Wielu z nas bardzo chciałoby przygarnąć do domu jakieś zwierzę. Niektórzy nawet mogliby zdecydować się na adopcję gryzoni, a nawet wiewiórki. Jednak historia pewnego Amerykanina pokazuje, że nawet wtedy, gdy zwierzątko tego typu staje się naszym największym przyjacielem i jest obserwowane przez setki ludzi, nie oznacza to, że nie skończy nagle swojego żywota. Tak właśnie zakończyła się historia wiewiórki o imieniu Peanut, z którą bardzo emocjonalnie związał się jej właściciel Mark Longo.
Uratowana wiewiórka została gwiazdą Instagrama. Obserwowało ją 600 000 osób
Mark Longo uratował wiewiórkę ponad siedem lat temu, gdy jej matka zginęła pod kołami samochodu. Po jakimś czasie zdecydował się jednak podzielić ze światem jej zdolnościami i założył dla niej profil na Instagramie. Tam gryzoń prezentował szereg umiejętności – skubał gofry, chodził w kowbojskim kapeluszu, skakał przez obręcze i siedział na ramieniu Marka Longo. Właściciel hodował wiewiórkę przez osiem miesięcy i chciał wypuścić ją na wolność, jednak na powrót znalazł ją na progu swojego domu. Po tym zdarzeniu stwierdził, iż nie przetrwa ona na poza domem.
Po przeprowadzeniu się z Norwalk w stanie Connecticut do północnej części stanu Nowy Jork, Mark Longo założył schronisko dla zwierząt, którego powstanie zostało zainspirowane historią Peanuta. Mieszkało w nim około 300 zwierząt, w tym konie, kozy i alpaki.
Sprawa znanej wiewiórki zaczęła się komplikować, gdy do Departamentu Środowiska Nowego Jorku zaczęły spływać anonimowe doniesienia, które poskutkowały interwencją pracowników tej instytucji w domu Marka Longo. Oficjalnym powodem uśpienia wiewiórki, a także szopa o imieniu Fred, który także znajdował się w domu, była konieczność sprawdzenia, czy nie są one chore na wściekliznę. O szczegółach interwencji informowała CBS News:
30 października DEC przejęło szopa i wiewiórkę mieszkające w tym samym miejscu co ludzie, co stwarzało potencjalne ryzyko narażenia ludzi na wściekliznę. Ponadto osoba biorąca udział w dochodzeniu została ugryziona przez wiewiórkę. Aby sprawdzić, czy zwierzęta są zarażone wścieklizną, oba zwierzęta zostały uśpione.
Sam Mark Longo twierdzi, że pracownicy służb chodzili po jego posiadłości co najmniej w taki sposób, jakby szukali narkotyków czy broni, a nie wiewiórki i szopa.
Pracownicy DEC weszli do domu Marka Longo bez nakazu i szukali wiewiórki. To jednak nie pierwsza tego typu interwencja
Dlaczego osoby, które brały udział w dochodzeniu, postępowały w tak radykalny sposób w stosunku do małej wiewiórki? Według prawa stanu Nowy Jork, posiadanie takiego zwierzęcia jest niezgodne z przepisami. Pomimo tego, że właściciel gryzonia wiedział o tego typu przepisach i deklarował, że składał odpowiednie dokumenty, nie pomogło to w zatrzymaniu interwencji DEC w jego domu.
To nie pierwsza historia konfiskaty zwierzęcia w stanie Nowy Jork. Jakiś czas temu skonfiskowany został także aligator. Jednak jego właściciel postanowił pozwać agencję i domagał się odzyskania gada, który waży około 340 kg.