Mariusz Pudzianowski twierdzi, że będąc współwłaścicielem hotelu, może ignorować drugiego współwłaściciela, przeprowadzać remonty, usuwać z niego rzeczy i przejąć dwa z czterech pięter budynku. Oczywiście sprawa nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Skonfliktowani mężczyźni najprawdopodobniej będą musieli przeprowadzić zniesienie współwłasności. Jak to zrobić zgodnie z prawem?
Andrzej Kowalczyk, hotelarz z Andrychowa twierdzi, że Mariusz Pudzianowski, słynny strongman przeprowadził nalot na jego hotel. W towarzystwie znajomych miał wynieść niektóre meble, przepędzić gości i zająć część budynku. Sytuacje miały uwiecznić nagrania z monitoringu, które pokazały, że strongman faktycznie był w hotelu w asyście funkcjonariuszy policji. W odpowiedzi pan Pudzianowski publicznie wyjaśnił, że jakiś czas temu stał się współwłaścicielem tego hotelu, a swój udział miał kupić od byłej żony hotelarza. Sytuację opisuje nie jako nalot, a wejście do nieruchomości, której jest współwłaścicielem. Na pierwszy rzut oka widać, że panowie są ze sobą mocno skonfliktowani, a sprawa wcale nie jest tak oczywista, jak mogłaby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Oczywiście o samej sprawie wiadomo jedynie tyle, co główni zainteresowani postanowili ujawnić w mediach. Trudno się wypowiadać na jej temat nie znając wielu istotnych dla niej szczegółów. Z całej tej historii można się domyślać, że pan Mariusz Pudzianowski kupił od byłej żony hotelarza połowę udziałów w hotelu. Niestety nie jest do końca pewne, czy chodzi o prawo własności nieruchomości, w której jest prowadzony hotel, czy też udziały w spółce, która prowadzi działalność gospodarczą. Nie wiadomo, czy właścicielem nieruchomości jest hotelarz, spółka, a może inny podmiot, który ją wynajmuje spółce.
Mariusz Pudzianowski hotel
Szkoda, bo ten istotny szczegół wydaje się mieć kluczowe znaczenie dla całej historii. W tle jest też wciąż aktualna kwestia podziału majątku hotelarza i jego byłej żony, czy negocjacje „wspólników z przymusu” zakończone fiaskiem. Nie zapominajmy o ciągle trwającym postępowaniu przed sądem. Pan Mariusz Pudzianowski twierdzi, że jest właścicielem połowy hotelu i z tego tytułu należą mu się udziały w zyskach. Dlatego też postanowił wejść do nieruchomości, której jest współwłaścicielem.
Oczywiście współwłasność nie polega na tym, że dwie (lub więcej) osób dzielą budynek taśmą i robią ze swoją częścią, co im się żywnie podoba. Niemniej jednak już na pierwszy rzut oka widać, że obaj panowie są mocno skonfliktowani i można zakładać, że prędko nie dojdą ze sobą do porozumienia. Przytoczmy chociażby brzmienie art. 199 kodeksu cywilnego.
Do rozporządzania rzeczą wspólną oraz do innych czynności, które przekraczają zakres zwykłego zarządu, potrzebna jest zgoda wszystkich współwłaścicieli. W braku takiej zgody współwłaściciele, których udziały wynoszą co najmniej połowę, mogą żądać rozstrzygnięcia przez sąd, który orzeknie mając na względzie cel zamierzonej czynności oraz interesy wszystkich współwłaścicieli.
Idealną sytuacją z punktu widzenia współwłasności jest, kiedy wszyscy współwłaściciele mają wspólną wizję co do danej rzeczy. Życie jednak pisze różne scenariusze i często zdarza się, że współwłaściciele stają się nimi niejako z przymusu. Gdy konfliktu między nimi nie da się rozwiązać, konieczne może być zniesienie współwłasności. Podział może odbyć się albo w drodze umowy, albo w drodze rozstrzygnięcia sądowego. Z żądaniem zniesienia współwłasności może wystąpić każdy ze współwłaścicieli.
Każdy ze współwłaścicieli może żądać, ażeby zniesienie współwłasności nastąpiło przez podział rzeczy wspólnej, chyba że podział byłby sprzeczny z przepisami ustawy lub ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem rzeczy albo że pociągałby za sobą istotną zmianę rzeczy lub znaczne zmniejszenie jej wartości.
Zniesienie współwłasności
Zniesienie współwłasności może odbyć się na trzy różne sposoby, od najmniej uciążliwego do najbardziej. Pierwszy z nich jest tym, który większości przychodzi jako pierwszy na myśl. Chodzi oczywiście o podział danej rzeczy pomiędzy współwłaścicieli. Z oczywistych względów może to dotyczyć rzeczy, które fizycznie da się podzielić. Można jedną działkę podzielić na dwie, a w budynku ustanowić chociażby odrębną własność lokali.
Drugim sposobem na zniesienie współwłasności jest przyznanie własności jednemu ze współwłaścicieli oraz zobowiązanie go do spłaty pozostałych współwłaścicieli. To rozwiązanie jest stosowane wtedy, kiedy nie da się danej rzeczy fizycznie podzielić pomiędzy wszystkich zainteresowanych. Wtedy daną rzecz sąd przyznaje wyłącznie na rzecz jednego z nich, a jednocześnie orzeka się obowiązek spłaty pozostałych współwłaścicieli. Oczywiście proporcjonalnie do wysokości ich udziałów.
Ostatni sposób jest bez wątpienia najdalej idący. Znajduje jednak zastosowanie w sytuacjach, których nie da się rozwiązać za pomocą dwóch powyższych. Jeżeli rzeczy nie da się fizycznie podzielić, a jednocześnie przyznanie jej na własność jednemu z nich nie znajduje żadnego uzasadnienia. Wtedy sąd może zarządzić sprzedaż rzeczy i podział uzyskanej w ten sposób sumy pomiędzy wszystkich współwłaścicieli.