W ostatnim czasie zawrotna karierę w Internecie – i nie tylko – robi tzw. „karta LGBT+” i dyskusje wokół niej. Sam niedawno pisałem na temat jednego z jej elementów, jaki stanowi wprowadzenie do warszawskich szkół zajęć z edukacji seksualnej. Niemniej nieustająco mam wrażenie, że w całej dyskusji, niezależnie od zajmowanego stanowiska, gubi się natura dokumentu i jego prawne umocowanie. Karta LGBT Plus bez tajemnic.
Przede wszystkim raz jeszcze zachęcam wszystkich zainteresowanych tematem do zapoznania się z pełnym tekstem dokumentu. Mam nadzieję, że ułatwi to merytoryczną dyskusję na temat zapisów w nim zawartych. Pozwoli też każdemu odnieść się do poruszanych przeze mnie zagadnień. Tekst ten podzielony będzie zgodnie z kolejnymi punktami deklaracji. Z racji mocno nacechowanego ideologicznie charakteru wstępu, pominę go, zostawiając zawarte tam zapisy interpretacji Czytelników. Nie będę też odnosił się do całego sporu wokół deklaracji i argumentów obu stron.
Po pierwsze – nazwa – Karta LGBT Plus
Mówiąc o „karcie LGBT+”, czy „deklaracji LGBT+” możemy odnieść wrażenie, że jest to dokument gwarantujący czy wprowadzający konkretne rozwiązania. Jednak już lektura nagłówka pozwala rozwiać te wątpliwości – „Deklaracją warszawskiej polityki miejskiej na rzecz społeczności LGBT+”. Znamy też inne przykłady deklaracji podpisywanych przez prezydentów miast. Na przykład w 2016 Wrocław, Lublin, Poznań, Gdańsk i Katowice wyraziły w tej formie chęć współpracy w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Parę lat temu słynna była deklaracja prezydenta Szczecina w sprawie przyjmowania uchodźców. Innym razem prezydent Lublina podpisał deklarację w sprawie polityki gospodarki odpadami. Co łączy wszystkie te sprawy? Z samej deklaracji wiele nie wyniknęło, ponieważ do jej realizacji potrzebne są akty wykonawcze. Deklaracje są tylko zarysowaniem programu. Można się z nim oczywiście nie zgadzać, ale daleka od nich droga do działań. Często zresztą wcale one nie następują, bo okazuje się, że przepisy wykonawcze toną w marazmie prawnym.
Karta LGBT Plus: Bezpieczeństwo
Punkt ten dzieli się na dwa podpunkty. Pierwszym z nich jest reaktywacja hostelu interwencyjnego. Warto zaznaczyć, że jest to przywrócenie rozwiązania, które funkcjonowało już w Warszawie. Hostel, prowadzony w latach 2015-16 przez Stowarzyszenie „Lambda Warszawa”, został zlikwidowany z racji problemów finansowych. Jego zadaniem było – i ma być znowu – reagowanie pomocą w przypadku prześladowania członków mniejszości seksualnej w domu lub miejscu zamieszkania. Dodatkowo jego organizatorzy zobowiązani będą do udzielenia pomocy prawnej, socjalnej i emocjonalnej. Czy zadanie to ponownie zostanie powierzone Lambdzie, a Urząd zobowiąże się do finansowania? A może powołany zostanie inny organ? Tego nie wiadomo, jest to jedna z kwestii czekających na przepisy wykonawcze. Warto zaznaczyć, że Urząd Miasta może oczywiście przeznaczyć środki na tego rodzaju cele, jednak należy dokładnie określić podstawę ich wydatkowania. Interesującym aspektem może być także różnicujący charakter takiego przedsięwzięcia i konieczność ujawniania tożsamości płciowej przez potencjalnych korzystających. Jak bowiem udowodnić, że np. bezdomny chcący skorzystać z pomocy Hostelu jest lub nie jest przedstawicielem mniejszości seksualnej? Nie twierdzę, że to pytanie bez odpowiedzi, ale warto dokładnie śledzić informacje w tej sprawie, aby chęć pomocy osobom pokrzywdzonym w konkretnych przypadkach nie przerodziła się w farsę.
Druga część tego punktu to zapowiedź wprowadzenia pomocy mechanizmów śledzenia i reagowania w przypadku przestępstw nacechowanych nienawiścią wobec osób LGBT+. Podobnie jak w poprzednim przypadku, jest tutaj cienka granica, której nieprzekraczanie będzie bardzo trudne. Polecam bardzo interesujące wypowiedzi ekspertów po śmierci prezydenta Pawła Adamowicza. Jak się okazuje określenie tego, co jest a co nie jest mową nienawiści jest bardzo trudne, a polskie prawo nie radzi sobie z kwalifikacją takich wykroczeń i przestępstw. Zmiana kodeksu karnego nie jest zaś kompetencją samorządu, chociaż oczywiście dążąc do tworzenia precedensów można wpływać na kształtowanie prawa.
