Izrael zbombardował Stefę Gazy niszcząc jeden wieżowiec i uszkadzając drugi. W odpowiedzi organizacje Hamas i Islamski Dżihad wystrzeliły w stronę Izraela setki rakiet. To pociągnęło za sobą kolejne izraelskie naloty. Konflikt izraelsko-palestyński eskalował do rozmiarów niespotykanych od 2014 r. Praprzyczyną jest w tym przypadku sytuacja w Jerozolimie.
Palestyńczycy wystrzeliwują w stronę Izraela setki rakiet, Izrael przeprowadza setki nalotów na Strefę Gazy
Od poniedziałku sytuacja w Izraelu zdaje się wymykać spod kontroli. Cały okres ramadanu, świętego muzułmańskiego miesiąca, przebiegał pod znakiem mniejszych i większych spięć pomiędzy Palestyńczykami i Izraelczykami w Jerozolimie. Teraz Izrael dokonuje nalotów na Strefę Gazy przy pomocy dziesiątków samolotów i śmigłowców bojowych, Palestyńczycy zaś ostrzeliwują Izraelczyków setkami rakiet. W wielu miastach, przede wszystkim w mieszanym pod względem populacji Lod, wybuchły zamieszki.
Symbolem ponownego wzniecenia konfliktu w Palestynie jest zniszczenie przez Izrael wieżowca mieszkalnego w Strefie Gazy. W odwecie Palestyńczycy zaczęli zmasowany ostrzał rakietowy. Setki pocisków spadają właściwie na cały Izrael, w tym także na Tel-Awiw.
Pomimo zaawansowanych izraelskich systemów przeciwrakietowych i szybkim schronieniu się zagrożonej populacji do bunkrów, są ofiary śmiertelne. Jest także wielu rannych. Katarska telewizja al-Jazeera podaje wręcz, że izraelska „żelazna kopuła” nie przechwytuje zbyt wielu palestyńskich pocisków.
Odpowiedź izraelska jest dość łatwa do przewidzenia: równie zmasowane naloty na Izrael. Tamtejsze siły powietrzne do ataków skierowały kilkadziesiąt samolotów i śmigłowców. Atakują biura Hamasu, składowiska broni rakietowej, miejsca wystrzeliwania pocisków, oraz poszczególnych palestyńskich dowódców. W nalotach zginąć miało dwóch ważnych dowódców Islamskiego Dżihadu, drugiej wiodącej palestyńskiej organizacji. Miano również zlikwidować „kluczowe postaci wywiadu Hamasu”.
Łącznie zginęło co najmniej 35 osób po stronie palestyńskiej i 5 Izraelczyków. Liczbę rannych należałoby zapewne liczyć już w setkach. Warto przy tym wspomnieć, że sytuacja w drugim palestyńskim terytorium – zachodnim brzegu Jordanu – jest spokojniejsza, niż w Strefie Gazy.
Obecny konflikt izraelsko-palestyński wybuchł z powodu eksmitowania palestyńskich rodzin ze wschodniej Jerozolimy
Konflikt izraelsko-palestyński na tym najprawdopodobniej się nie skończy. Izrael obrony zapowiada kontynuowanie działań przeciwko palestyńskim organizacjom. Tamtejszy minister obrony stwierdził, że cały czas „widzi wiele celów”. Równocześnie do miasta Lod skierowano batalion zmilitaryzowanej policji granicznej. Arabscy demonstranci w międzyczasie podpalili synagogę, zniszczyli wiele samochodów i witryn sklepowych. Sytuacja w mieście, póki co, wymknęła się służbom porządkowym spod kontroli.
Hamas z kolei wcale nie zamierza przerwać walki. Organizacja zapowiada dalszą walkę w obronie palestyńskich świętości. O co dokładnie chodzi? Odpowiedź znajdziemy w komunikacie premiera Autonomii Palestyńskiej: „Jerozolima, to kluczowy punkt konfliktu, Jerozolima nie zostanie przez nas zostawiona, Jerozolima jest teraz zjednoczona w tej bitwie przeciwko niesprawiedliwości, która nas spotkała”. Celem organizacji pozostaje oczywiście prawdziwie niepodległa Palestyna.
Dalsze nakręcanie konfliktu może przerodzić się w kolejne palestyńskie powstanie. Należy jednak pamiętać, że pod względem militarnym Izrael ma miażdżącą przewagę nad palestyńską partyzantką. Nie ulega jednak wątpliwości, że obecnie konflikt izraelsko-palestyński jest najbardziej intensywny od 2014 r. Wtedy izraelskie wojsko wkroczyło do Strefy Gazy. Liczba zabitych sięgnęła wówczas ok. 1000 osób.
Warto wspomnieć, że Izraelczycy od dłuższego czasu starają się różnymi środkami pozbyć się Arabów ze wschodniej Jerozolimy. Starcia z policją w trakcie ramadanu skutkowały ograniczeniem przez Izrael wstępu do meczetu Al-Aksa. Jedną z przyczyn zamieszek jest przyznanie przez jerozolimski sąd prawa do ziemi zamieszkałej przez kilka palestyńskich rodzin izraelskim osadnikom. Skutkiem była eksmisja Palestyńczyków.
Konflikt izraelsko-palestyński wpłynie nie tylko na stosunki Izraela z sąsiadami, ale także jego politykę wewnętrzną
Społeczność międzynarodowa wyraziła zaniepokojenie eskalacją konfliktu. Stany Zjednoczone z jednej strony uznały prawo Izraela do obrony swoich obywateli, z drugiej jednak zwróciło uwagę na konieczność właściwego traktowania także Palestyńczyków, zwłaszcza w Jerozolimie. ONZ wezwało Izrael i Palestyńczyków do zakończenia działań zbrojnych i deeskalacji konfliktu.
Nie wiadomo na razie jak wpłynie na stopniowe ocieplanie stosunków pomiędzy Izraelem a sąsiadami. Z jednej strony poszczególne arabskie państwa coraz mniej zaprzątają sobie głowę sprawą palestyńską. Z drugiej jednak skala konfliktu może skłonić je do zmiany koncyliacyjnego stanowiska, jakie mogliśmy obserwować w ostatnich miesiącach. Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie już kilka dni temu potępiły Izrael z powodu starć z Palestyńczykami.
Co ciekawe, do tej pory nic nie wiadomo o jakimkolwiek zaangażowaniu w spór ze strony proirańskiego Hezbollahu. Iran i Syria od dłuższego czasu były celem izraelskich nalotów. Warto wspomnieć, że to pierwsze państwo oskarża Izrael o atak terrorystyczny na ośrodek nuklearny w Natanz. Ajatollah Ali Khamenei wezwał obecnie jedynie Palestyńczyków do „zbudowania swojej siły, by móc powstrzymać izraelską brutalność”.
Konflikt izraelsko-palestyński nie pozostał bez wpływu na politykę wewnętrzną Izraela. Jego eskalacja doprowadziła do zawieszenia toczących się rozmów koalicyjnych. Tymczasem lider opozycji Jair Lapid ma trzy tygodnie na sformowanie rządu. Jeżeli mu się to nie uda, skończyć się może kolejnymi przedterminowymi wyborami parlamentarnymi. To z kolei może pozwolić premierowi Benjaminowi Netanjahu utrzymać się przy władzy jeszcze przez jakiś czas.