1 kwietnia 2021 roku minie dokładnie 5 lat od uruchomienia w Polsce prorodzinnego programu 500 plus. Zdaniem demografów to minimalny okres na realną ocenę efektów wyborczej wizytówki Prawa i Sprawiedliwości. Nie trudno domyślić się, że ostatni rok przyniósł wielkie przeszkody dla osób planujących dziecko. Nie można jednak po ponad czterech latach funkcjonowania programu i wydanych w celu jego realizacji pieniędzy przysłonić rokiem pandemii. 500 plus, choć miało, nie pomaga polityce demograficznej.
500 plus nie pomaga w pandemii
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, które dla „Rzeczpospolitej” skomentował demograf z Uniwersytetu Łódzkiego, prof. Piotr Szukalski, liczba Polaków zmniejszyła się o 115 tys. osób w ostatnim roku. To w wielkiej mierze skutek pandemii COVID-19 i spowodowanej nią wyższej śmiertelności, nie tylko poprzez zakażenia, lecz także przez obciążenie i niewydolność systemu opieki zdrowotnej. Warto jednak w kontekście programu 500 plus i polityki demograficznej PiS zwrócić uwagę na fakt, że 2020 był kolejnym rokiem, w którym spadła liczba urodzeń.
W zeszłym roku w Polsce przyszło na świat 355 tys. dzieci, czyli według statystyk GUS – o 20 tys. mniej niż w 2019. Jak zaznacza „RP”, spadek jest szczególnie widoczny w ostatnim kwartale roku, na co – zdaniem prof. Szukalskiego – wpływ mogły mieć niepewność, czy ograniczony dostęp do służby zdrowia. Dane GUS wskazują jednak, że również pierwsze półrocze zeszłego roku owocowało o 29 tys. mniejszą liczbą nowo narodzonych w stosunku do tego samego okresu z 2019. Demograf z UŁ przewiduje dalszy spadek dzietności w 2021 r.
Problem nie leży oczywiście jedynie w pandemii, na co zapewne niektórzy politycy z chęcią chcieliby zwalić winę. 500 plus jest programem socjalnym, który wspiera szczególnie rodziny wielodzietne, a nie pro demograficznym, choć jak wspomniał w rozmowie z „Rz” prof. Rafał Chwedoruk politolog UW, PiS dzięki temu programowi chciał zwiększyć liczbę narodzin. Z roku na rok jednak coraz bardziej przekonujemy się, że comiesięczne pół tysiąca na dziecko nie motywuje do urodzenia.
Dlaczego Polacy nie decydują się na dziecko, a program 500 plus nie pomaga?
Już na początku funkcjonowania programu demografowie przewidywali, że realne efekty programu będą mogli ocenić po pięciu latach jego funkcjonowania. Do wypełnienia się tego czasu zostało niespełna 3 miesiące. Pierwsze półrocze 2021, jak wspomniał prof. Szukalski, zapewne jeszcze wzmocni tendencję spadkową. Nadal mamy pandemię, więc na wiele osób wpływa niepewność związana z nieodpowiednią opieką i ryzykiem zarażenia. 500 plus na pewno nie przyniesie efektów demograficznych w trackie pierwszy pięciu lat. Do tej pory dzietność wzrosła jedynie w 2017 roku. Naradziło się wówczas 20 tys. dzieci więcej niż w 2016, co i tak w znikomym stopniu zwiększyło stopę przyrostu naturalnego z -02, do 0,2 na tysiąc mieszkańców. Od tamtej pory notujemy wyłącznie spadek liczby urodzeń.
500 plus pomaga w zwalczaniu skrajnego ubóstwa rodzin wielodzietnych, czy w zmniejszeniu rozwarstwienia dochodowego i takim rodzicom i dzieciom jest jak najbardziej potrzebne. Jak wspomniał prof. Chwedoruk dla „Rz” – w czasie pandemii pojawia się pytanie, czy system wytrzyma wsparcie wszystkich dzieci, również tych z rodzin, której pomocy państwowej nie potrzebują. Jeżeli rząd utrzyma 500 plus w obecnym kształcie, w 2021 wyda z budżetu państwa 41 mld zł.
Wiemy więc dokładnie, że 500 plus to social, a nie polityka demograficzna, której polepszenie zapowiadało PiS. Młodzi Polacy nie decydują się na posiadanie dzieci, ponieważ boją się o swoją przyszłość. Jak pokazały zeszłoroczne wyniki Instytutu Zmian Społecznych, kobiet w wieku 18-29 po prostu nie stać na życie z dzieckiem. I nie chodzi tylko o pieniądze, ale o poczucie bezpieczeństwa, podmiotowości i własnego wpływu na życie. Nie można uzależniać porodu od tego, że państwo rzuci 500 zł miesięcznie. Poza tym w Polsce ciągle brak odpowiedniego wsparcia dla opieki okołoporodowej. Potrzeba strategii gospodarczych, które realnie wpłyną na poczucie własnego wpływu na życie młodych dorosłych, dzięki stabilnej pracy, godnym zarobkom i dostępności mieszkań, a nie wizerunkowych deklaracji o wartościach rodzinnych.