Pod koniec marca premier Morawiecki zapewniał, że nie ma zgody polskiego rządu na zalew rodzimego rynku przez tanie ziarno ze wschodu. Dlaczego więc po świętach AgroUnia zorganizowała w ramach protestu blokadę przejazdu kolejowego w Hrubieszowie? Bo ukraińskie zboże nadal jest dostępne w Polsce. A w jego transport i sprowadzanie do kraju zaangażowane są przedsiębiorstwa związane z obozem Prawa i Sprawiedliwości.
Kto sprowadza ukraińskie zboże do Polski?
List, podpisany przez szefów rządów krajów graniczących z Ukrainą, miał trafić do przewodniczącej Komisji Europejskiej na przełomie marca i kwietnia. Według Morawieckiego ich stanowisko było jasne — ograniczenie wpływu zboża ukraińskiego na rynki krajów sąsiadujących z Ukrainą. Jednak mimo upływu czasu nic się nie zmieniło, ziarno nadal trafia do Polski, co pogarsza sytuację krajowych rolników. Sytuację wykorzystało kilka polskich firm, które przez import ziarna ze wschodu zaoszczędziło sporo pieniędzy.
Jednym z przedsiębiorstw, które pojawiło się na liście Głównego Inspektoratu Weterynarii, jest Cedrob. Największy w Polsce producent mięsa drobiowego, paszy oraz piskląt. Firma wykonała 16 transportów pszenicy i kukurydzy ze wschodu. Spółkę z Ciechanowa łączą bliskie stosunki z rządem. Chodzi przede wszystkim o prezesa Cedrobu — Andrzeja Goździkowskiego. W latach 2015-2022 Goździkowski był członkiem Prawa i Sprawiedliwości, a ponadto według doniesień medialnych ma dobre relacje z premierem Mateuszem Morawieckim.
Drugą polską firmą, która sprowadza lub sprowadzała ukraińskie zboże, jest Wipasz. Koneksje między tym przedsiębiorstwem a władzą to przede wszystkim Marek Zagórski. Został wybrany z list Prawa i Sprawiedliwości, jednak 31 marca złożył mandat poselski. Dlaczego? Z nadania Jacka Sasina został prezesem Krajowej Grupy Spożywczej. Co ciekawe również do końca marca Zagórski pełnił funkcję doradcy prezesa firmy Wipasz S.A.
Postać byłego posła PiS pojawia się również w kontekście należącej do Skarbu Państwa spółki Elewarr. Firma świadczy usługi przechowywania surowców pochodzenia rolniczego, a za jej kontrolę odpowiada właśnie KGS na czele z prezesem Zagórskim. Jak potwierdził dyrektor oddziału w Gądkach, spółka świadczy usługi związane z ukraińskim zbożem jedynie w formie komercyjnej, co nie jest zabronione prawem.
Ukraińskie zboże techniczne jako polskie ziarno spożywcze. Prokuratura bada sprawę
Tuż po świętach na protest zdecydowali się lokalni działacze AgroUni. Chcieli zablokować przejazd kolejowy w Hrubieszowie, który łączy Polskę i Ukrainę. Nie udało im się przede wszystkim ze względu na działania Policji. Funkcjonariusze zabezpieczyli miejsce tak, by żaden z protestujących nie mógł dostać się w okolice torów kolejowych. Bezskutecznie przedrzeć próbował się lider AgroUni, Michał Kołodziejczak. Organizatorka protestu, Magdalena Zawiślak, nie kryła oburzenia
W jednym pociągu wjeżdża nawet 60 wagonów. W każdym z nich jest po 70 ton zboża. To wielka ilość. Dlatego zgłosiliśmy tutaj protest, bo to jedzie cały czas, nawet teraz. Patrzeć na to nie możemy
Oprócz wpływu na cenę ziaren w skupie ukraińskie zboże przyczyniło się do jeszcze jednego problemu w naszym kraju. Importerzy wprowadzali na teren Polski produkt określany jako „zboże techniczne”, natomiast w skupach było sprzedawane jako… spożywcze. Po zawiadomieniu przez Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Lublinie śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura.
Według doniesień mediowych największe polskie młyny przemysłowe miały kupić od firmy spod Hrubieszowa ponad 1000 ton pszenicy, nie mając pojęcia, że jest ona z Ukrainy. Przedsiębiorstwo mogło osiągnąć z tego powodu korzyść majątkową w wysokości 1,5 miliona złotych. Termin „zboże techniczne” oznacza surowiec przeznaczony do spalenia lub na pellet. Zgodnie z prawem w takich przypadkach nie jest konieczna kontrola transportu w trakcie przekraczania granicy.