Jeśli lubisz się napić, ale jak na złość nie masz 18 lat, to przez długi czas mogłeś próbować obchodzić ograniczenia sprzedażowe poprzez platformy pokroju Glovo. Boleśnie przekonała się o tym Biedronka.
Lidl czy Biedronka nadal lubią poprosić mnie o dowodzik osobisty, gdy kupuję piwo, nawet bezalkoholowe. Jednak najwyraźniej te procedury nie zadziałały prawidłowo w przypadku handlu alkoholem przez internet. Możliwość zamówienia do domu gorzały przez Glovo było zresztą nową i chętnie reklamowaną funkcją tej usługi. Jednak obecnie jest to już ponoć tylko martwa pozycja w menu, przynajmniej w odniesieniu do Biedronek w całej Polsce.
Biedronka i Glovo przyłapane na gorącym napitku
Jak donoszą życzliwe nam ptaszki, jedna z krakowskich Biedronek straciła zezwolenie na sprzedaż alkoholu, po tym jak koncertowo oblała kontrolę. Kontroler złożył zamówienie na zakup, jednak nie zaznaczył, że jest osobą pełnoletnią. Kurier mimo kilkukrotnych zapewnień firmy o przywiązaniu do procedur, butelki pełne procentów do odbiorcy przywiózł.
Jak można się domyślać, taka sytuacja nie wywołała entuzjazmu u Jeronimo Martins, który jest koncernem bardzo troszczącym się o swój wizerunek. Choć sprawa nie przedostała się do tej pory do mediów, to jednak podjęto szereg działań mających na celu przeciwdziałanie takim sytuacjom w przyszłości i w innych sklepach.
Pracownicy sieci otrzymali ponoć w całej Polsce wewnętrzne zalecenia, by za wszelką cenę nie pakować alkoholu do zakupów z Glovo. Bez względu na wszystko, pracownik ma oznaczyć, że alkoholu po prostu nie ma na stanie, a zamówienie zostanie mu dostarczone bez tego trunku. Życzymy satysfakcjonujących zakupów i optymalnej ceny dostawy każdemu, kto zamówił 12 piw i paczkę chipsów!
Sprzedaż alkoholu w internecie jest obarczona pewnym marginesem fikcji
Alkoholowi z internetem już od pewnego czasu jest nie po drodze. Szeroka dyskusja przetoczyła się po sieci między innymi po tym, jak internauci zirytowali się nachalną promocją ciężkich alkoholi Janusza Palikota, które realizowane były z pogwałceniem przepisów prawa.
Aby zamówić alkohol przez Glovo, trzeba wprawdzie złożyć szereg oświadczeń (między innymi o trzeźwości) i zaakceptować trochę regulaminów, jednak wszystko to obarczone jest pewną pozornością. Zwłaszcza, że dostawcy Glovo nierzadko zostawiają zakupy pod drzwiami, ledwo komunikują się w języku polskim i nie wyobrażam sobie nawet nieporadnej próby weryfikowania przez nich wieku czy trzeźwości.
Niewykluczone jednak, że Biedronka i Glovo ustalą nowe, bardziej skuteczne procedury handlu alkoholem przez internet. W przeciwnym wypadku sieć nie wprowadzałaby przecież czegoś na kształt „shadow bana”, tylko po prostu wycofała te trunki z oferty.
Komentarz Glovo?
Sieć Glovo poprosiła nas o przedstawienie swojego stanowiska. Nie musimy tego robić, na dodatek jest ono w swojej konkluzji sprzeczne z informacjami, które docierają do nas od pracowników Biedronki, ale oczywiście dajemy sieci prawo do przedstawienia swojego punktu widzenia na ten temat:
„Kontrola opisana w artykule, miała miejsce ponad rok temu, czyli w lutym 2022 roku, dotyczyła jednostkowego przypadku i jednej konkretnej placówki w Krakowie, w której cofnięto zezwolenie na sprzedaż alkoholu. Nie spowodowała żadnych ograniczeń w ofercie Biedronki dostępnej na Glovo. Posiadamy szereg skutecznych procedur oraz technologicznych rozwiązań uniemożliwiających dostawę napojów alkoholowych do osób niepełnoletnich. Podczas składania zamówienia przez dedykowaną zakładkę użytkownicy Glovo muszą m.in. potwierdzić pełnoletność, zaakceptować regulamin oraz oświadczyć, że są trzeźwi. W przeciwnym wypadku złożenie zamówienia jest niemożliwe. Współpraca z siecią Biedronka przebiega bez zakłóceń, a użytkownicy aplikacji mogą składać zamówienia na całą dostępną ofertę Biedronki, w tym wyroby alkoholowe.”
Robert Tarnowski, PR&PA Manager w Glovo Polska