W ostatnich miesiącach, mieszkańcy Warszawy, stają w obliczu rosnącej fali włamań. Ostatnio zapanowała panika na osiedlach takich jak Chrzanowskiego, Praga Arte, Deco i Piano, które zlokalizowane są w pobliżu planowanej stacji metra Mińska.
Na grupach sąsiedzkich tych osiedli, mieszkańcy apelują o wzmożoną ostrożność, bowiem doszło już do kilku włamań, a złodzieje ponoć obserwują już kolejne lokalizacje. Jedna z lokatorem skarżyła się na przykład, że dwóch podejrzanych panów przyszło „z administracji”, by „naprawić lampkę balkonową”. Po weryfikacji szybko okazało się jednak, że administracja nikogo takiego nie wysyłała.
O pladze włamań w Warszawie mówi się już od kilku lat, a przestępcy są na tyle bezczelni, że potrafią włamać się nawet w biały dzień. Raz na jakiś czas poskarży się nawet jakiś celebryta, jak choćby popularny Hirek Wrona, który na co dzień mieszka i został obrabowany na Ursynowie.
Plaga włamań na warszawskich osiedlach
Przestępcy wykorzystują zaawansowane narzędzia do włamań, takie jak specjalistyczne klucze i urządzenia do manipulacji zamkami. Wchodzą zarówno drzwiami wejściowymi, jak i poprzez balkony czy okna. Najbardziej narażone są mieszkania położone na parterze i na niskich piętrach oraz te zlokalizowane blisko dachów, ponieważ warszawscy włamywacze z powodzeniem i bezczelnością używają sprzętu wspinaczkowego.
Osiedla Chrzanowskiego, Praga Arte, Deco i Piano, popularne ze względu na swoją atrakcyjną lokalizację i nowoczesną architekturę, stały się terenem intensywnych działań przestępczych. Sytuacja ta wywołuje niepokój i strach wśród mieszkańców, którzy czują się bezbronni w obliczu tej fali przestępczości.
Mieszkańcy tych osiedli zaczynają zastanawiać się, jak mogą chronić swoje domy i rodziny. Wielu z nich decyduje się na instalację systemów alarmowych, dodatkowych zamków w drzwiach wejściowych i oknach, a nawet montaż kamer monitoringu. Coraz częściej spotyka się również usługi ochrony, które patrolują osiedla.
Policja nie pomaga. Efektywność łapania rabusiów jest niska. Nie pomagają też przepisy utrudniające poszukiwania. Warszawska „Wyborcza” w marcu opisywała przypadek pani Ilony:
Inna mieszkanka Saskiej Kępy, pani Ilona, mówi, że policja nie pozwoliła jej na publikację wizerunku złodzieja z monitoringu.
Policji jest też niełatwo z jednego dodatkowego powodu. Coraz częściej trudno jest im śledzić grupy włamywaczy, bo ci nie są narodowości polskiej. Imigracja ma też swoje negatywne skutki.
Co kradną włamywacze?
Jeżeli chcemy, by włamywacz poczuł się usatysfakcjonowany wizytą w naszym domu, warto w łatwo dostępnych miejscach pozostawić przede wszystkim pieniądze i biżuterię. Jeżeli chwilowo nie dysponujemy gotówką, zegarkami czy złotymi przedmiotami, to w dobrym tonie jest chociaż wyeksponować laptopy, telefony komórkowe i inną elektronikę. Złodzieje raczej nie pokuszą się o kradzież telewizora, choć zdarzały się i takie przypadki. Z mniej oczywistych celów wymienić należy dokumenty osobiste, wykorzystywane następnie do kradzieży tożsamości, wyłudzeń czy żądania okupu, a nawet leki… Niektóre trudno dostępne leki na receptę mogą być łakomym kąskiem dla włamywaczy.