Pewna kobieta skorzystała z metaverse i nie minęło kilka minut, a już była molestowana

Prawo Prywatność i bezpieczeństwo Technologie Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (81)
Pewna kobieta skorzystała z metaverse i nie minęło kilka minut, a już była molestowana

Molestowanie w metaverse nie tylko miało, ale i będzie mieć miejsce w – jakkolwiek to nie brzmi – rzeczywistości. To poważne wyzwanie przyszłości, przed którym staną prawnicy. Pierwszy udokumentowany przypadek już się pojawił, a ofiarą była jedna z użytkowniczek.

Molestowanie w metaverse

Portal „DobreProgramy.pl” opisuje, że miało miejsce molestowanie w metaverse. Zdarzenie dotyczy jednej z użytkowniczek, która padła ofiarą ataku. Zacznijmy jednak od początku: metaverse to projekt wirtualnej rzeczywistości od Facebooka (który teraz, jako całe, nadrzędne przedsiębiorstwo, zowie się Meta). Projekt jest przez jednych nazywany nieuniknionym krokiem w ewolucji internetu, przez drugich zaś (w tym także przeze mnie) czymś, co nie odegra roli innej, niż pewna ciekawostka, utopijna zresztą co do idei na wskroś.

Niemniej jednak aplikacja Horizon Worlds jest dostępna i wszyscy, którzy dysponują odpowiednim sprzętem (od Oculusa), a także znajdują się na terenie USA lub Kanady, mogą wskoczyć do wirtualnego świata. Trzeba mieć ponadto ukończone 18 lat, konto na Facebooku, a jednoczesny limit osób, z którymi można spędzać czas w alternatywnej rzeczywistości, wynosi 20.

Nie minęło wiele czasu od startu usługi, a jedna z użytkowniczek już zgłosiła na oficjalnej grupie skupiającej beta testerów, że została ona zmolestowana przez innego gracza. Wewnętrzne śledztwo przeprowadzone przez twórców wykazało jednak, że kobieta nie skorzystała z narzędzia „Safe Zone„, która stanowi pewną bańkę ochronną. Pozwala ona na uniemożliwienie nawiązania jakichkolwiek interakcji z użytkownikami.

Incydent jest dla twórców nauczką przede wszystkim w tym zakresie, żeby dużo łatwiej i sprawniej móc włączać opcje odpowiedzialne za blokowanie niechcianych kontaktów. Cała sprawa pokazuje jednak inny problem.

Świat wirtualny dalej ma miejsce w realnym

Z pozoru nie istnieją żadne zasady (naczelne), regulacje, ani tym bardziej dokumenty wytyczające politykę prawa w zakresie takich tworów, jak metaverse. Na razie przyjmujemy, że świat wirtualny i tak odbywa się w realnym, toteż płaszczyzna internetowa może być oczywiście sferą, w której realne jest popełnianie przestępstw. Polskie prawo ujmuje tę zasadę w art. 6 §2 Kodeksu karnego, który określa, że:

Czyn zabroniony uważa się za popełniony w miejscu, w którym sprawca działał lub zaniechał działania, do którego był obowiązany, albo gdzie skutek stanowiący znamię czynu zabronionego nastąpił lub według zamiaru sprawcy miał nastąpić.

Podobna zasada funkcjonuje w prawie wykroczeń.

Samo molestowanie oczywiście nie musi mieć wymiaru seksualnego. Jednak nawet niezwiązane z seksualnością dokuczanie stanowi w Polsce czyn bezprawny (na przykład poprzez art. 107 k.w. typizujący wykroczenie tzw. złośliwego niepokojenia).

Problematyka metaverse jest jednak szczególna. W zakresie tej rzeczywistości jedynym ustawodawcą, stosującym prawo oraz sędzią jest w istocie Facebook Meta. Jeżeli miałbym więc wskazać na to, jak wygląda prawo w metaverse, odesłałbym do warunków korzystania z usługi.

Oczywiście, teoretycznie nawet i polska jurysdykcja mogłaby mieć zastosowanie – ale miejmy na względzie faktyczność.