Kup elektryka mówili. Będziesz zadowolony mówili. Mówili też, że będziesz ekologiczny i dzięki temu nasze środowisko będzie czystsze. Ale o tym, że ograniczenie emisji spalin przez samochody osobowe to tylko kropla w morzu (w tym przypadku dosłownie) potrzeb, to już nie powiedzieli.
Żeby nie było niejasności – o środowisko naturalne trzeba dbać, ale trzeba robić to rozsądnie. A nakłanianie ludzi do kupowania samochodów elektrycznych, w momencie kiedy raptem kilkadziesiąt statków emituje więcej spalin, niż wszystkie samochody osobowe na świecie, to jak leczenie otwartego złamania ręki plastrem.
Europejska Federacja Transportu i Środowiska nie pozostawiła wątpliwości
W czerwcu 2023 roku pojawiła się analiza Europejskiej Federacji Transportu i Środowiska (organizacji pozarządowej, zajmującej się promowaniem transportu niskoemisyjnego i zeroemisyjnego), która jasno wskazuje, że wyeliminowanie kilku statków (tak, przede wszystkim tych wycieczkowych, ponieważ transport towarowy morski wciąż nie znalazł alternatywnego, ekologicznego zamiennika) jest lepsze dla środowiska niż wymiana nawet kilku tysięcy samochodów spalinowych na elektryczne.
Z analizy wynika, że na przykład w Barcelonie 106 statków wygenerowało ponad 2 razy więcej zanieczyszczeń niż ponad pół miliona samochodów. W Hamburgu 47 statków wyprodukowało (wprawdzie niewiele, ale jednak) więcej zanieczyszczeń niż 800 tysięcy samochodów. W Marsylii 75 statków wyprodukowało 2 razy więcej zanieczyszczeń niż niespełna 370 tysięcy samochodów. Te statystyki są zatrważające, ponieważ jasno wskazują, że nawet wyeliminowanie wszystkich samochodów spalinowych i zastąpienie ich elektrykami nie ma znaczenia, ponieważ kilkaset statków produkuje więcej spalin niż wszystkie samochody na całym świecie (a tych jest ponad miliard).
Samochody elektryczne w ujęciu ekologicznym nie mają sensu
Jednym z głównych haseł, promujących samochody elektryczne jest ich „ekologiczność”. Zostawmy tutaj polemikę, dotyczącą emisji różnego rodzaju substancji przy produkcji baterii do tych pojazdów, czy problem z utylizacją tychże baterii, skupmy się bardziej na tym, że w tym przypadku brak emisji spalin nic nie zmienia. Nic nie zmienia, bo to nie samochody są największymi trucicielami.
Postęp w motoryzacji musi się dokonać. Osiągnęliśmy tak wysoki rozwój silników spalinowych, że naturalnym stało się szukanie alternatywnych rozwiązań. Samochód, który ma 1000 koni i silnik W16 (tak, odnosimy się do kolosa produkcji VW, którym może poszczycić się jedna z wersji Bugatti Veyron, czy Chiron) robi wrażenie, jednak w praktyce niewiele zmienia – nawet najbogatsi użytkownicy tych pojazdów nie mają możliwości na co dzień cieszyć się tymi potworami pod maską, ponieważ zwyczajnie ciężko jest wykorzystać tak olbrzymią moc.
Naturalnym jest więc poszukiwania innych motoryzacyjnych kierunków. Tym właśnie są (czy może raczej powinny być) samochody elektryczne. To nowinka i ciekawostka (może nieidealna, ale z pewnością auta elektryczne będą udoskonalane), jednak nie jest to rozwiązanie mające rozwiązać nasze klimatyczne problemy. Mówiąc o ratowaniu środowiska przez zastępowanie spalinowych osobówek elektrykami to jak wycieranie rozlanej szklanki wody z podłogi w salonie w momencie, kiedy pod zlewem rozszczelniła nam się rura i zalało nam całą kuchnię.