Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie braku publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 3 grudnia 2015 roku.
Inspiracją było zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego niedopełnieniu obowiązków lub przekroczeniu uprawnień służbowych i działaniu na szkodę interesu publicznego wystosowane przez prywatnego obywatela. Swoje zawiadomienia złożyli też przedstawiciele partii opozycyjnych – Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej.
Wyrok odnosił się do czerwcowej ustawy Platformy Obywatelskiej, która pozwoliła partii wybrać pięciu zamiast trzech sędziów TK. Prezydent zdecydował się nie powoływać żadnego z nich. TK stwierdził, że trójka powołanych przez PO sędziów powinna zostać zaprzysiężona, zaś w wyborze pozostałych dwóch w istocie naruszono Konstytucję.
Odmowa publikacji wyroku, a także równoczesne powołanie piątki „swoich” sędziów TK, wzbudziła liczne kontrowersje w Polsce i za granicą. Również sami politycy Prawa i Sprawiedliwości mają spore problemy z przedstawieniem klarownej wersji swojego stanowiska w tej sprawie. Beata Kempa z KPRM podnosiła między innymi argument, że Trybunał Konstytucyjny orzekał w zbyt małym składzie i z powodu narastających wątpliwości co do jego prawnej mocy orzeczenie może nie zostać opublikowane.
Nie jest to jednak prawda, gdyż uwzględniając okoliczności i wyłączenia poszczególnych sędziów, pięcioosobowa konfiguracja była jedyną możliwą. Działania polityków potępiają między innymi środowiska naukowe, wcześniej z bliskiego Prezydentowi Andrzejowi Dudzie Uniwersytetu Jagiellońskiego, a dziś dołączył do nich również Wydział Prawa i Administracji UW.
Nie powołując wybranych sędziów, Prezydent dopuścił się deliktu konstytucyjnego. I nie jest to dobra wiadomość nawet dla jego przeciwników, gdyż uzależnia to Prezydenta od sympatii Parlamentu.
WPiA UW też już jednak nie może patrzeć na poczynania nowej władzy pic.twitter.com/CUD0KS2ZYH
— Jakub Kralka (@jakubkralka) grudzień 14, 2015
Prawo i Sprawiedliwość mające pełnię władzy wykonawczej powinno trzymać się od władzy sądowniczej, jedynej przeciwwagi wynikającej z istoty państwa prawa, nie tylko na dystans, ale wręcz na wzorcową odległość. Tymczasem partia należąca do Jarosława Kaczyńskiego rozprawia się z kwestionowanymi przez siebie instytucjami w sposób budzący obawy nawet niektórych jej sympatyków (co widać chociażby w topniejących sondażach).
Nawet chwili zwątpienia. Tak w skrócie można podsumować tendencje towarzyszące Prawu i Sprawiedliwości, które prawdopodobnie jeszcze jutro przegłosuje kolejne poprawki w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym (wzdycham tęsknie za moim pomysłem, by do 5 lat wydłużyć vacatio legis w sprawach ustrojowych). W kuluarach mówi się między innymi o wprowadzeniu wymogu orzekania przez trybunał w pełnym składzie tak, by przypadkiem prezesowi TK nie przyszło do głowy ignorować wybranych przez PiS sędziów.
Platforma Obywatelska narobiła strasznego bigosu wokół Trybunału Konstytucyjnego i między innymi z tego powodu przegrała wybory. Nie jestem jednak ani trochę zadowolona z tego jak Prawo i Sprawiedliwość rozgrywa sprawę Trybunału Konstytucyjnego, który pomimo indolencji poszczególnych polityków cieszy się szczególnym autorytetem i doniosłością w polskim systemie prawnym. Wskazywał na to między innymi śp. Prezydent Lech Kaczyński.
Fot. tytułowa: Shutterstock