Trzeci podpunkt to wprowadzenie tzw. „latarników” do szkół. Miałyby to być osoby zajmujące się pomocą osobom LGBT+. Warto zaznaczyć, że mają to być nauczyciele lub pedagodzy pracujący już w szkołach, nie ma tu więc mowy o zatrudnianiu osób z podmiotów zewnętrznych. Nasuwa się pytanie, czy pedagodzy i psychologowie szkolni, przeciążeni już i tak obowiązkami podołają temu zadaniu? A jak sprawa będzie się miała z nauczycielami, z reguły słabo przeszkolonymi do radzenia sobie w takich sytuacjach? Tu jednak znowu poczekać musimy na przepisy wykonawcze. Nie zmienia to jednak faktu, że sam zapis nie nasuwa wątpliwości od strony prawnej.
Karta LGBT Plus: Edukacja
W tej kwestii mamy do czynienia z trzema deklaracjami. Pierwszą – i najbardziej kontrowersyjną – omówiłem ostatnio w osobnym artykule. Jeśli ktoś chciałby zatem poczytać o edukacji seksualnej, zapraszam to tego tekstu.
Postulaty numer dwa i trzy są nieco mniej kontrowersyjne. Pierwszy z nich zakłada wsparcie nauczycieli i dyrektorów szkół w zakresie inicjatyw broniących młodzieży LGBT+. Jest to zatem czysto polityczna zapowiedź zmiany klimatu wokół tego zagadnienia i jako takiej nie będę jej tu komentował. Druga zapowiada współpracę z organizacjami trzeciego sektora zajmującymi się tą tematyką i wsparcie ich działań. Tutaj także mamy jasność – samorząd może wspierać organizacje pozarządowe, jednak warto byłoby dbać o parytet w tej kwestii. To, gdzie zostanie on wyznaczony i które opcje światopoglądowe zostaną uznane za nadmiernie lub niedostatecznie reprezentowane to osobna kwestia.
Karta LGBT Plus: Kultura i sport
Prezentowane tutaj postulaty można streścić podobnie, jak poprzedni. Zapowiedź współpracy z poszczególnymi organizacjami nie jest sama w sobie niczym złym. Tworzenie centrów kultury danej opcji światopoglądowej także nie. Warto zauważyć, że w Warszawie działa kilkaset niezależnych ośrodków kulturalnych. Wiele z nich reprezentuje jasno określoną ideologię, na przykład chrześcijańską, żydowską lub związaną z mniejszościami narodowymi. W każdym przypadku nie ma nic złego w ich funkcjonowaniu, jest ono zgodne z zasadą pluralizmu światopoglądowego. Warto jednak pamiętać, że nadmierne zachwianie równowagi w którąkolwiek ze stron zawsze może być uznane za przekraczanie granicy. Podobnie jak w przypadku mowy nienawiści, dyskryminacja pojmowana jako niedostateczna reprezentacja danej grupy społecznej w przestrzeni publicznej nie ma jasnej interpretacji prawnej. Ta sama zasada dotyczy oczywiście użyczania miejsca w instytucjach należących do miasta i podczas imprez pod patronatem Urzędu.
Kwestia dyskryminacji w sporcie jest ostatnio także jednym z gorących tematów. Nie tylko zresztą u nas. Zainteresowanym polecam poczytać o historiach, do jakich dochodzi w lidze WNBA. Tam jednak kwestia dyskryminacji dotyka rzekomo zawodniczek o orientacji heteroseksualnej. Jak widać, sprawa ta ma wiele oblicz, często nieoczywistych. Niewątpliwie warto podjąć dyskusję w tej kwestii, jednak ponownie – nie jest jasne, jak Ratusz chce pomóc w rozwiązaniu problemu. Deklaracje o walce z mową nienawiści i wsparciu instytucji pomagającym dyskryminowanym sportowcom to mało konkretny zapis. Dodatkowo warto obserwować, jakie instytucje w praktyce będą zajmować się problemem. Oraz trybowi ich wyboru – zainteresowanych tą kwestią zapraszam do innego mojego tekstu.
