Kara za błąd lekarski będzie znacznie bardziej dotkliwa niż do tej pory. Za nieumyślne spowodowanie śmierci można pójść do więzienia nawet na dziesięć lat. To bardzo zaszkodzi niektórym specjalizacjom.
Niektórzy mogą w zmianie tego przepisu upatrywać się prywatnej wendety ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Otóż zmieniono brzmienie artykułu 255 przepisów prawa karnego:
Kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Jest to przepis, z tytułu którego najczęściej skazywano lekarzy. Wcześniej było to kilka miesięcy. Problem w tym, że w zawodzie medyka nic nie jest jasne i bezpieczne. Jeżeli jest się chirurgiem i popełni choćby najmniejszy błąd (a ludzie błędy popełniają), można z tego tytułu ponieść bardzo surową karę. Podobnie będzie z położnikami. Odbiór porodu jest trudny, może to być też sytuacja zagrożenia życia. To są specjalizacje bardzo skomplikowane, z wysoką ingerencją w cudze ciało. Czasami lekarz musi zaryzykować, żeby uratować życie pacjenta, czasami faktycznie popełni błąd. Nie jest to sprawa łatwa.
Wysyłanie go jednak na dziesięć lat do więzienia nie jest jednak skuteczne. Ba, teraz młodzi lekarze stwierdzą, że dermatologia, psychiatria czy ortopedia są ich wymarzonymi specjalizacjami. Nikt nie będzie chciał pchać się do specjalizacji, w której mogą cię zamknąć w więzieniu.
Kara za błąd lekarski
O ile błąd lekarski nie skutkuje utratą życia, o tyle lekarze mieli ubezpieczenie. Teraz strach im będzie podejmować skomplikowane operacje, strach będzie zaryzykować. Ostatecznie, nikt nie chce siedzieć dziesięć lat za błąd.
Wiadomo, sytuacja jest dla lekarza – oraz dla rodziny pacjenta – zawsze trudna wtedy, kiedy dochodzi do śmiertelnego błędu. Z jednej strony ludzie chcą sprawiedliwości, bo gdyby nie ów błąd, to dana osoba nadal by żyła. Czasami media wręcz huczą od wiadomości, że pacjent nie został przyjęty na oddział i zmarł wkrótce z powodu choroby. Siłą rzeczy chce się za to znaleźć odpowiedzialnego, wskazać osobę, która odmówiła udzielenia pomocy.
Z drugiej strony, jeśli znikną całkiem lekarze z tych „skomplikowanych” specjalizacji, to kto ich zastąpi? Transplantologia za ministra Ziobry swoje już przeżyła. Jego niechęć do lekarzy jest wręcz legendarna.