Przekupienie pielęgniarki w punkcie szczepień po to, by mieć tzw. paszport covidowy, a szczepionki nie przyjąć, to poważne przestępstwo. Przekonał się o tym pewien 31-latek z Gdyni, który został zatrzymany we własnym domu przez policję.
Przekupienie pielęgniarki w punkcie szczepień
Lokalny serwis „Trójmiasto.pl”, opisał historię pewnego 31-latka z Gdyni. Mężczyzna przyszedł do jednego z punktów szczepień, wypełnił niezbędne dokumenty, przeszedł wywiad medyczny, a następnie trafił do pomieszczenia, w którym wykonywane były szczepienia. Zamiast jednak podwinąć rękaw i przyjąć szczepionkę, zachował się nieco inaczej.
Gdynianin usiadł przed pielęgniarką i – niczym bohater filmów gangsterskich – położył przed pielęgniarką pieniądze, a także kartkę, na której napisał, że nie chce się zaszczepić, ale chce uzyskać paszport covidowy. Gdyby ten nie został zaszczepiony, ale fakt ten zostałby odnotowany w systemie, to byłoby to równoznaczne z prawnym statusem osoby zaszczepionej, czyli tzw. paszportem covidowym.
Pielęgniarka jednak odmówiła, więc gdynianin wstał i wyszedł. Kobieta zgłosiła zdarzenie swoim przełożonym, a ci z kolei przekazali informacje o zdarzeniu policji. Samo ustalenie personaliów 31-latka nie było specjalnie trudne. Przed zaoferowaniem pieniędzy pielęgniarce wypełnił on bowiem niezbędne dokumenty, używając prawdziwych danych.
Funkcjonariusze udali się pod wskazany adres, na miejscu zastali 31-latka i następnie go zatrzymali. Później przedstawiono mu zarzut popełnienia przestępstwa z art. 229 Kodeksu karnego, tj. usiłowania wręczenia korzyści majątkowej osobie pełniącej funkcję publiczną.
31-latek będzie miał problemy
Art. 229 k.k. określa przestępstwo przekupstwa, zwanego także łapownictwem. Osobą pełniącą funkcję publiczną jest co do zasady funkcjonariusz publiczny, członek organu samorządowego lub osoba zatrudniona w jednostce organizacyjnej dysponującej środkami publicznymi. Pielęgniarkę wykonującą szczepienia (ale i szereg innych działań medycznych) traktuje się jak funkcjonariusza publicznego, a więc jest możliwe, by wobec niej dopuścić się przestępstwa przekupstwa.
Samo łapownictwo w typie podstawowym penalizowane jest surowo, bo kara wynosi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Jeżeli sprawca chce nakłonić osobę publiczną do złamania prawa – co mogło mieć w tym wypadku miejsce – to grozi mu od roku do lat 10 pozbawienia wolności.
Mężczyzna wpakował się więc w bardzo poważne problemy. Wobec powyższego nie można zastosować warunkowego umorzenia postępowania, a powoływanie się na znikomą szkodliwość społeczną czynu najpewniej nie znajdzie zastosowania. Gdynianin prawdopodobnie popełnił poważne przestępstwo. Niewielkie znaczenie ma to, że jedynie usiłował wręczyć łapówkę, bo karę za usiłowanie wymierza się w granicach kary za dane przestępstwo.
I zdaje sobie sprawę z tego, że pod tekstem być może pojawią się komentarze negujące istnienie pandemii, a co najmniej deprecjonujące skuteczność i powagę akcji szczepień. Zwracam jednak uwagę na to, że chodzi tutaj o poważne przestępstwo. Wskaźnik łapownictwa wśród osób decyzyjnych jest pewnym miernikiem demokratyczności państwa, więc tego rodzaju zjawiska najlepiej, by nie występowały.