Stronę cda.pl znam od lat. Jeszcze w czasach kiedy chodziłam do szkoły stanowiła źródło wielu gier internetowych pozwalających „produktywnie” spędzać „lekcje” informatyki. Nie bez znaczenia było także podobieństwo domeny do magazynu CD-Action ubóstwianego przez moich klasowych kolegów.
Dzisiejsze cda.pl to już nie tylko kilkadziesiąt gier flash na krzyż, ale też seriale, filmy, wybrane audycje z YouTube. Co więcej, administratorzy uruchomili nawet własny program partnerski zachęcający twórców do wybierania tej platformy zamiast googlowskiego giganta.
Wielu się jednak będzie zastanawiało czy aby na pewno taka witryna działa w sposób zgodny z prawem. No bo skoro w poprzednim roku policja zamknęła Kinomaniaka, a w tym roku mieliśmy prawdziwe pogromy na iitv.info czy scs.pl, a kilka tygodni później policja zamknęła też niejaki seansik.tv, to czy działająca w podobny sposób strona cda.pl aby na pewno nie narusza przepisów ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych?
Generalnie rzecz ujmując
cda.pl nie narusza prawa autorskiego, choć robią to użytkownicy serwisu
Mowa o użytkownikach, którzy wgrywają na łamy serwisu treści chronione prawem autorskim. Z tytułu takich zachowań grożą poważne konsekwencje finansowe, a nawet odpowiedzialność karna, której najbardziej surowym formatem może być pozbawienie wolności. Z tego też względu przestrzegamy wszystkich czytelników Bezprawnika przed umieszczaniem na łamach cda.pl, a także w sumie gdziekolwiek w sieci, fragmentów cudzych filmów, seriali czy też takich treści w całości. To, że inni tak robią, nie oznacza, że za kilka tygodni, miesięcy, a może nawet lat nie będą tego gorzko żałowali.
Osoby, które oglądają opublikowane w ten sposób treści w opinii zdecydowanej większości przedstawicieli doktryny poruszają się w granicy dozwolonego użytku prywatnego i nie naruszają w ten sposób praw autorskich (i choć w redakcji znany jest nam wyrok TSUE w sprawie Adam, póki co podchodzimy do niego ze sporą ostrożnością).
W tym miejscu pojawia się pytanie na temat tego jak wygląda kwestia odpowiedzialności samego cda.pl. Tłumaczyliśmy już kilkukrotnie na łamach Bezprawnika konstrukcję notice & takedown wynikającą z art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Z tego też względu od lat nietykalny pozostaje na przykład serwis Chomikuj. Ten ostatni od lat podkreśla, że to użytkownicy hostują na jego łamach pirackie pliki, a oni jedynie udostępniają narzędzie i nie mają wpływu na to, co publikują internauci za pośrednictwem tej platformy.
Nie zmienia to jednak faktu, że warszawski sąd pozwolił nazywać Chomikuj „pirackim serwisem” pomimo zdecydowanych sprzeciwów jego twórców.
Czy cda.pl podzieli los iitv.info, scs.pl, seansik.tv i podobnych stron? Te ostatnie przez długi czas również wydawały się zupełnie bezkarne i uwalniały się od odpowiedzialności dzięki notice & takedown. Ostatecznie jednak policja zdecydowała się interweniować, zarzucając m.in. naruszenie praw autorskich poprzez samodzielne wgrywanie seriali na serwery streamingujące, jak również zarzucając szereg innych przestępstw popełnionych na gruncie finansowym.
Historię właścicieli cda.pl – ojca z synem – opisuje dziś Forsal. Już w 2009 roku policja wkroczyła do domu właścicieli witryny, jednakże wtedy problemy z prawem dotyczyły nieczynnej już dziś strony OdSiebie.com. W 2012 roku sąd drugiej instancji uznał, że twórcy serwisu są niewinni, gdyż trudno byłoby od nich oczekiwać, by monitorowali wszystkie pliki pojawiające się w serwisie.
Dziś cda.pl jest już 16 najpopularniejszą stroną w polskim internecie, a ten niewątpliwy zastrzyk popularności zapewniło im zamknięcie pozostałych stron zajmujących się publicznym udostępnianiem seriali. Jeżeli policja nie doczeka się potknięcia twórców strony, którzy jak dotąd skrupulatnie usuwają treści naruszające prawa wielkich wydawców, to podobnie jak w przypadku Chomikuj.pl, ciężko będzie o zamknięcie molocha.
Konsekwencje tej sytuacji mogą być rozmaite. Być może dystrybutorzy pogodzą się z cda.pl i wymyślą jak razem z portalem mogą zarabiać na wykorzystywaniu ich treści. Rzecz w tym, że portal zarabia kiepsko, bo i o hojnych reklamodawców na tego typu witrynie ciężko. Bardziej prawdopodobny jest więc wariant, że dystrybutorzy w końcu zaczną prosić administrację portalu o wydanie adresów IP użytkowników wgrywających filmy i seriale, starając się – choćby w celu edukacyjnym – odszkodowania i zadośćuczynienia dochodzić od użytkowników, którzy każdego dnia budują potęgę witryny.