Trzeba przyznać, że polscy deweloperzy mają coraz bardziej oryginalne pomysły. Tym razem na Śląsku ma powstać osiedle, którego „model biznesowy” przewiduje, że zamieszają w nim tylko single oraz rodziny bez potomstwa. Ale czy osiedle bez dzieci to w ogóle legalny pomysł?
Od dłuższego czasu sporą popularnością cieszą się hotele „adults only”. Czy więc przyszedł czas na… osiedle przeznaczone tylko dla dorosłych?
Na taki pomysł wpadli architekci i deweloperzy ze Śląska i już zaproponowali wstępny projekt. Osiedle bez dzieci ma się składać z szeregowców, które na pierwszy rzut oka wydają się ciekawą propozycją dla… rodzin z dziećmi.
Inwestor chce jednak wynajmować mieszkania tylko bezdzietnym parom oraz singlom. Sprzedaż lokali nie jest przewidziana.
Osiedle bez dzieci, ale czy na pewno?
Pomysł oczywiście budzi kontrowersje. Przede wszystkim pojawia się pytanie, czy właściciel nieruchomości może wykluczyć jakąś grupę mieszkańców. Zdaniem Hanny Milewskiej-Wilk, ekspertki od wynajmu, z którą rozmawiał serwis Noizz, deweloperzy czy inwestorzy mają taką możliwość.
„Może też uprzedzać, że nieruchomość nie jest przeznaczona dla określonej grupy klientów, np. dla prawników. Decyduje jednak tylko do momentu sprzedaży” – tłumaczy ekspertka.
No dobrze – więc powiedzmy, że można wynajmować (czy nawet sprzedać) lokale tylko osobom bez potomstwa. Ale co, jak bezdzietna para dorobi się dziecka – nawet jak wcześniej tego nie planowała? Z tego co mówi ekspertka, tu już sprawa mocno się komplikuje.
Noizz zapytał o to nawet architekta osiedla. Ten ponoć „zbyt rozmowny nie był” – ale sugerował, że mieszkania po prostu nie nadają się dla rodzin z dziećmi. Po więcej konkretów odsyłał jednak do samego inwestora, który jednak na temat projektu na razie nie chce się specjalnie wypowiadać.
Jednak czy osiedle bez dzieci to na pewno taki zły pomysł? Skoro mamy powstające katolickie osiedle, to czemu nie można stworzyć osiedla dla tych bez dzieci? W końcu nie każdy lubi towarzystwo maluchów, więc skoro jest takie zapotrzebowanie, to czemu przedsiębiorcy mieliby na nie nie odpowiedzieć?
Inna sprawa, że „dedykowane osiedla” zamykają ludzi w swoich bańkach. Może jednak lepiej, by katolicy mieli czasem kontakt z ateistami, a bezdzietni z tymi dzietnymi?