Jeszcze niedawno premier Morawiecki posypywał głowę popiołem przyznając, że zaostrzony zakaz handlu w niedzielę nie przyniósł gospodarce oczekiwanych korzyści. Wręcz przeciwnie. Tymczasem Jadwiga Emilewicz polemizuje z oczywistymi danymi i podkreśla, że powrót do dwóch niedziel handlowych nie wchodzi w tej chwili w grę.
Zakaz handlu szkodliwy dla gospodarki
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców opublikował dane, z których jasno wynika, że wbrew założeniom, zaostrzenie zakazu handlu w niedzielę nie tylko nie przyniosło oczekiwanych korzyści, ale wręcz doprowadziło do strat. O co chodzi? Przypomnijmy, że zakaz handlu w niedzielę miał przede wszystkim wzmocnić na rynku pozycję małych sklepów i zapewnić osobom pracującym w dużych sklepach możliwość spędzania czasu z rodziną. O ile trudno przyczepić się do słuszności drugiego postulatu, łatwo obalić nadrzędne założenie. Okazało się bowiem, że działania mające na celu wzmocnić pozycję małych przedsiębiorców na rynku, znacznie ją osłabiły.
Zakaz handlu pogorszył sytuację małych sklepów
Według danych ZPP wprowadzenie zakazu handlu okazało się szkodliwe szczególnie dla właścicieli małych sklepów. Ponad 60 proc. z nich twierdzi, że ucierpiało w konsekwencji wprowadzenia zakazu handlu. Wydaje się to nielogiczne – to właśnie małe sklepy powinny notować wzrost przychodów. Niestety konsumenci obrali taktykę, której polski ustawodawca nie wziął pod uwagę, mianowicie zaopatrują się „na zapas” w dużych marketach. Znaczny, 13 proc. wzrost zanotowały natomiast stacje benzynowe.
Premier przyznaje się do błędu
Opublikowane dane są niepokojące, a premier Mateusz Morawiecki przyznał, że zakaz handlu nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Skutki zakazu handlu są opłakane. Zapowiadano jego złagodzenie i przywrócenie przynajmniej jeszcze jednej niedzieli handlowej. Jadwiga Emilewicz podkreśla jednak, że powrót dwóch niedziel handlowych jest bezzasadny.
Polacy spędzają weekend w sposób społecznie pożądany
Jedną z przyczyn, jaką przesądziła o tym, że powrót dwóch niedziel handlowych jest niepotrzebny były właśnie badania. Wynikało z nich, że wolne niedziele sprowadziły spędzanie czasu wolnego Polaków do „społecznie pożądanego”. Jak należy to rozumieć?
„Myśmy zbadali trend od 2014 r., aby naprawdę zobaczyć na osi czasu, co dzieje się w sektorze handlu detalicznego. Zbadaliśmy, co robią Polacy w wolne niedziele, czy środki, które wydawali w sklepach, zostają na kontach oszczędnościowych (…) To, co robią Polacy w weekend, jest społecznie pożądane i będzie popierane przez wiele osób z zadowoleniem, kiedy zobaczymy, co robimy teraz w czasie wolnym od popołudnia w sobotę do niedzieli wieczora. Środki nie zostają na kontach, środki alokowały swoje miejsce.”
W związku z tym wielu polityków ustanowiło by całkowity zakaz handlu w niedzielę.
Powrót dwóch niedziel handlowych niemożliwy?
Jadwiga Emilewicz do badań ZPP odniosła się z dużą rezerwą, twierdząc, że „mocno polemizują z tymi, które są dzisiaj dostępne na rynku, a które są danymi zamawianymi przez sklepy wielkopowierzchniowe”. Krótko mówiąc minister podważa wartość wskazanych badań oraz zalecenia ekspertów z resortu przedsiębiorczości.
Powrót dwóch niedziel handlowych wydaje się już niemożliwy. Paradoksalnie na zakazie handlu najwięcej zyskały właśnie duże dyskonty, w które zakaz ten był wymierzony. Atrakcyjne promocje przed końcem tygodnia przyciągają klientów, w efekcie czego dochodzi do gromadzenia „zapasów”. Molochy deklasują mniejszą konkurencję w wyścigu o konsumenta. Ekipa rządząca woli się jednak chełpić faktem, że „Polacy spędzają weekend w sposób społecznie pożądany”.