkać z uznaniem społeczeństwa. Shravan szybko swoje wpisy skasował. W internecie jednak to nie zawsze wystarczy. Tym razem zrzuty ekranu z ich treścią opublikowała piosenkarka Chinmayi Sripaada.
Zarówno gwałty w Indiach, jak i zachodni incele mają bardzo podobną przyczynę: zderzenie nierealnych oczekiwań z brutalną rzeczywistością
Obwinianie ofiar i bagatelizowanie gwałtu jako przestępstwa są rzeczywiście oburzające. Podobnie zresztą jak założenie, że gwałty w Indiach będą się zdarzać czego by rząd nie zrobił. Warto jednak zauważyć, że spostrzeżenia reżysera odnośnie ultrarestrykcyjnej polityki karnej nie są wcale całkiem oderwane od rzeczywistości.
Shravan wcale nie jest odosobniony w założeniach, że karanie gwałtów śmiercią sprzyja mordowaniu ofiar przez gwałcicieli. Czy szerzej: ofiar przez sprawców przestępstw zagrożonych nadzwyczaj surową karą. Nie sposób także nie zauważyć, że samo zaostrzenie kar stanowi bardziej wyraz słabości wymiaru sprawiedliwości niż siły. Zwłaszcza wówczas, gdy drakońskie kary nie przekładają się wcale na zanik samego zjawiska. Zwłaszcza w przypadku specyficznej kultury Indii. Czy, ściślej mówiąc, każdej kultury w której małżeństwo stanowi tak naprawdę transakcję.
Kiedy status materialny kandydata determinuje to czy znajdzie partnerkę, zawsze znajdą się pokrzywdzeni. Tymczasem popkultura usilnie generuje w młodych ludziach potrzeby, których ci nie zawsze będą w stanie zaspokoić. Nawet na zachodzie od czasu do czasu do świadomości społecznej przebija się problem tzw. inceli. Tak naprawdę to jeden i ten sam problem.
Czy istnieje jakieś rozwiązanie? Jedno jest pewne: legalizacja gwałtów i uleganie tego typu szalonym fantazjom z pewnością nim nie jest.