Zgodnie z raportem Eurostat liczba samochodów w Polsce przypadająca na 1000 osób jest najwyższa w Unii Europejskiej. Choć na dane urzędników z Luksemburga trzeba brać poprawkę to i tak w klasyfikacji jesteśmy wysoko. Wciąż obecne wykluczenie komunikacyjne sprawia, że niektórzy nie mają innego wyjścia niż posiadanie własnego auta. Młode pokolenie może jednak przyczynić się do polepszenia sytuacji.
Liczba samochodów w Polsce od lat jest wysoka
Najnowszy raport Europejskiego Urzędu Statystycznego dla wielu jest zapewne sporym zaskoczeniem. Wynika z niego bowiem, że liczba samochodów w Polsce przypadająca na 1000 osób wynosi aż 687 pojazdów. To najwyższy wynik w całej Unii Europejskiej. Zresztą od lat nasz kraj jest w ścisłej czołówce zestawienia publikowanego przez Eurostat.
Na drugim miejscu w rankingu znalazł się Luksemburg, a podium zamyka Finlandia. Z kolei na przeciwległym biegunie uplasowała się Rumunia. Tam na każdych 1000 mieszkańców zarejestrowanych jest jedynie 400 samochodów. Bardzo niskie wyniki odnotowano także na Litwie, w Bułgarii, czy na Węgrzech. Na prezentowane statystyki, które sugerują potężną „samochodozę” w Polsce trzeba jednak małą poprawkę.
Otóż Eurostat publikując swój raport bierze pod uwagę liczbę faktycznie zarejestrowanych samochodów. Tych w naszym kraju jest bardzo dużo – pod koniec 2022 roku było to aż 26,6 miliona pojazdów. Dużą część z nich stanowią jednak tzw. „martwe dusze”, a więc auta od lat nieubezpieczone i znajdujące się już zapewne na złomie. Z rożnych powodów ich właściciele nie wyrejestrowali pojazdów w odpowiednim momencie. Na szczęście problem ten już niedługo powinien zniknąć przy okazji likwidacji czarnych tablic rejestracyjnych. Wcale nie oznacza to jednak, że samochodów w Polsce jest mało.
Nie wszyscy mogą sobie pozwolić na rezygnację z samochodu
Nawet odejmując z rejestru „martwe dusze” i tak znaleźlibyśmy się wysoko w zestawieniu liczby aut przypadających na 1000 mieszkańców. Panująca od miesięcy drożyzna mocno wpłynęła na rynek motoryzacyjny, ale nie tak jak można się było tego spodziewać. Polacy wciąż bowiem kupują samochody. Różnica jest taka, że coraz częściej są to starsze i mniej komfortowe pojazdy.
Skąd bierze się wciąż wysoka liczba transakcji autami? Z badania Mind&Roses, na które powołuje się portal Auto-świat wynika, że dla 1/3 z nas samochód jest po prostu niezbędny do życia. Pozostali cenią sobie po prostu wygodę. Potrzeba posiadania własnych „czterech kółek” wciąż jest więc spora.
Sytuacji nie ułatwia też zjawisko wykluczenia komunikacyjnego. Pomimo upływu lat problem wciąż jest aktualny. Zdaniem Pawła Rydzyńskiego, prezesa Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu wykluczenie komunikacyjne nadal dotyka kilkunastu milionów Polaków. Z wypowiedzi dla portalu transport-publiczny.pl wynika, że aż do 20% miejscowości w naszym kraju nie dojeżdża transport publiczny. Cała siatka połączeń autobusowych od 1989 roku skurczyła się o 85-90%. To zatrważające statystyki, które mogą być jedną z odpowiedzi na pytanie o liczbę pojazdów w Polsce. Wielu z nas mieszkających poza największymi aglomeracjami stoi przed wyborem – własne auto lub konieczność spędzania większości czasu w domu lub jego okolicy.
Rząd próbuje ratować sytuację transportu autobusowego poprzez stworzenie Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych. Jego działania na razie jednak nie widać, bo program ma wiele wad, a poza tym samorządy jakoś nie są zbyt chętne do reaktywacji przewozów w swoim regionie. Efekt jest taki, że zamiast wskrzeszenia czytamy o upadkach kolejnych PKS-ów.
Młodzi szansą na zmianę trendów. Carsharing rośnie w siłę
Pomimo tych mocno pesymistycznych statystyk na horyzoncie pojawiła się szansa na zmiany i odejście od wzrostowego trendu. Młodzi ludzie coraz częściej są bowiem świadomi korzyści płynących ze zrównoważonej mobilności oraz współdzielenia. Dzięki temu część z nich rezygnuje z posiadania własnego pojazdu na rzecz na przykład usługi „auta na minuty”.
Z raportu Czas wynajmu aut opublikowanego przez Santander Consumer Multirent wynika, że co piąty Polak korzysta z usług wynajmu samochodów do celów prywatnych. Po trudach pandemii branża carsharingu odzyskuje blask, co potwierdzają dane publikowane przez największych graczy na rynku. Co więcej, eksperci przewidują dalsze wzrosty w zainteresowaniu usługą „aut na minuty”.
Zresztą trudno się dziwić. Osobiście uważam, że carsharing to dla ludzi mieszkających w dużych miastach doskonała alternatywa dla posiadania własnego samochodu. Korzyści są bowiem oczywiste – mniejsze koszty, szeroki wybór modeli, łatwość skorzystania z usługi i zero formalności. Przez lata korzystałem z tej opcji i właściwie jedynym problemem był fakt, że dość często dostępnych samochodów było po prostu za mało. To wiązało się z koniecznością krótszego lub dłuższego spaceru do najbliższego wolnego pojazdu. Z roku na rok carsharing rośnie jednak w siłę, a co za tym idzie powiększa się też flota dostępnych samochodów. Coraz atrakcyjniejsza staje się też oferta wynajmu. Stąd też prognozy dotyczące dalszego rozwoju branży nie powinny dziwić.