Od 1 kwietnia nadeszły zmiany w rozliczaniu prądu przez osoby korzystające z fotowoltaiki. Pojawiły się pierwsze wątpliwości co do tego, czy fotowoltaika nadal się opłaca. Warto więc zapoznać się z tym, jak wygląda kwestia rozliczania się w 2022 roku i kiedy taka instalacja będzie najkorzystniejsza finansowo.
Fotowoltaika z roku na rok jest coraz popularniejsza. Polacy widzą w niej szanse na niższe rachunki za prąd
Od kilku lat w Polsce na popularności bardzo zyskuje fotowoltaika. Na koniec stycznia 2022 roku moc zainstalowanych instalacji tego typu wynosiła już ponad 8 gigawatów. Oznacza to prawie dwukrotny wzrost porównując rok do roku. Na popularność fotowoltaiki nie mają jednak wpływu jedynie kwestie ekologiczne. Wiele osób widzi w tym przede wszystkim możliwość obniżenia rachunków za prąd. Dlatego tak wiele gospodarstw domowych decydowało się na montaż instalacji na początku roku 2022, ponieważ od 1 kwietnia zmieniony zostanie system rozliczeń. Czy fotowoltaika nadal się opłaca, jeżeli ktoś nie zdecydował się na jej montaż do tego czasu i dopiero się do tego przymierza?
Każdy, kto zamontował fotowoltaikę do 31 marca 2022 roku, ma prawo rozliczać się jeszcze na starych warunkach. Polegają one na tym, że jeżeli jakieś gospodarstwo domowe ma nadwyżki prądu, których nie jest w stanie skonsumować, to może je oddać za darmo do sieci energetycznej. A za to, w momencie, gdy instalacja solarna nie jest w stanie wytworzyć dla nich odpowiedniej ilości prądu, mogą te oddane wcześniej nadwyżki odzyskać w 80%. 20% jest zabierane jako swego rodzaju „opłata”. Jest to rozliczane w skali roku, co oznacza, że te nadwyżki, które oddane zostaną w ciągu ciepłego i słonecznego lata, mogą być potem odzyskiwane bez żadnych dodatkowych kosztów w zimie.
Czy fotowoltaika nadal się opłaca? Od kwietnia wprowadzane są nowe zasady, ale to nie oznacza, że nie warto już będzie montować instalacji
Od 1 kwietnia ten model jednak ulega zmianie i każdy, kto podłączy się do sieci po tej dacie, będzie już rozliczał się inaczej. Nowy system tzw. net-billing oznacza, że osobno rozliczana będzie energia, którą prosument będzie wprowadzał do sieci, a osobno ta, którą będzie od sieci pobierał. Teoretycznie wygląda to podobnie, ale tak jak do tej pory odzyskać można było 80% wcześniej wyprodukowanej nadwyżki, tak teraz prąd z nadwyżki będzie od razu sprzedawany do sieci, a w razie, gdyby instalacja fotowoltaiczna nie wystarczała, będzie on kupowany od sieci po cenach rynkowych.
Każdy będzie miał więc specjalne konto, na którym będą zbierać się kwoty uzyskane ze sprzedaży nadwyżek prądu. Właśnie te kwoty w pierwszej kolejności będą wykorzystywane do zakupu prądu, gdy będzie taka potrzeba. Niestety największą niewiadomą będą potencjalne ceny energii. Tak jak w starym systemie nie trzeba było się tym martwić, ponieważ za każdą jednostkę energii dostawało się z powrotem 0,8 takiej jednostki, tak w nowym systemie wszystko będzie już rozliczane w złotówkach.
Początkowo brana ma być pod uwagę średnia cena miesięczna z poprzedniego miesiąca kalendarzowego. Ale od 1 lipca 2024 roku wycena będzie już oparta o dynamiczne cenniki, których wartość będzie zmieniała się co godzinę. Oznacza to, że w momencie, gdy będzie słoneczne lato i chętnych do sprzedaży, którzy będą mieli nadwyżki, będzie dużo, to ta cena będzie niska. A w zimę, kiedy będzie trzeba prąd odkupić, ta cena może być wyższa.
Zmiana ta, chociaż niekorzystna w porównaniu do wcześniejszych rozliczeń nie oznacza, że fotowoltaika przestanie być korzystna. Przy wysokich cenach prądu, które będą jeszcze rosnąć, nadal taka instalacja powinna pomóc obniżyć rachunki. Ten nowy sposób rozliczania prądu, który zresztą jest bardzo podobny do tego, który obowiązuje w wielu krajach zachodu, ma przede wszystkim zachęcać do tego, by ten prąd z własnej instalacji wykorzystywać na własne potrzeby i nie obciążać transferem sieci zewnętrznej, która nie zawsze jest na to gotowa. Pomóc ma zresztą w tym między innymi program Mój Prąd 4.0, który ma ruszyć 15 kwietnia, a gdzie dofinansowanie ma objąć także magazyny prądu, które pozwolą zachować przynajmniej część nadwyżek wyprodukowanych w bardziej słoneczne dni.