Biały fartuch, stetoskop na szyi i pewnie głoszona opinia o lekach – to schemat reklamowy widoczny każdego dnia. Czy konsumenci powinni słuchać takich „telewizyjnych lekarzy” i czy rzeczywiście mówią oni prawdę?
Jeśli będziemy mieli problem z działaniem internetu, zadzwonimy do dostawcy usługi lub znajomego administratora sieci. Gdy natomiast będziemy przez tydzień odczuwali dotkliwe kłucie w boku, nie poprosimy o polecenie leku kolegi-tynkarza, tylko udamy się z wizytą do lekarza. W związku z tym, jeśli różne osoby będą rekomendowały nam jakiś medykament, prawdopodobnie posłuchamy tej, która się na tym zna, o czym może świadczyć chociażby tytuł naukowy z zakresu medycyny. Czy jednak takie osoby w ogóle mogą polecać lekarstwa, mówiąc które z nich są „lepsze” lub „skuteczniejsze”? Wyjaśniają to odpowiednie regulacje, takie jak zawarte w ustawie o prawie farmaceutycznym.
Produkty oferowane w aptece jako leki do działania wykorzystują konkretne dawki substancji aktywnych. Jeśli więc dwa środki mają taką samą zawartość danego składnika, ciężko mówić o tym, że jeden jest lepszy od drugiego. Spece od marketingu starają się więc wcisnąć subiektywne zdanie w stylu „ja wybrałbym ten” w usta osób o wizerunku kogoś, kto zna się na rzeczy. Jednak dokładnie takich działań zabrania prawo farmaceutyczne, w art. 55:
1. Reklama produktu leczniczego kierowana do publicznej wiadomości nie może polegać na:
1) prezentowaniu produktu leczniczego przez osoby znane publicznie, naukowców, osoby posiadające wykształcenie medyczne lub farmaceutyczne lub sugerujące posiadanie takiego wykształcenia;
2) odwoływaniu się do zaleceń osób znanych publicznie, naukowców, osób posiadających wykształcenie medyczne lub farmaceutyczne lub sugerujących posiadanie takiego wykształcenia
Wynika więc z tego jasno, że np. tabletki na ból gardła nie mogą być promowana przez osoby, które są publicznym autorytetem ogólnym lub w dziedzinie medycznej. Także aktor wcielający się w rolę lekarza może być odebrany jako sugerujący posiadanie wykształcenia medycznego. W teorii więc, każda tego typu niezgodna z przepisami reklama zgłoszona do Komisji Etyki Reklamy może zostać wycofana. W praktyce jednak w medialnym zalewie promocji, najlepiej jeśli to sam konsument wyrobi w sobie świadomość, że osoby promujące markę nie robią tego ze względu na własne przekonania, a wynagrodzenie. Warto więc sugerować się jedynie zaleceniami lekarza w trakcie wizyty w przychodni albo też wskazaniami farmaceuty, już przy zakupach w aptece.
Niestety, także przedstawiane przez reklamy „fakty” okazują się być często niezgodne z prawdą. Przykładem może być spot produktu D-Vitum Forte produkowanego przez Oleofarm Sp. z o. o. W jego treści aktor odgrywający rolę lekarza co prawda nie zachwala wprost produktu, jednak spotyka się z pacjentką spodziewającą się dziecka. Oznajmia jej, że będąc w 8-mym tygodniu ciąży zadbała już o zdrowie potomka zażywając D-Vitum Forte, dzięki czemu dziecko ma już zdrowe kości. Reklama została oskarżona o podawanie nieprawdziwych informacji, ponieważ w przedstawianym stadium ciąży nie ma jeszcze mowy o w pełni rozwiniętym układzie kostnym, w związku z czym ocena jego poprawnego rozwoju (oraz uznawanie tego za skutek przyjmowania leku) jest niemożliwa do stwierdzenia. Komisji Etyki Reklamy potwierdziła, że taka reklama narusza przyjęte normy. W uzasadnieniu stwierdzono:
Zdaniem Zespołu Orzekającego przedmiotowa reklama wprowadza odbiorców w błąd sugerując, że w 8 tygodniu życia płód posiada w pełni rozwinięty układ kostny.
W opinii Zespołu Orzekającego przedmiotowa reklama wykorzystuje brak doświadczenia i wiedzy odbiorców sugerując skuteczność suplementy diety w prawidłowym rozwoju kości u płodu, co jest niezgodne z aktualną wiedzą medyczną.
Ponadto Zespół Orzekający uznał reklamę za sprzeczną z dobrymi obyczajami oraz stwierdził, iż nie była prowadzona w poczuciu odpowiedzialności społecznej.
Widać więc wyraźnie, że konsumenci muszą bardzo uważać przy sugerowaniu się reklamami. Pokazywane opinie, wyniki badań czy analizy mogą często są tworzone na potrzeby promocji i odbiegają od rzeczywistości. Nawet pozornie budzące zaufanie wypowiedzi mogą być wprowadzające w błąd. Obserwując tego typu mylące reklamy, warto zwracać na nie uwagę odpowiednich służb. W skrajnych przypadkach, jeśli produkt kupiliśmy pod wpływem nieprawdziwych informacji handlowych, możemy wnosić o zwrot pieniędzy bądź odszkodowanie w przypadku poniesionych strat. W najpoważniejszych przypadkach warto skonsultować się z prawnikiem. Jeśli chcielibyście skorzystać z pomocy naszych specjalistów, odpowiedzą oni na każdą wiadomość z opisanym problemem prawnym, nadesłaną na adres kontakt@bezprawnik.pl.