Jeśli ktoś oglądał Legalną blondynkę – przebój początku lat dwutysięcznych, pewnie pamięta, że pierwszym prawniczym sukcesem głównej bohaterki, było odebranie psa przyjaciółki jej byłemu partnerowi. Po prawie dwudziestu latach od premiery filmu również na naszym gruncie prawnym doczekaliśmy się podobnego problemu. Jak odzyskać psa lub kota od byłego partnera?
Opieka nad psem po rozstaniu
To, co jeszcze kilka lat temu wydawało się żartobliwym kazusem studentów prawa, dziś staje się przedmiotem całkiem poważnej praktyki prawnej. Pies, czy kot zaadoptowany, czy kupiony w trakcie trwania małżeństwa, czy związku często jest tak samo ważny, jak dzieci. I tak samo, jak o opiekę nad dziećmi toczą się o niego boje. Zacięte.
Jak odzyskać psa po rozstaniu?
Sprawa jest jak zwykle złożona. Pies, czy kot w świetle prawa cywilnego traktowany jest jak rzecz. W pierwszej kolejności należy więc ustalić, kto jest jego właścicielem. Jak to zrobić? Pomocna może okazać się umowa adopcyjna, umowa kupna, wpis w książeczce zdrowia, zeznania świadków. Jeżeli okaże się, że tylko jeden z partnerów widnieje w tych dokumentach, sprawa jest jasna. To jemu przysługuje wyłączne prawo opieki. Jeśli druga strona nie chce wydać pupila, może zostać uznana za przywłaszczającego i odpowiadać za wykroczenie. Właścicielowi przysługuje natomiast powództwo o wydanie rzeczy.
Inaczej okoliczności będą się kształtować, jeżeli pupil będzie własnością obojga. Należy wtedy wystąpić do sądu z wnioskiem o zniesienie współwłasności. Wiąże się to jednak z nieuchronną wojną o opiekę. Tylko jedna ze stron będzie mogła zatrzymać zwierzę, spłacając udział drugiej. Oczywiście może zdarzyć się tak, że opieka będzie naprzemienna, ale jest to raczej mało logiczne i rzadkie rozwiązanie.
Co ciekawe coraz częściej spotykanym rozwiązaniem jest zawarcie ugody pozasądowej. Byli partnerzy uzgadniają szczegóły opieki nad psem, bądź kotem. Wszystkie ustalenia są przedmiotem zawartej ugody, która szczegółowo opisuje kto i w jakim wymiarze opiekuje się zwierzęciem. Ugoda pozasądowa jest na pewno najlepszym rozwiązaniem w tym przypadku, niestety wymaga woli obu stron. Jeżeli nie mogą się one porozumieć, pozostaje postępowanie sądowe. Jak na razie podobne sprawy nie trafiły jeszcze na wokandę (w każdym razie żaden tego typu wyrok nie trafił w moje ręce), ale myślę, że to tylko kwestia czasu.