Posiadane w prawie karnym może być źródłem pewnych problemów interpretacyjnych. Jeżeli można uznać, że posiadanie w ujęciu cywilistycznym może mieć przełożenie na kanwę prawa karnego, to wielu przestępców nie powinno być w ogóle skazanych. Dlaczego?
Posiadanie w prawie karnym
Istnieje szereg pojęć, które wykorzystujemy na co dzień, a nie zdajemy sobie sprawy z ich prawnego znaczenia. Czasem ustawodawca rozumie je zupełnie inaczej, niż uznają to językoznawcy, a także wskazuje zdrowy rozsądek, czego wyrazem jest stosowanie niektórych pojęć tylko dlatego, że jest to wygodne.
Przykładów takiego zjawiska jest dużo, a mój ulubiony to unijny rak-ryba — ten przykład wielu wykorzystuje, zupełnie bezsensownie, aby wykazać rzekomą głupotę unijnego prawodawcy.
Problem pojawia się jednak wtedy, gdy ustawodawca bierze pewne pojęcie, które już funkcjonuje w prawie, zgadza się z definicją słownikową, a jednak zawiera się w nieco innym zakresie. Takim właśnie przykładem jest posiadanie w prawie karnym. Dlaczego?
Czym jest posiadanie?
Posiadanie intuicyjnie kojarzone jest z prawem własności, a także z jakimś składnikiem mienia, jednak jest to nieco inna konstrukcja. Posiadanie nie jest prawem, a określeniem pewnego stanu faktycznego, do które stwierdzenia wymagane jest zaistnienie dwóch elementów, które w doktrynie zazwyczaj przedstawiane są po łacinie i wywodzą się z prawa rzymskiego.
- corpus possesionis
- animus rem sibi habendi
Corpus possesionis to nic innego jak władztwo faktyczne nad rzeczą. Animus rem sibi habendi to psychiczny aspekt posiadania, wyrażający się w zamiarze zachowania rzeczy dla siebie. Osoba, która jedynie włada rzeczą, nie jest więc posiadaczem, a dzierżycielem, bądź prekarzystą, jeżeli rzecz została udzielona „grzecznościowo”. Może to stanowić pewien problem, bo wiele regulacji prawa karnego mówi jednak o posiadaczu, a nie dzierżycielu, czy prekarzyście. Problem stanowi też cywilistyczny podział na posiadacza zależnego (który włada rzeczą jak użytkownik, najemca…) i samoistnego (który włada rzeczą jak właściciel).
Czy można zatem uznać, że osoba, która zostanie zatrzymania i ma przy sobie narkotyki może nie odpowiedzieć za ich posiadanie, jeżeli wykaże, że nie miała chęci zachowania ich dla siebie, tj. nie wystąpi animus rem sibi habendi?
Spory w doktrynie
Prawo karne raczej nie ma oddzielnej konstrukcji posiadania, toteż do pewnych granic (o których później) można korzystać z dorobku cywilistów.
Jednym z oczywistych przykładów przestępstw, które w swoich znamionach mają posiadanie, jest posiadanie środków odurzających lub substancji psychotropowych, czyli — potocznie — narkotyków. Artykuł 62 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii stanowi:
Kto, wbrew przepisom ustawy, posiada środki odurzające lub substancje psychotropowe,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Do samej istoty zakresu posiadania i różnicy posiadani i dzierżenia na kanwie prawa karnego raczej nie odnosi się Sąd Najwyższy, wskazując jedynie, m.in. w „uchwale siódemkowej” (I KZP 24/10), że samo zażycie narkotyku, poprzeczne jego faktycznym dzierżeniem, nie jest posiadaniem w rozumieniu art. 62 u.p.n., a skazanie obywatela za takie zachowanie byłoby złamaniem zasady nullum crimen sine lege i zakazu stosowania wykładni rozszerzającej w prawie karnym, chociaż i tu w dalszym ciągu istnieje szereg wątpliwości.
To jak to w końcu jest?
Zagłębiając się jednak w piśmiennictwo i orzecznictwo, można jednoznacznie stwierdzić, że… nic w przedmiotowym zakresie nie można stwierdzić jednoznacznie. Istnieje pewna zasada, że cywilistyczne (i jedynie w zasadzie) ujęcie posiadania jest pomocne przy ustalaniu splotów normatywno-faktycznych na płaszczyźnie postępowania karnego, ale cywilistyczne rozumienie posiadania jest w wielu wypadkach odpowiednio „formowane” tak, by czynić zadość celom ustawodawcy w zakresie realizacji polityki karnej.
Ów zakres „szpagatów intelektualnych” ma jednak swoją granicę, którą są naczelne zasady prawa karnego i znamiona czynów zabronionych (posiada, przechowuje, etc.). Jeżeli jednak ustawodawca traktuje jako znamię czynu zabronionego posiadanie, to dzierżenie, bez jakiegokolwiek przejawu wspomnianego animus, nie może być uznane za posiadanie.
Przekładając to na kanwę rzeczywistości, można uznać, że jeżeli Kowalski da Nowakowi narkotyk do ręki, by ten sobie go jedynie obejrzał, to wówczas Nowak nie może odpowiedzieć za jego posiadanie.