W Warszawie i wielu innych miastach trwają właśnie protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji, ale podobno to nie tutaj są teraz największe skupiska Polaków.
Cmentarze 1 listopada będą zamknięte. Podobnie zresztą w sobotę i poniedziałek. Późna decyzja rządu zaowocowała tym, że masę pieniędzy stracą ludzie z branży „cmentarnej”, którzy nakupowali zniczy i przede wszystkim kwiatów, które się pomarnują.
Tymczasem kiedy Polacy dowiedzieli się o tym, że cmentarze będą zamknięte… pomknęli w te pędy, by pomyć pomniki swoich zmarłych i zapalić znicze. Poniekąd rozumiem tę potrzebę – byłem na cmentarzu nieco ponad tydzień temu w godzinach wieczornych, bo przeczuwam pewne zachowania rządu (nawet jeśli jego członek, Jacek Sasin znany powszechnie z wyrzucenia w błoto 70 milionów twoich złotych, kilkanaście godzin temu zarzekał się, że rząd cmentarzy nie zamknie).
W mojej wycieczce chodziło jednak o to, by tłumów uniknąć zarówno podczas Święta Zmarłych, jak i w jego okolicy. Wszak teraz – przypominam – mamy epidemię koronawirusa, a przebywanie w otoczeniu innych ludzi nie jest zbyt mądre, niezależnie od tego czy strajkujemy w sprawie słusznej, niesłusznej, czy po prostu chcemy odwiedzić groby.
O dziwo rozumiał to rząd i zamknął cmentarze na najbliższe 3 dni. Ale nie dziś, w rezultacie pod cmentarzami korkują się ulicę, a na grobach wałkują tłumy, by odwiedzić bliskich. Zdecydowanie nie jest tam bezpiecznie. Część osób argumentuje to pamięcią o zmarłych, a część kwestiami religijnymi.
I tutaj przechodzę do sedna materiału. Na popularnym kanale youtube’owym „Szymon mówi” (mogę się mylić, ale wydaje mi się, że autor jest osobą wierzącą i reprezentuje prawicowy sposób rozumowania) wystartował niedawno świetny cykl o tym, że mamy w Polsce dość prymitywne podejście do rozumienia wiary. Autor określa to nawet mianem „katolicyzmu polsko-jasełkowego”.
Polecam zastanowić się nad tym, czy nasi przodkowie chcieliby żebyśmy ryzykowali swoje życie, by umyć ich groby? A może woleliby, żebyśmy odwiedzali ich częściej i myli te groby na przykład w maju? A może nawet nie potrzebują wieńca i kwiatów, wystarczy im tylko ciepłe wspomnienie lub modlitwa? Naprawdę myślicie, że Bóg postawiłby kogoś z nas do kąta, bo 01.11 w sytuacji zagrożenia dla własnego zdrowia, nie wybraliśmy się na cmentarz?
Na odwiedzanie bliskich był czas tydzień temu i będzie – zapewne – już od przyszłego tygodnia. Tymczasem tłocząc się w tej chwili na cmentarzach robicie wszystko co się da, by już niebawem się z nimi spotkać. Nie sądzę, by tego chcieli.