Przed wyborami partie polityczne ścigają się na kolejne „konkrety”. Niektóre z ich propozycji są całkiem ciekawe. Koalicja Obywatelska na przykład chce sprawić, żeby polscy uczniowie nie musieli odrabiać szkolnej pańszczyzny po lekcjach. Likwidacja prac domowych to znakomity pomysł. Trudno jednak nie zauważyć, że nasz system edukacji mógłby nie wytrzymać takiej terapii szokowej.
Im mniejszy jest wpływ szkoły na to, co dziecko robi po lekcjach, tym lepiej dla uczniów i rodziców
Wybory parlamentarne odbędą się już 15 października. Dla partii politycznych to moment, w którym prezentują wyborcom swój program na następną kadencję. Tym razem obydwie główne partie postawiły na „konkrety”: krótkie i wyraziste propozycje, które równocześnie są na tyle ogólne, by nie mieszać zbytnio elektoratowi w głowach. Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło ich osiem, Koalicja Obywatelska ma sto. Jeden z nich zasługuje na szczególną uwagę. Jest nim… likwidacja prac domowych w szkołach.
Byłoby oczywiście zbyt prosto, gdyby w tym momencie postawić kropkę. O ile na przykład Rafał Trzaskowski przekonywał, że „Należy znieść te straszne prace domowe”, oraz odchudzić programy nauczania, o tyle już wiceprzewodnicząca KO Katarzyna Lubnauer ujęła to w nieco inny sposób. Szefowa Nowoczesnej nieco skonkretyzowała ten radykalny postulat.
Uważamy, że do pewnego wieku te prace domowe powinny być na terenie szkoły. Jeżeli dziecko chce dodatkowo poćwiczyć, to pod opieką nauczyciela.
Czemu właściwie odrabianie lekcji miałoby być czymś strasznym i po co polskiej szkole jest potrzebna do szczęścia likwidacja prac domowych? Odpowiedź na te pytania jest złożona. Przede wszystkim, część nauczycieli ma rzeczywiście paskudny zwyczaj zarzucana swoich uczniów różnego rodzaju zadaniami do zrobienia po szkole. W ten sposób dzieci i młodzież tracą cenne godziny z życia, które równie dobrze mogliby przeznaczyć na zabawę, odpoczynek, samorozwój, albo życie rodzinne.
Prace domowe są w końcu odpowiednikiem szefa, który zmusza swoich pracowników do wykonywania jakichś zadań po godzinach pracy, z których później ich bezwzględnie rozlicza. Muszę dodawać, że w tej analogii o dodatkowym wynagrodzeniu nie ma absolutnie mowy?
Żeby likwidacja prac domowych była skuteczna, musi być jednym z wielu elementów zmiany myślenia o polskiej szkole
Wbrew pozorom powyższy scenariusz wcale nie jest tym najbardziej pesymistycznym. Na tendencję do zarzucania uczniów pracami domowymi nakładają się bowiem inne bolączki polskiego systemu nauczania. Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że dużą część prac domowych i różnego rodzaju szkolnych „projektów” odrabiają za dzieci rodzice. W najlepszym wypadku: pomagają swoim dzieciom na tyle, żeby te uzyskały jakąś przyzwoitą ocenę. Dodajmy do tego wspomniany przeładowany program, który często wymusza wykupywanie dla dzieci dodatkowych korepetycji. Wychodzi nam mieszanka wybuchowa.
Likwidacja prac domowych pozwoliłaby odzyskać uczniom tracony każdego tygodnia bezcenny czas. Dodatkowo ograniczyłaby nieco zjawisko przerzucania na zapracowanych rodziców zadań, którymi powinni się zajmować nauczyciele i szkoła. Nie da się przy tym ukryć, że istnienie problemu od dawna zauważają kolejni Rzecznicy Praw Dziecka. Żaden oczywiście nie stwierdził, że prace domowe jako takie są nielegalne. Istotą problemu zawsze była wspomniana już skłonność do przesady i przekraczania granic zdrowego rozsądku. Świadczy o tym najlepiej fragment komunikatu Biura RPD z 2020 r.
Rzecznik Praw Dziecka zastrzega, że zadawanie pracy domowej zawsze powinno być celowe, przemyślane i dostosowane do indywidualnych potrzeb ucznia. Praca ta nie może stanowić nadmiernego obciążenia dziecka, które musi mieć czas także na odpoczynek, zabawę, uczestnictwo w życiu rodzinnym, spotkania z rówieśnikami i rozwijanie zainteresowań.
Oczywiście likwidacja prac domowych w całości jest jak najbardziej możliwa. Wystarczy, że państwo – jak zwykle – postawi pedagogów przed faktem dokonanym i zwyczajnie wprowadzi zakaz. Jest w tym mały problem: nasz system nauczania wciąż opiera się w dużej mierze na powtarzaniu materiału do znudzenia. Prace domowe stanową jego bardzo ważny element. Jego całkowite usunięcie może przynieść opłakane skutki, na przykład w postaci zwiększenia tempa przerabiania materiału na lekcjach.
Kluczowe wydają się więc zmiany systemowe. Nie chodzi nawet o odchudzenie programów nauczania. Ważniejsze jest usprawnienie całej tej szkolnej logistyki: planów lekcji, tempa przerabiania i intensywności powtarzania poszczególnych partii materiału.