Karta LGBT Plus: Praca
Kolejny obszar, w którym należy liczyć się z kontrowersjami. Pierwszą zapowiedzią jest wprowadzenie Karty Różnorodności w Warszawie. Jest to rozwiązanie zaproponowane już w 2004 roku przez Unię Europejską. Od tego czasu działa ono w 16 krajach, w tym Polsce. Blisko 250 podmiotów w naszym kraju zobowiązało się do respektowania jej postanowień. Wśród nich znajdziemy zarówno gigantów takich jak Coca Cola Polska, urzędy miejskie w Częstochowie czy Poznaniu, a także wiele średnich przedsiębiorstw i organizacji pozarządowych. Czemu jednak służy sama karta? Jest ona dobrowolną deklaracją zatrudniania osób różnej płci, narodowości, tożsamości seksualnej czy światopoglądów. Nakłada też na sygnatariusza zakaz dyskryminacji pracowników z w/w powodów. Urząd Miasta Stołecznego Warszawa do dnia dzisiejszego nie dołączył do grona sygnatariuszy Karty, co zgodnie z zapowiedzią ma się zmienić. Oczywiście, o nadużyciach związanych z tymi szczytnymi ideami antydyskryminacyjnymi można by długo pisać, jednak sama koncepcja nie budzi zastrzeżeń prawnych.
Drugi podpunkt może być bardziej kontrowersyjny. Zakłada on współpracę z pracodawcami, aby tworzyć „dobry klimat” dla osób LGBT+. Ponownie mamy tu do czynienia z zapisem nieostrym. W pozytywnym wariancie interpretacji będzie on oznaczał faktyczne zaangażowanie miasta w tworzenie odpowiedniej atmosfery. Jeśli jednak będą miały za tym iść konkretne regulacje prawne lub ostracyzm wobec firm, które nie spełniają dobrowolnie tak określonych standardów, może to być kwestia wymagająca dalszej uwagi.
Administracja
Kolejny z zapalnych podpunktów mówi o wprowadzeniu klauzul antydyskryminacyjnych do umów podpisywanych przez Urząd z kontrahentami. Podobnie jak w przypadku wielu innych zapisów deklaracji, może to przybrać różny obrót. Powszechnie akceptowanym konsensusem jest już raczej fakt, że dyskryminowanie osób w pracy ze względu na czynniki nie wpływające bezpośrednio na wykonywane przez nie obowiązki jest postawą nieakceptowalną. Jeśli zatem zapisy te ograniczą się do kontroli w tym zakresie, będzie to prawdopodobnie z pożytkiem. Gorzej, gdy przyjdzie do sekowania firm na podstawie tego kryterium, korzystając z jego trudnego do udowodnienia charakteru. W ten sposób można uzasadnić wiele nadużyć administracyjnych. Jak sprawy się potoczą – to ponownie pokaże czas.
Ostatnim podpunktem Deklaracji jest zapowiedź powołania przez Prezydenta pełnomocnika ds. społeczności LGBT+. Urzędnik ten ma być odpowiedzialny za koordynowanie całości działań realizujących założenia dokumentu. Jak wskazywałem w poprzednich punktach, jest to potencjalnie duże pole do nadużyć, zatem osoba powołana na to stanowisko powinna być poddana nadzorowi opinii publicznej. Nadzór jednak nie oznacza natychmiastowego potępienia, jak zdaje się od razu zakładać część społeczeństwa. Można mieć nadzieję, że misja Pełnomocnika prowadzona będzie zgodnie z zasadami transparentności, co potencjalnie pomoże zarówno obrońcom jak i krytykom w merytorycznej dyskusji na temat realizacji polityki jaką zapowiada „karta LGBT Plus”.
Podsumowując – Karta LGBT Plus bez tajemnic
Jest to najdłuższy tekst, jaki napisałem na Bezprawniku. Nie obfituje też w konkrety, ale ma to swoją jasno określoną funkcję. Zapisy Deklaracji można bowiem traktować na różny sposób. Można oceniać skrajnie pozytywnie lub skrajnie krytycznie. Wszystko zależy od nastawienia ideologicznego, a nie merytoryki tematu. Sama bowiem „karta LGBT Plus” nie jest bowiem konkretnym dokumentem. Do ogólny zarys planowanej polityki i kilka zapowiedzi działań. Stąd też interpretacje mogą być skrajnie różne, a dopiero praktyka pozwoli na ocenę skutków podpisania Deklaracji. Do obu stron sporu mogę jedynie apelować o ostudzenie emocji i zaczekanie z wypowiedziami do powstania przepisów wykonawczych. Dopiero po nich będzie moim zdanie można wypowiadać sądy, które nie będą jedynie wojną ideologiczną bez meritum. Do tego czasu proponowałbym spokojniejszą dyskusję o tym, jak „Kartę” przekształcić w rozsądną i spójną politykę, a nie obiekt wojny. Ale prawdopodobnie to będą tylko moje czcze życzenia.