Ksiądz spóźnił się z przekazaniem do Urzędu Stanu Cywilnego dokumentów, potwierdzających zawarcie małżeństwa. Po latach mąż sobie o tym przypomniał i zażądał ustalenia nieistnienia małżeństwa. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Tam sędziowie uznali, że jest na tyle społecznie doniosła, że powinni ją rozpatrzyć w poszerzonym składzie. Ustalenie nieistnienia małżeństwa. Czy decyzję o tym czy ktoś jest żoną czy mężem można uzależniać od solidności księdza czy kierownika USC?
Ustalenie nieistnienia małżeństwa
Jak podaje PAP, która opisała przypadek tej skargi kasacyjnej do SN, sprawa dotyczy ślubu zawartego 29 grudnia 2007 roku w jednej z lubuskich parafii. Według prawa ksiądz ma przekazać potwierdzające ślub dokumenty do USC przed upływem 5 dni od dnia zawarcia małżeństwa.
„Wymagane zaświadczenie stanowiące podstawę sporządzenia aktu małżeństwa, wskutek niedopatrzenia wikariusza, zostało przekazane do USC po upływie 5 dni. Kierując się sugestią pracownika USC, proboszcz parafii dokonał w sporządzonym przez duchownego zaświadczeniu korekty daty zawarcia przez strony związku małżeńskiego na 5 stycznia 2008 roku. Oraz zmienił numer, pod którym zostało zarejestrowane zawarcie związku małżeńskiego” cytuje treść skargi wniesionej przez mężczyznę do SN, PAP.
Ksiądz się spóźnił, USC przymknął oko
Na tej podstawie kierownik USC sporządził 10 stycznia 2008 roku akt małżeństwa. Przez kilka kolejnych lat nikomu to nie przeszkadzało. Sprawa skomplikowała się w 2017 roku, gdy kobieta wniosła do sądu sprawę o orzeczenie separacji i alimenty. W odpowiedzi druga strona złożyła pozew o ustalenie nieistnienia małżeństwa. Prawo mówi, że jeśli duchowny nie dochowa terminu przekazania zaświadczenia o ślubie do USC, to kierownik Urzędu Stanu Cywilnego odmawia sporządzenia aktu małżeństwa. Opierając się na tym przepisie mężczyzna skierował sprawę do sądu rejonowego, a następnie do okręgowego.
Obie instancje postanowiły oddalić jego powództwo. Sędziowie orzekający w sprawie nie mieli wątpliwości, że duchowny nie wywiązał się ze swojego obowiązku i nie dochował terminu na złożenie oświadczenia. Kierownik USC powinien odmówić sporządzenia aktu małżeństwa. Jeśli jednak go sporządził, to zdaniem sądów, małżeństwo należy traktować, jako zawarte. Mężczyzna nie pogodził się z takim orzeczeniem i postanowił złożyć skargę kasacyjną do SN.
Sąd Najwyższy się wypowie
Trzyosobowy skład Sądu Najwyższego Izby Cywilnej dopatrzył się luk i niejasności w przepisach regulujących zawarcie małżeństw wyznaniowych. Na przykład, nie przewidują one możliwości wystąpienia do sądu z żądaniem ustalenia istnienia małżeństwa, gdy kierownik USC odmawia sporządzenia aktu małżeństwa. Może to prowadzić do sytuacji, w której ostatecznie o istnieniu lub nieistnieniu małżeństwa decyduje kierownik USC. Sędziowie SN wskazują, że pozostawienie tej kwestii wyłącznie do decyzji kierownika USC może spowodować, że w tych samych okolicznościach prawnych kierownik jednego USC wyda akt małżeństwa, a drugiego odmówi.
Sędziowie zwrócili też uwagę, że uchybienia związane z niedotrzymaniem terminu przekazania zaświadczenia nie są wynikiem zaniedbań stron, które zawarły małżeństwo konkordatowe. To wina „osób trzecich zobowiązanych do sporządzenia zaświadczenia i jego przekazania w terminie do USC.” Dlatego według sędziów, należałoby w takiej sytuacji rozważyć uznanie związku małżeńskiego za zawarty. Ponieważ jednak nie dość, że temu problemowi poświęcono niewiele miejsca w publikacjach prawniczych, to jeszcze ich autorzy prezentują w nich rozbieżne stanowiska. Dlatego według sędziów, pochylić się nad tym problemem powinien poszerzony skład Izby Cywilnej SN.
Takie orzeczenie powinno pomóc ukształtować jednolitą wykładnię przepisów, dotyczących zawarcia małżeństw w formie wyznaniowej. Innymi słowy, sędziowie uważają, że nie może być tak, żeby w tak ważnej sprawie istnienia czy nieistnienia małżeństwa prawo było tak dziurawe i niejasne, by uzależniało tak ważną kwestię od sumienności księdza czy solidność kierownika USC.