Działalność rozpoczął Instytut Ekspertyz Medycznych, który to jest instytucją zależną od Ministerstwa Sprawiedliwości. Czy to oznacza, że lekarze mają się czego bać, a każda sytuacja będzie prewencyjnie badana pod kątem błędów medycznych?
Instytut Ekspertyz Medycznych
Resort sprawiedliwości informuje na swojej stronie internetowej, że działalność rozpoczął Instytut Ekspertyz Medycznych. Na jego czele stoi dr n. med. Agada Michalska, zaś celem, dla którego w ogóle rzeczony instytut utworzono, jest usprawnienie opiniowania sądowo-lekarskiego, a także przyczynianie się do zwiększania sprawności postępowań karnych oraz cywilnych.
Powyższe, to oczywiście najważniejsze – i jednocześnie ujęte ogólnie – założenia. Resort dalej wskazuje, że placówka ma się także zająć
- analizą przyczyn błędów medycznych
- przygotowywaniem projektów zmian w systemie opieki zdrowotnej
- opracowywaniem standardów medycznych i orzeczniczych
- organizowaniem szkoleń dla lekarzy biegłych i zainteresowanych pełnieniem tej funkcji
Taka instytucja istnieje również dlatego, że postępowania, w których pojawia się wątek medyczny, nie były prowadzone szczególnie szybko przez prokuratury i sądy. Konieczność uzyskiwania na przykład opinii biegłych niejednokrotnie wydłużała postępowanie nawet o kilkanaście miesięcy.
Często było także tak, że organy ścigania nie zawsze wiedziały, kto powinien wydać konkretną opinię. Nie istniał także żaden centralny system (baza danych), który służyłby do rejestracji tego rodzaju usług. Przedmiotowy instytut pozwoli także na usprawnienia i w tym zakresie.
Lekarze mają się czego bać?
Jakkolwiek medialnie nie brzmi fakt powołania instytucji badającej błędy lekarskie, szczególnie zważając na pewne okoliczności – powiedzmy – polityczne, ale i społeczne (w tym momencie nawiązuję do problematyki twardego zakazu aborcji i ociosywania go z już i tak nielicznych wyjątków), tak działania resortu należy ocenić pozytywnie.
Sprawy, w których pojawia się aspekt medyczny, są szczególnie trudne w procedowaniu. Z jednej strony bowiem nauki medyczne to dziedzina znacznie odległa od samych nauk prawnych, z drugiej zaś pewne sprawy mogą budzić duże kontrowersje i napięcia społeczne. To pierwsze można jednak poprawić poprzez usprawnienie systemu opiniowania, czy wydawania ekspertyz.
Powołanie więc specjalnego instytutu działającego jedynie w płaszczyźnie nauk medycznych jest z założenia decyzją jak najbardziej poprawną. Pojawiają się jednak pewne wątpliwości, które dostrzega na przykład dr Małgorzata Gałązka-Sobotka z Uczelni Łazarskiego
https://twitter.com/gosia_sobotka/status/1479016244221202437?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1479016244221202437%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.termedia.pl%2Fmz%2FZbigniew-Ziobro-zlapie-sprawcow-bledow-medycznych45105.html
Wskazuje ona na to, że rzeczony instytut z założenia może „wchodzić” w kompetencje przyznane dotychczas ministrowi zdrowia, Rzecznika Praw Pacjenta, czy też innych towarzystw naukowych. Sam statut instytucji można znaleźć w dzienniku urzędowym MS pod sygnaturą Dz.Urz.MS.2021.239.
Co ciekawe, zgodnie z założeniami statutu, dyrektorem IEM (bo taki jest oficjalny skrót) nie musi być nawet lekarz, a wystarczy wykształcenie wyższe – choćby licencjackie. Pracownicy będą rzecz jasna rekrutowani w drodze konkursów.