Naguib Sawiris niewątpliwie poświęcił nieco czasu na lekturę Tomasza Morusa, gdyż marzy mu się stworzenie iście utopijnej wyspy, która rozwiąże problem uchodźców.
Europejskie państwa stanęły przed dość poważnym problemem. Szczególnie państwa Europy Wschodniej są przeciwne przyjmowaniu uchodźców z Syrii i innych krajów. Powodów jest wiele.
Przede wszystkim nie są to kraje na tyle zamożne, by utrzymywać spore grupy osób, które nie znają języka i nie sprawdzą się na rynkach pracy. Europejczycy z Polski, Węgier czy Słowacji sami dopiero całkiem niedawno zaczęli się bogacić, większość młodych osób nie ma nawet własnych mieszkań ze względu na drogie kredyty, a teraz ktoś kazałby utrzymywać im ze swoich podatków duże grupy obcych osób. Zjawisku imigracji nie sprzyjają też wskaźniki ekonomiczne. O ile w zachodniej Europie ceni się imigrantów z Azji czy Indii, tak imigranci z Bliskiego Wschodu rzadziej stanowią wartość dodaną do gospodarki, często raczej obciążając ją swoimi potrzebami.
Europejczycy są też pełni obaw ze względów kulturowych. Unia Europejska chce do Europy Wschodniej wysyłać muzułmanów, podczas gdy przypadki naszego kontynentu z ostatnich lat pokazują, że jest to kultura zupełnie nietożsama z europejskimi wartościami. Podczas gdy cenimy sobie wolność i przede wszystkim wolność słowa, muzułmańscy imigranci dali się poznać jako maniacy religijni, gotowi nawet zabijać dziennikarzy, którzy nie podzielają ich systemów wartości. Muzułmanie zamiast dopasowywać się do kultury krajów, do których emigrują, starają się im narzucać własne wartości.
Z zupełnie niezrozumiałych względów Angela Merkel chce – mając na uwadze powyższe względy – by tych muzułmanów zrobiło się w Niemczech jeszcze więcej. Nieformalna szefowa UE chce także, by podobny problem sprawiło sobie inne państwa. Kraje Europy Wschodniej widząc z kolei problemy, z którymi od kilku lat boryka się Europa Zachodnia, są przeciwni tego typu inicjatywie.
Z drugiej strony, należy pamiętać, że uchodźcy to także ludzie. Pomimo niezrozumiałego dla Europejczyków systemu wartości przyszło im w ostatnich latach żyć w straszliwych warunkach wojny domowej, gdzie niejakie ISIS przy braku stanowczego sprzeciwu militarnego całego świata uprawia sobie w XXI wieku legalny holokaust, zasypując między innymi żywcem ludzi pod ziemią. Wspominałam wcześniej o szlachetnym dorobku europejskiej kultury i byłoby szczytem hipokryzji pomijać fakt, że jednym z jej głównych dorobków jest humanitaryzm.
Z tego też względu pojawił nam się bardzo trudny problem moralny – jak pomóc aby zarazem nie zaszkodzić samym sobie?
Na genialny w swojej prostocie pomysł wpadł Naguib Sawiris. Ponieważ pomysł wydaje się interesujący, zapewne niestety nikt nie potraktuje go poważnie. Egipski miliarder zaapelował do rządów Grecji i Włoch aby sprzedały mu jedną ze swoich wysp (zapewne chodziło o coś mniejszego od Krety czy Sycylii). Biznesmen podrzucił ten pomysł na Twitterze. Jest nawet skłonny zaakceptować nie tyle sprzedaż rzeczywistą, co na przykład użyczenie mu tej wyspy na kilka lat.
Przedsiębiorca chciałby zbudować tam państwo o nazwie Nadzieja. Przy pomocy napływających imigrantów rozwinąłby infrastrukturę wyspy rozbudowując ją o budynki użyteczności publicznej.
Na całym świecie ludzie muszą zapracować na swoje szczęście. Fale emigrantów z Syrii i okolic prą jednak od tygodni w kierunku Niemiec, by to szczęście zaofiarował im rząd Angeli Merkel. Nadzieja byłaby idealnym miejscem, by sami mogli zapracować sobie na lepsze jutro, a przy tym udowodnić czy w swoich obawach mieliśmy rację czy jednak przemawiały przez nas uprzedzenia.
Niestety inicjatywa wydaje się – w najlepszym wypadku – ciekawostką. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by Grecy lub Włosi przystali na podobną inicjatywę. Nie wiadomo też czy biznesmenowi przyświecają słuszne intencje, czy populistycznymi metodami nie chce aby utworzyć dla siebie na przykład raju podatkowego.
Fot. tytułowa: World Economic Forum/Flickr, CC BY-NC-SA 2.0