Jeżeli jest coś, co przebija się w debacie publicznej ostatnich dni przez spór o TVP i pozostałe instytucje, to tym czymś będzie pakt migracyjny. Unia Europejska wreszcie dogadała się co do sposobów rozwiązania problemu od lat podkopującego stabilność Wspólnoty. Środowiska skrajnej prawicy wpadają w Polsce w histerię, podobnie jak w Europie robią organizacje sprzyjające niekontrolowanej migracji. Tak naprawdę Polska poniekąd wygrała.
Unia Europejska najwyraźniej ma już serdecznie dosyć zalewu migrantami
Dla niektórych środowisk pakt migracyjny to prosta droga do zalania Polski falą imigrantów pod dyktandem Brukseli. Dla innych jest dokładnie na odwrót: zamknięciem drzwi przed potrzebującymi pomocy uchodźcami. Państwa członkowskie Unii Europejskiej wreszcie dogadały się co do kształtu polityki migracyjnej Wspólnoty. Co nas teraz czeka? Okazuje się, że przyjęty dokument wcale nie jest taki straszny, przynajmniej z punktu widzenia interesów Polski. Zwolennicy szeroko otwartych granic rzeczywiście mają powody do zmartwienia. Z ulgą będą mogli za to odetchnąć zachodnioeuropejscy politycy.
Z pewnością każdy nad Wisłą słyszał o tym, że pakt migracyjny wprowadza mechanizm relokacji uchodźców, z którego można się wypisać poprzez dorzucenie się przez dane państwo do wsparcia dla państw „frontowych”. Czy jest to mechanizm przymusowy? Tak jakby. Patrzenie z bezpiecznej oddali i nierobienie niczego nie będzie już opcją dla państw naszego regionu. Wciąż jednak nie mamy do czynienia z sytuacją, że dany kraj będzie zmuszony do przyjęcia imigrantów bez żadnej alternatywy. Równocześnie nie ulega zmianie zasada, że azylanci zostają w pierwszym kraju Unii, do którego trafią.
Postawmy sprawę jasno: mechanizm solidarnościowy jest Unii Europejskiej niezbędny. Kryzys wywołany przez Aleksandra Łukaszenkę na naszej granicy jest niewinną igraszką w porównaniu z tym, z czym na co dzień mierzą się państwa basenu Morza Śródziemnego. Problem w szczególności dotyczy Włoch. Nie powinno więc dziwić, że co do tej sprawy panował w Unii swego rodzaju konsensus. Pomijając oczywiście gniewne pohukiwania naszego poprzedniego rządu o „suwerenności” oraz odwetowy sprzeciw dyżurnego europejskiego miłośnika Putina w osobie Viktora Orbana.
Równocześnie jednak pakt migracyjny kładzie nacisk na elementy, które do tej pory w unijnej retoryce pojawiały się rzadko. Mowa o walce z przemytnikami, usprawnieniu deportacji oraz zaostrzeniu prawa azylowego.
Organizacje pozarządowe wspierające migrację rzeczywiście mają powody do zmartwień, podobnie jak przemytnicy
Filozofię nowych przepisów dobrze podsumowuje przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola. Zasady mają być „humanitarne i sprawiedliwe względem poszukujących ochrony; zdecydowane wobec tych, którzy się do niej nie kwalifikują i bardzo surowe wobec tych, którzy wykorzystują najbardziej bezbronnych”.
Państwa członkowskie będą mogły automatycznie odrzucać wnioski azylowe z państw uznawanych za bezpieczne. To praktycznie rewolucja pozwalająca na błyskawiczne wszczęcie procedur deportacyjnych wobec migrantów ekonomicznych. Co więcej, takie osoby automatycznie oczekiwałyby na powrót do swoich krajów zatrzymane przy granicy.
Potencjalnym azylantom pobierane będą obrazy twarzy i odciski palców. Będą także musieli przejść kontrolę bezpieczeństwa oraz zdrowia na granicy. Wszystko po to, żeby przez przypadek nie wpuścić do Unii Europejskiej terrorystów, osoby chcące przedostać się w głąb Europy, albo dorosłych mężczyzn udających nieletnich. Skończy się polityka automatycznego przydzielania azylu członkom rodzin osoby, która uzyskała status uchodźcy.
Decyzje azylowe mają być wydawane szybciej, w ciągu maksymalnie sześciu miesięcy. Procedury poszczególnych państw członkowskich będą ujednolicane. Równocześnie pakt migracyjny dopuszcza nowe rozwiązania, które mogą stosować państwa członkowskie poddawane presji migracyjnej ze strony sąsiadów. W takich sytuacjach będzie można zawiesić przyjmowania wniosków o azyl przez okres nawet czterech miesięcy. Różnego rodzaju mury i zapory graniczne staną się wreszcie oficjalnie dopuszczalnym środkiem radzenia sobie z problemem.
Komisja Europejska wzmacnia również współpracę z państwami trzecimi. Chodzi między innymi o to, żeby potencjalni azylanci czekali na decyzję poza granicami Unii we względnie bezpiecznych warunkach. Umowy podpisano między innymi z Tunezją i Egiptem. Co szczególnie ważne: dość spory nacisk położono na przeciwdziałanie próbom instrumentalizacji kryzysu migracyjnego. Dotyczy to zarówno państw wrogich, jak na przykład Rosja i Białoruś, ale także przemytników.
Pakt migracyjny to wielki sukces Polski, z którego płyną do naszego kraju niemal same korzyści
Jak już wspomniałem, drastyczne wręcz zaostrzenie kursu w polityce migracyjnej Unii Europejskiej nie podoba się niektórym organizacjom pozarządowym. Pakt migracyjny uznają wręcz za katastrofę. Już samo to powinno podpowiadać, że porozumienie stanowi sukces krajów naszego regionu oraz pozostałych „państw frontowych”.
Tak naprawdę nie mogło jednak być inaczej z bardzo prostego powodu. Europa Zachodnia też ma już serdecznie dosyć zarówno niekontrolowanej migracji, jak i borykania się na co dzień z jej skutkami. Nie bez powodu antyimigranckie partie od jakiegoś czasu osiągają całkiem niezłe wyniki wyborcze i sondażowe także w krajach, które do tej pory kojarzyły się wręcz z zapraszaniem migrantów.
Niemcy, główny winowajca obecnego kryzysu, musi się mierzyć z rosnącą siłą radykalnie prawicowej i prorosyjskiej Alternative für Deutschland. W Holandii ostatnie wybory wygrała antyimigrancka Partia Wolności kierowana przez znanego przeciwnika wszelkiej migracji Geerta Wildersa. Proces ten będzie tylko postępował, jeśli bardziej umiarkowane stronnictwa polityczne nie wsłuchają się w sprzeciw ze strony własnych obywateli. Dla polityka nie ma zaś lepszej motywacji niż perspektywa utraty przywilejów władzy.
Pakt migracyjny przyniesie całkiem sporo korzyści Polsce. Ułatwi radzenie sobie z migracyjną agresją ze strony dwóch naszych problematycznych sąsiadów. Nikt z zewnątrz nie będzie się czepiać istnienia muru na naszej wschodniej granicy. Równocześnie istnieje spora szansa, że Unia Europejska wreszcie weźmie się za aktywne zniechęcanie migrantów do wypraw na nasz kontynent. Ceną będzie konieczność wsparcia finansowego dla między innymi Włoch i Grecji, którego i tak powinniśmy tym państwom udzielać z racji łączących nas sojuszy. Nie jest jednak przesadnie wysoka.