Jakiś czas temu rządzący bardzo chcieli opodatkować wielkie sieci handlowe. Musieli jednak wycofać się z tego pomysłu, ponieważ Komisja Europejska stwierdziła, że jest to niedozwolona pomoc publiczna. Teraz jednak TSUE stwierdził, że w błędzie był nie polski rząd, a właśnie Komisja.
TSUE przyznał rację polskiemu rządowi
Kiedy już wydawało się, że wielkie sieci handlowe jednak unikną opodatkowania, dość niespodziewanie okazało się, że z pomocą rządzącym przyszedł… Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Uznał on, że to Komisja Europejska myliła się, gdy stwierdziła, że podatek handlowy dla wielkich sieci to rodzaj niedozwolonej pomocy publicznej. A to oznacza, że podatek powróci (co potwierdza zresztą rzeczniczka rządu, Joanna Kopcińska). I najmocniej uderzy w największe sklepy.
Rządzący czekają tylko na to, aż wyrok się uprawomocni.
Podatek handlowy: jakie były założenia?
Jakie były założenia podatku handlowego? Po pierwsze, miały obowiązywać dwie stawki – 0,8 proc. i 1,4 proc. Wysokość stawki była uzależniona od wysokości miesięcznego przychodu. Mniejszy podatek handlowy miały zapłacić sklepy, które miesięcznie osiągają od 17 do 170 mln zł. Sieci handlowe, które są w stanie wykręcić lepszy wynik (powyżej 170 mln zł) miały być opodatkowane według drugiej stawki.
Podatek handlowy miał obowiązywać już od września 2016 roku, jednak w tym samym miesiącu Komisja Europejska wszczęła postępowanie o naruszenie prawa unijnego. KE wydała też nakaz zawieszenia stosowania podatku. Polska jednak zaskarżyła decyzję Komisji i skierowała sprawę do TSUE.
Argumenty Komisji Europejskiej
Zdaniem KE analiza korzyści podatkowej powinna odbywać się w kilku etapach – dzięki temu możliwe byłoby wykluczenie selektywnej korzyści na rzecz niektórych przedsiębiorstw (w tym wypadku mniejszych sklepów). Progresywna struktura podatku miała stanowić w tym przypadku odstępstwo od systemu odniesienia uznawanego za mający zastosowanie według jednolitej stawki podatkowej. W dodatku – nie było to odstępstwo uzasadnione charakterem lub ogólną strukturą systemu. Komisja twierdziła również, że cele polityki regionalnej, środowiskowej czy przemysłowej nie usprawiedliwiają takiej konstrukcji przepisów.
Skąd argument o „pomocy publicznej”? Chodziło przede wszystkim o dużą różnicę między jedną a drugą stawką podatku. Komisja twierdziła, że tak skonstruowane przepisy mają faworyzować mniejsze sklepy, ponieważ obciążenia podatkowe wielkich sieci były w zamyśle znacznie wyższe. Tym samym rząd umyślnie miał pomagać mniejszym sklepom, a to już – zdaniem KE – można było zakwalifikować właśnie jako formę niedozwolonej pomocy publicznej. Wynika to z art. 107 ust. 1 Traktatu o funkcjonowaniu UE:
Z zastrzeżeniem innych postanowień przewidzianych w Traktatach, wszelka pomoc przyznawana przez Państwo Członkowskie lub przy użyciu zasobów państwowych w jakiejkolwiek formie, która zakłóca lub grozi zakłóceniem konkurencji poprzez sprzyjanie niektórym przedsiębiorstwom lub produkcji niektórych towarów, jest niezgodna z rynkiem wewnętrznym w zakresie, w jakim wpływa na wymianę handlową między Państwami Członkowskimi.
Wyrok TSUE
Komisja Europejska podjęła się zatem próby ustalenia „normalnej” sytuacji w tej dziedzinie (czyli tego, jak powinna wyglądać stawka podatkowa) w „normalnym” systemie. Zdaniem TSUE KE jednak nie zrobiła tego w sposób prawidłowy, ponieważ wymyśliła „hipotetyczny” system, oderwany od rzeczywistych realiów i tym samym niekompletny. Zarzuty TSUE względem KE dotyczyły zatem przede wszystkim metody analizy dokonanej przez Komisję. TSUE nie zgodził się również z zarzutami KE dotyczącymi tego, że podatek miał być elementem polityki dążącej do osiągnięcia konkretnych celów (regionalnych itd.), ponieważ podatek miał zasilać budżet ogólny państwa. Komisja przyjęła zatem cel podatku od sprzedaży detalicznej cel inny od tego, który został wskazany przez władze polskie (czyli wprowadzenie sektorowego opodatkowania przychodów sprzedawców detalicznych zgodnego z logiką redystrybucyjną).
Wielkie sklepy jednak zapłacą. A my razem z nimi
Rzeczniczka rządu przypomina, że podatek handlowy nie wpłynie w żaden sposób na konsumentów. Mimo tego można mieć jednak realne obawy co do tych zapewnień. W końcu podatek handlowy będzie wiązał się dla wielu sieci z dużymi obciążeniami podatkowymi. Oczywiste jest w tym wypadku, że sklepy będą szukały rozwiązań, dzięki którym zrekompensują sobie taki wydatek. I bardzo możliwe, że będą szukać tego rozwiązania w kieszeni klientów. Możliwa jest też druga opcja, czyli powrót do pomysłu dzielenia się większych sklepów na mniejsze. Dzięki temu mniejsze przychody takiej jednostki mogłyby pozwolić zapłacenie podatku według pierwszej stawki. Na razie jednak rządzący będą musieli poczekać na uprawomocnienie się wyroku.