Stosunek Polaków do bojkotu firm działających w Rosji jest jednoznaczny: 75% badanych jest gotowych zrezygnować z zakupu towarów lub usług od co najmniej jednej firmy. Na szczęście mamy coraz mniej do bojkotowania, bo kolejne firmy uginają się pod naporem konsumentów. To znaczy, że metoda jest skuteczna.
Stosunek Polaków do bojkotu firm działających w Rosji
Agencja badawcza SW Research opublikowała raport, który pokazuje stosunek Polaków do bojkotu firm działających w Rosji. Co ważne, raport został przeprowadzony przed tym, jak okazało się, że Nestle zawiesza działalność w Rosji, czy że Decathlon zamyka sklepy. W dalszym ciągu są jednak firmy, które się nie wycofały, jak Leroy Merlin, czy Auchan, a także Lenovo oraz Xiaomi.
Duże i znane firmy, z których usług lub towarów korzystamy, sukcesywnie uginają się pod naporem konsumentów, rezygnując z działalności na rynku rosyjskim, a co najmniej ją ograniczając. Dowodzi to, że bojkot konsumencki ma ogromny sens. Dlatego też wyniki badań są ciekawe, bo dowodzą temu, że nie są to jedynie zapowiedzi. Idą za nimi konkretne działania. Bojkotując pozbawiamy się jakieś wygody, ale generalnie jesteśmy na to gotowi.
Zgodnie z wynikami badań, 74% respondentów zamierza bojkotować te marki, które w dalszym ciągu działają w Rosji. Co istotne, częściej zamiar bojkotu deklarują osoby powyżej 35 roku życia, a także mieszkańcy dużych miast (powyżej 500 tys. mieszkańców). Co do wieku, trudno mi wnioskować, z czego to może wynikać. Jeżeli zaś chodzi o miejsce zamieszkania, to w mojej ocenie zależność jest oczywista.
Duże miasta to naturalnie większe spektrum wyboru, a więc bojkotowanie na przykład Auchana, który jest największym hipermarketem w powiecie (a w moim miejscu zamieszkania tak na przykład jest), będzie trudniejsze, aniżeli w miejscu, w którym konkurencja jest szeroka. Jeżeli chodzi o to, które marki najczęściej – według deklaracji – byłyby przez Polaków bojkotowane, to są to: Decathlon (68%), Leroy Merlin (66%), Auchan (63%), Danone (62%), Nestle (57%). Co istotne, obecnie wszystkie co najmniej ograniczyły działalność w Rosji.
Bojkotujemy, ale często sceptycznie
Choć większość wyraża opinie wspierające bojkot, tak 38% nie do końca wypowiada się o nim pochlebnie (z różnych względów). Wśród osób zdystansowanych często pojawiają się takie argumenty, że krytyka nic nie da, bo ludzie i tak będą kupować. Niektórzy myślą, że Rosji żaden bojkot nie zaboli, bo i tak większość środków płynie w transakcjach paliwowych. Inni z kolei „kupują, ale się nie cieszą”.
Z badań wynika też, że prawie 2/3 respondentów domaga się tego, by polskie firmy nie handlowały z tymi, które działają w Rosji. Co więcej, aż 62% osób jest za tym, by firmy, które działają w Rosji, nie mogły się w Polsce reklamować. Są też tacy, którzy postulują, aby wszystkie produkty takich firm były odpowiednio znakowane.
Wielu ankietowanych (52%) twierdzi, że managerowie oraz inni kluczowi pracownicy firm, które działają w Rosji, powinny się zwolnić z pracy. Nieco mniej, bo 45%, twierdzi, że wszyscy pracownicy powinni zmienić pracę. Aż 57% uważa, ze pracownicy polskich firm działających w Rosji powinni strajkować i odmawiać wypełniania obowiązków służbowych.
Można w sumie uznać, że większość z nas popiera bojkot i twierdzi, że jest to skuteczna metoda. Chcemy iść dalej, formułując postulaty uderzające nawet w innych Polaków – pracowników. Chęć bojkotu wykracza więc znacznie ponad samo powstrzymywanie się od kupowania. Trzeba mieć jednak na względzie fakt, że dużych firm, które dalej pozostają w Rosji, jest coraz mniej. Z największych pozostały: Auchan, Leroy Merlin, czy niektóre firmy technologiczne, jak szalenie popularne w Polsce Xiaomi. Jednym słowem: zaraz nie będzie czego bojkotować. I bardzo dobrze.