Musimy zmierzyć się z ciemną historią niewolnictwa – mówi kandydatka na prezydenta USA. I proponuje… odszkodowania za niewolnictwo. Dla wielu to rewelacyjny pomysł, ale może się okazać równie realistyczny, co ostatnie obietnice PiS.
Odszkodowania za niewolnictwo dla Afroamerykanów? W Ameryce Trumpa ten pomysł może okazać się co najmniej dziwaczny. Ale w USA zbliżają się kolejne wybory prezydenckie, zaplanowane na 2020 r. A reguła na całym świecie jest podobna: gdzie zbliżają się wybory, tam zbliżają się obietnice – często niewyobrażalne jeszcze parę lat temu. Nie mówimy tylko o ostatnich obietnicach PiS. Nawet w USA pojawiają się dość egzotyczne (jak na ten kraj) pomysły na 70-procentowe podatki dla najbogatszych.
Ale wróćmy do odszkodowań za niewolnictwo. Z tym pomysłem wyszła Elizabeth Warren – w tej chwili jest senatorką, ale chce się ubiegać o nominację w wyborach prezydenckich 2020 z ramienia Demokratów.
Odszkodowania za niewolnictwo. Amerykanie mówią „nie”
Niewolnictwo w USA zostało zupełnie zniesione w 1865 r. To więc trochę tak, jakby w Polsce wypłacać odszkodowania za powstanie listopadowe. Ale Warren twierdzi, że potomkom niewolników pieniądze jak najbardziej się należą. Bo, jak powiedziała w rozmowie z Reutersem, „dyskryminacja uniemożliwiła rodzinom czarnoskórych wypracowanie bogactwa w Ameryce dla przyszłych pokoleń”.
Szczegóły planu oczywiście nie są jeszcze znane. Jak to bywa ostatnio w polityce, kandydatka nie mówi wprost, skąd pieniądze miałyby się na to znaleźć. A media w USA zauważają, że nawet stosunkowo skromne odszkodowania za niewolnictwo kosztowały nie miliardy, a biliony dolarów.
Co ciekawe, z pomysłem nie wyszedł nigdy pierwszy czarnoskóry prezydent USA, czyli Barack Obama. A rządził przecież osiem lat. Pomysł wypłat generalnie nie podoba się też samym Amerykanom. W sondażu dla radia WGBH sprzed kilku lat przeciw temu pomysłowi opowiedziało się niemal 70 proc. ankietowanych. Choć (co nie może dziwić) pomysł jest dość dobrze przyjmowany w środowiskach afroamerykańskich – a to bardzo ważna mniejszość dla Demokratów.
Czy takie odszkodowania to z gruntu zły pomysł? Niekoniecznie – ale warto najpierw podać konkrety. Ile mają wynosić, komu dokładnie chce się je przyznać (no bo jak udowodnić, że jest się potomkiem niewolnika?), komu chce się zabrać fundusze, żeby przyznać je Afroamerykanom? Tego Amerykanie nie usłyszeli. Co niestety wpisuje się w dobrze nad Wisłą znany nurt polityczny „chcemy aby”. Czyli obiecamy wam niesamowite rzeczy, ale nie wiemy jeszcze jak to zrobimy. W USA ten nurt jest też obecny – wystarczy wspomnieć chociażby słynny mur Trumpa. Jednak Demokraci nie chcą się uczyć na jego błędach. Wolą popełniać swoje.
Swoją drogą – gdy PiS „chciał, aby” Niemcy wypłacili nam odszkodowania za II wojnę, wielu pukało się w głowę. – Jak można wracać do tak zamierzchłej przeszłości – pytali. Cóż, najwyraźniej można sięgać jeszcze głębiej. Pytanie, czy to nie jest otwieranie puszki Pandory. Bo do odszkodowań „za grzechy przeszłości” na pewno znajdą się kolejni chętni.