Wtorkowe spotkanie rządu i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z opozycją przyniosło rzekomy nowy pomysł na walkę z pandemią. Tak zwana ustawa lex Hoc najwyraźniej trafi do kosza. Zamiast niej rządzący chcą podobno wprowadzić inne rozwiązanie. Pracodawca pozwie pracownika, który się nie zaszczepi i przez to doprowadzi do zakażeń w firmie. To wyjątkowo kiepski pomysł.
Nie wiemy tak naprawdę, co rządzący zrobią w sprawie przepisów pandemicznych
We wtorek przedstawiciele opozycji spotkali się z premierem Morawieckim oraz prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. Samo spotkanie dotyczyło możliwych sposobów walki z pandemią, także na poziomie przedsiębiorstw. Najwyraźniej nie wyszło z niego nic konkretnego, bo żadna ze stron nie chwaliła się żadnego rodzaju przełomem, czy nowymi propozycjami. Wręcz przeciwnie – przedstawiciele opozycji wprost uznali spotkanie za stracony czas.
Tym niemniej, jeśli wierzyć relacjom z tej strony politycznego sporu, padła jedna mglista sugestia nowych rozwiązań prawnych. Pracodawca pozwie pracownika za brak szczepienia, jeśli ten odmówi testów, a w zakładzie pracy pojawi się ognisko koronawirusa. Ewentualnie – jeśli pracodawca poniesie z tego tytułu jakąś szkodę. Postępowanie w tej sprawie miałoby mieć charakter nieprocesowy.
Rządzący najwyraźniej zdają sobie sprawę z tego, że nie są w stanie przegłosować ustawy lex Hoc bez ataku histerii ze strony partyjnych antyszczepionkowców. Kolejnym problemem jest spodziewane weto ze strony prezydenta Andrzeja Dudy, który traktuje z wyjątkową wyrozumiałością obywateli niechętnych do jakiejkolwiek formy obowiązku szczepień.
Warto jednak wspomnieć, że środowe informacje sugerują nieco inny obrót sprawy. Lex Hoc miałoby zostać uzupełnione o propozycje opozycji. Ryszard Terlecki przekonuje, że prawdopodobnie do Sejmu wpłynie dodatkowy projekt ustawy. „Będzie on trochę inny, ale dotyczyć będzie tych samych problemów”.
Tak naprawdę nie wiemy, co dokładnie w tym momencie przygotowują rządzący w sprawie zwalczania pandemii w zakładach pracy. Należy więc pomysł pozywania niezaszczepionych pracowników traktować raczej czysto teoretycznie, w oderwaniu od bieżącego sporu politycznego i partyjnych szyldów.
Niech będzie, że pracodawca pozwie pracownika, który się nie zaszczepił. Jak niby mu udowodni, że to on pozarażał innych?
Nie zmienia to faktu, że sama koncepcja jest całkowicie absurdalna. Podstawowym problemem jest oczywiście kontynuacja trendu cedowania odpowiedzialności za pandemię na przedsiębiorców. To oni mają pilnować przestrzegania ustalonych limitów – jakoś, bez jakichkolwiek realnych narzędzi ze strony ustawodawcy. Teraz mają pozywać pracowników, którzy się nie zaszczepią i nie będą chcieli poddać się testowi.
Tutaj docieramy do kolejnego słabego punktu tej koncepcji. Jak właściwie pomysłodawcy widzieliby kwestię ustalenia, czy pracodawca poniósł szkodę akurat w wyniku niezaszczepienia przez tego konkretnego pracownika? Śledzenie transmisji koronawirusa, zwłaszcza w dobie masowych zakażeń wariantem Omikron, wydaje się praktycznie niewykonalne. Trzeba też pamiętać, że szczepionka chroni przed ciężkim przebiegiem choroby, a nie przed zakażeniem.
W tej sytuacji straszak w postaci pozwu niekoniecznie musi zadziałać na niezaszczepionych z wyboru i upartych pracowników. Wiele oczywiście zależy od dokładnego kształtu przepisów. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że wybór procedury cywilnoprawnej również nie służy rzeczywistemu rozwiązaniu problemu. Warto również zastanowić się, ile takie sprawy będą się toczyły i jakie koszty będą generować dla pracodawców.
O wiele właściwsze wydaje się tworzenie rozwiązań opartych o prawo pracy, czy wręcz o prawo administracyjne. Właśnie dlatego, by w sprawy pandemiczne włączyć siłę sprawczą państwa. W końcu zwalczanie chorób zakaźnych stanowi konstytucyjny obowiązek władz publicznych a nie przedsiębiorców. Weryfikacja zaszczepienia pracownika powinna mieć charakter obowiązkowy i wiązać się z możliwością nałożenia dotkliwej sankcji przez pracodawcę. Inaczej nie będzie skuteczna.
Alternatywa wymuszająca na pracodawcach pozywanie pracownika niezaszczepionego z wyboru, by w ogóle móc cokolwiek z nim zrobić, nie przyniesie tak naprawdę niczego dobrego. O ile przyniesie cokolwiek, bo pracodawcy wcale nie muszą chętnie z tej możliwości korzystać. Równocześnie takie rozwiązanie stanowiłoby kolejny akt kapitulacji państwa polskiego w obliczu pandemii koronawirusa.