W polskim prawie nie ma przepisu, który ustanawiałby wprost zakaz sterylizacji antykoncepcyjnej. Domniemanie istnienia takowego wzięło się z dość absurdalnej wykładni art. 156 kodeksu karnego, w myśl której zabiegi wazektomii bądź podwiązania jajowodów oznaczają spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pacjenta.
Zakaz sterylizacji antykoncepcyjnej nie ma żadnego oparcia w obowiązujących przepisach prawa
Wykładnia prawa to niezwykle ważny i złożony proces. To właśnie od niego zależy w jaki sposób poszczególne przepisy będą stosowane w praktyce. W niektórych przypadkach niewłaściwy sposób interpretacji prawa prowadzi do absurdalnych rezultatów. Dziwnym zbiegiem okoliczności, często do takich sytuacji dochodzi do zbiegu prawa z prokreacją. Tym razem jednak nie chodzi o aborcję a o domniemany zakaz sterylizacji antykoncepcyjnej.
Czym w ogóle jest sterylizacja antykoncepcyjna? Mowa przede wszystkim o takich zabiegach, jak wazektomia u mężczyzn oraz podwiązanie jajowodów u kobiet. W grę wchodzą również zabiegi bardziej drastyczne, takie jak chociażby usunięcie jajowodów czy macicy.
Są osoby, które po prostu nie chcą mieć dzieci. Dla niektórych kobiet ciąża może skończyć się nawet śmiercią. Alternatywą dla sterylizacji jest oczywiście antykoncepcja mechaniczna bądź hormonalna. Ta pierwsza bywa jednak zawodna, druga zaburza równowagę hormonalną organizmu. Teoretycznie nic nie powinno więc stać na przeszkodzie, by poddać się stosownemu zabiegowi i wyeliminować ryzyko w pełni.
Problem w tym, że według niektórych radykalnych interpretacji art. 156 kodeksu karnego, w Polsce obowiązuje zakaz sterylizacji antykoncepcyjnej. W końcu kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci w postaci pozbawienia człowieka zdolności płodzenia, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
To doktryna prawnicza stworzyła domniemany zakaz sterylizacji antykoncepcyjnej rozszerzając wykładnię art. 156 kodeksu karnego
Czy taka interpretacja ma rzeczywiście sens? Nie. W przypadku zabiegów wazektomii i salpingotomii, a więc podwiązania jajowodów, zdolności prokreacyjne blokowane są trwale – lecz w sposób odwracalny. Owszem, istnieje ryzyko, że zabieg się nie uda i nie będzie go można odwrócić, gdyby pacjent zmienił po czasie zdanie. Nie sposób jednak nie zauważyć, że każda poważniejsza ingerencja chirurgiczna wiąże się z jakimś mniejszym lub większym ryzykiem.
Doszukiwanie się w przypadku sterylizacji antykoncepcyjnej przesłanek zastosowania art. 156 §1 pkt 1) kk to czysty absurd. Ten szczególnie uderza, jeśli weźmie się pod uwagę zakaz stosowania wykładni rozszerzającej w przypadku przepisów prawa karnego. W tym przypadku mamy z nią do czynienia w sposób wręcz ewidentny.
Skąd więc w ogóle w polskiej rzeczywistości prawnej wziął się zakaz sterylizacji antykoncepcyjnej? Odpowiedź na to pytanie jest prosta: z poglądów obowiązujących w doktrynie prawniczej. To właśnie rodzimi uczeni prawnicy wykoncypowali sobie, że nawet odwracalne podwiązanie jajowodów i wazektomia stanowią przykład ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Skoro tak, to sterylizacja antykoncepcyjna jest dopuszczalna jedynie dla ratowania ludzkiego życia i zdrowia.
Co ze świadomą zgodą pacjenta na dobrowolne pozbawienie się płodności? W doktrynie przeważa pogląd, że pacjent nie jest w stanie wyrazić skutecznej prawnie zgody na taki zabieg, jeśli ten nie ma celu leczniczego. Kłóciłoby się to bowiem z zasadami współżycia społecznego i stanowiło zgodę na przejaw autodestrukcji ze strony pacjenta.
Interwencja ustawodawcy mogłaby przezwyciężyć interpretacyjny absurd raz i na zawsze
Trudno byłoby w takim sposobie rozumowania nie doszukiwać się projekcji światopoglądu osób formułujących takie tezy na interpretację przepisów prawa. Gdyby zastosować podobną logikę do innych fragmentów art. 156 kk, wszelkie modyfikacje ciała, niektóre operacje plastyczne, czy nawet robienie sobie tatuaży również stanowiłoby ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Zgodnie z §2 pkt 2) tego przepisu, przestępstwo stanowi w końcu także doprowadzenie do „trwałego, istotnego zeszpecenia lub zniekształcenia ciała„. Jeżeli uważamy, że dorosła osoba nie jest w stanie świadomie zrezygnować ze zdolności prokreacyjnych w sposób odwracalny, to czemu mielibyśmy uznawać, że może na przykład wytatuować sobie twarz?
Domniemany zakaz sterylizacji antykoncepcyjnej nieuchronnie prowadzi do tego typu absurdów. W samej doktrynie nie brakuje zresztą głosów o tym, że taka interpretacja art. 156 kk nie przystaje do rzeczywistości. A jednak czy można się dziwić lekarzom, którzy woleliby jednak nie ryzykować kolizji z prawem karnym?
Dlatego właśnie pojawiły się inicjatywy takie jak chociażby petycja o nowelizację art. 156 kk. Zakaz sterylizacji antykoncepcyjnej miałby zniknąć poprzez wykreślenie z §1 pkt 1) słów „zdolności płodzenia” i dodanie pkt. 3 o brzmieniu: „pozbawienia człowieka zdolności płodzenia bez jego świadomej zgody”.
Takie rozwiązanie z pewnością wyeliminowałoby istniejącą niejasność co do interpretacji przepisów. Przyczyniłoby się również do poprawy komfortu życia osób, które chciałby się poddać zabiegowi sterylizacji antykoncepcyjnej. Interwencja ustawodawcy może rzeczywiście być w tym przypadku niezbędna. Zmiana przepisów stanowi w końcu niezbędny impuls do zmiany prawniczego paradygmatu.