Każdy zapewne słyszał o tym, że kradzież do 500 zł to nie przestępstwo a wykroczenie. Przez co często złodzieje mając tego świadomość pilnują się, by tej kwoty nie przekroczyć.
Jedną z powszechnych kradzieży, która nie przekracza tej magicznej bariery była kradzież paliwa. Ale do czasu. Kradzież paliwa na stacji benzynowej będzie zawsze przestępstwem bez względu na jej wartość. Ministerstwo Sprawiedliwości właśnie zaproponowało, by znowelizować Kodeks karny tak, by kradzież paliw ciekłych i gazowych do wartości zaledwie 500 zł było przestępstwem, a nie jak obecnie tylko wykroczeniem.
Nie rozpisując się o koncepcji czynu przepołowionego (zostawmy to teoretykom), warto tylko napomknąć, że kradzież, kradzież leśna, paserstwo oraz zniszczenie mienia mogą stanowić wykroczenie albo przestępstwo. Gdy wartość skradzionego mienia nie przekracza 500 zł to taki czyn jest traktowany jako wykroczenie. Dopiero gdy wartość zrabowanego lub zniszczonego mienia przekracza tę granicę, mamy do czynienia z przestępstwem.
Kradzież paliwa na stacji benzynowej będzie zawsze przestępstwem
Do tej pory wyjątkiem od powyższej zasady jest kradzież energii oraz karty bankomatowej. W przypadku kradzieży takiego mienia nie ma mowy o czynie przepołowionym, zatem zawsze jest przestępstwem. W przypadku energii elektrycznej chodzi o to, że trudno jest w praktyce ustalić wartość pobranej energii. Pomiaru wartości skradzionej energii dokonuje się tylko szacunkowo.
Resort Sprawiedliwości proponuje dodanie do art. 278 k.k. nowego § 1a, zgodnie z którym przestępstwem kradzieży będzie przywłaszczenie paliwa ciekłego lub gazowego. MS argumentuje to właśnie trudnością w ustaleniu wartości skradzionego gazu:
Nie ulega wątpliwości, że identyczne problemy występują w przypadku nielegalnego poboru gazu. Aktualnego stanu prawnego w tym zakresie nie da się ocenić jako racjonalny i aksjologicznie spójny. Nie jest bowiem w jego świetle czynem przepołowionym kradzież energii elektrycznej np. wskutek nielegalnego podłączenia do sieci, może być nim natomiast – zależnie od wartości przedmiotu czynu – kradzież gazu, ropy naftowej i benzyny.
Ponadto, drugim argumentem resortu za wprowadzoną zmianą jest to, że kradzież gazu łączy się z daleko idącym niebezpieczeństwem dla bezpieczeństwa powszechnego. Niebezpieczeństwo to, zdaniem MS ma być związane z możliwością spowodowania eksplozji tego paliwa przy dokonaniu nielegalnego, niefachowego podłączenia do sieci gazowej.
Plaga paliwowej kradzieży
Abstrahując od sensowności uzasadnienia proponowanej zmiany warto jednak pokreślić, że kradzież paliwa to fakt. I jest to plaga. Jak wskazuje Leszek Wiwała, prezes Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego
Pandemia spowodowała nasilenie kradzieży, bo obowiązek zakrywania twarzy dawał złodziejom poczucie bezkarności. Wzrost cen paliw, którego doświadczamy przez ostatnie miesiące, jest jeszcze ważniejszym czynnikiem mającym wpływ na skalę kradzieży. Z monitoringu prowadzonego przez nas wśród siedmiu koncernów paliwowych wynika, że w I kwartale tego roku było 18 tys. ucieczek ze stacji paliw, a w I kw. ubiegłego roku było to zaledwie ok. 11 tys.
Widać więc, że wzrost jest wyraźny, bo aż o 67 proc. Przez kradzieże firmy rocznie tracą prawie 14 mln zł, a według szacunków branży w tym roku ta kwota może znacznie wzrosnąć.
Dalej prezes POPiHN tłumaczy, że
Z reguły złodzieje kradną paliwo do 500 zł. W I kw. 2022 r. średnia wartość jednej kradzieży wyniosła ok. 240 zł. Wartość skradzionego paliwa w I kw. ubiegłego roku wyniosła niewiele ponad 2 mln zł, a w I kw. tego roku było to już dwa razy więcej. Sytuacja poza systemem naszego monitoringu może być jeszcze gorsza, gdyż niezależni operatorzy nie mają rozbudowanych pionów bezpieczeństwa.
Główną przyczyną tego procederu jest przede wszystkim obecne prawo, zgodnie z którym kradzież do 500 zł jest jedynie wykroczeniem, a nie przestępstwem. Złodzieje czują się bezkarni, gdyż kradnąc paliwo o wartości do 500 zł grzywny w takich przypadkach wynoszą od kilkudziesięciu do ok. 300-400 zł. Wniosek z tego taki, że zdarzają się grzywny, które są niższe niż wartość skradzionego paliwa. Nie dziwi więc, że branża paliwowa cieszy się z proponowanych zmian resortu sprawiedliwości.
Czy warto szaleć tak?
Żebym nie został źle zrozumiany. Napiętnowanie takiej pospolitej kradzieży powinno być oczywiste. Należy sobie jednak zadać pytanie w szerszej społecznej perspektywie. Czy warto wprowadzać właśnie takie zmiany teraz? Przy szalejącej inflacji, wzroście cen paliw, dokładanie surowszych kar dla sprawców drobnych kradzieży paliw wydaje się ruchem społecznie ryzykownym. Sprawcami tego typu kradzieży zapewne są osoby ubogie, które musząc dojeżdżać do pracy jednocześnie kupują bardzo drogie paliwo. Myślą sobie „może się uda”. Oczywiście, w tej części są też zwykli złodzieje.
Dlatego też z drugiej strony państwo w swym jakkolwiek to górnolotnie nie zabrzmi majestacie, nie powinno pobłażać takim kradzieżom. Pobudki kradzieży i tak zawsze będą oceniane przez sąd w postępowaniu karnym w konkretnej indywidualnej sprawie. Nie będę rozstrzygać o słuszności zaproponowanej nowelizacji. Na pewno na lekką kpinę zasługuje uzasadnienie projektowanych zmian w części, w której odnosi się ono do niebezpieczeństwa wywołania eksplozji spowodowanej potencjalnymi kradzieżami, gdyż i tak taki czyn już stanowi przestępstwo określonego w Kodeksie karnym. Jednak nie mam wątpliwości, że w jakimś stopniu planowany „bat” na drobnych złodziei paliw może przynieść korzyści.