Wczoraj carsharing Panek świętował Porsche w swojej ofercie. Dziś luksusowy samochód jest już rozbity

Moto Dołącz do dyskusji (265)
Wczoraj carsharing Panek świętował Porsche w swojej ofercie. Dziś luksusowy samochód jest już rozbity

Wczoraj Panek Carsharing do swojej oferty aut wypożyczanych na minuty włączył 245-konnego Caymana, który obok BMW i8 i Bentleya Continentala GT tworzy kategorię specjalną Extreme. Dzisiaj rano auto jest już roztrzaskane, Panek Porsche nie przetrwało nawet dnia. Około 3 nad ranem z ułańską fantazją za kierownicą zasiadł nietrzeźwy miłośnik motoryzacji. I choć nie z jego winy doszło do kolizji, ubezpieczenie sprawcy nie pokryje w pełni naprawy auta. Nie wiadomo jednak czy te wróci jeszcze na ulicę.

Porsche i Panek Extreme

BMW i8 we flocie Panka, a później Bentley Continental GT wzbudzały zainteresowanie i chętnych do przejażdżki, której każda minuta kosztuje 4 złote, a przejechany kilometr 5. Chętnych jednak nie brakowało, dlatego firma postanowiła zaopatrzyć swoją najdroższą i najbardziej ekskluzywną kategorię aut na minuty o Porsche Cayman z silnikiem 2,7 boxer z 245-cioma końmi mechanicznymi pod maską. To może niewiele dla tych, którzy z mocnymi autami mieli już do czynienia, ale włączając w to napęd na tył, przyjemność z jazdy Panek Porsche zagwarantowałoby każdemu. Zagwarantowałoby, bo nie wiadomo, czy jeszcze ten samochód we flocie Panka zobaczymy. Chętnych na pewno jest sporo. Dzisiejszej nocy też znalazł się jeden.

Panek Porsche nie przetrwało nawet dnia

Porsche, obiekt westchnień niejednego miłośnika motoryzacji, który na co dzień nie ma okazji przejechać się takim autem, dziś około 3 nad ranem znalazło swojego amatora, którego uczucie okazało się niszczące. I choć Panek wyłączył w swoim najszybszych i najmocniejszych autach możliwość wyłączenia systemu antypoślizgowego, to nie powstrzyma kierowców przed ich brakiem wyobraźni i po prostu głupotą.

Jeden z takich właśnie amatorów wsiadł za kierownicę Porsche Caymana i ruszył na warszawskie ulice. Być może wszystko skończyłoby się dobrze, gdy Warszawa była zupełnie pusta. Na ulicy Twardej jednak doszło do zderzenia, któremu kierowca Porsche nie był winien. Policja po przyjeździe na miejsce kolizji sprawdziła jednak, czy któryś z kierowców jechał na podwójnym gazie i okazało się, że prowadzący Porsche nie powinien wsiadać tej nocy za kierownicę. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Panek poinformował dziś rano.

https://twitter.com/PANEKcarSharing/status/1337760340562599938?s=20

Sprawa nie jest prosta, ponieważ w przypadku kiedy jeden z kierowców, choć nie spowodował kolizji, jechał pod wpływem alkoholu, ubezpieczenie OC sprawcy nie pokryje w pełni kosztów naprawy auta. Część tych kosztów będzie musiał ponieść kierowca wypożyczonego Porsche. Ubezpieczyciele sprawcy domagać się będą zapewne pokrycia przez niego części kosztów, wskazując na nietrzeźwość kierowcy, która ograniczyła jego zdolności za kierownicą i ocenę sytuacji na drodze, co przyczyniło się do zderzenia.

A naprawa Caymana, wartego w salonie 248 tys. złotych z pewnością nie będzie tania. O ile samochód w ogóle wróci na ulice. Katarzyna Panek, rzeczniczka prasowa firmy, poinformowała w rozmowie z WP, że auta, co do których bezpieczeństwa wypożyczający mają wątpliwości, nie trafiają ponowie do oferty. Na razie nie dokonano jeszcze oceny zniszczeń auta, jednak jeśli znacznie wpłyną na jego bezpieczeństwo, okaże się, że Panek Porsche na warszawskich ulicach nie przetrwało nawet dnia. A ostatni wypożyczający zapłaci za tą przejażdżkę dużo drożej niż 3,99 zł za minutę.