Obowiązkowe ubezpieczenie OC dla pojazdów spełnia prostą funkcję. Samochody to potężne bestie. Nikt nie powinien nimi kierować bez uprawnień, a po drugie pokrywać ewentualnie wyrządzonych szkód z własnej kieszeni. W odniesieniu do drugiego przypadku chodzi o to, żeby stratny nie był poszkodowany.
Na samochód stać prawie każdego, ale nie każdy będzie miał dość środków na pokrycie potencjalnie wyrządzonych szkód. Brzmi paradoksalnie, ale to prawda. Nie każdego posiadacza samochodu stać nawet na to, żeby zapłacić z własnej kieszeni za przerysowany bok luksusowego samochodu, nie mówiąc już o sytuacjach, w których okazałby się sprawcą wypadku śmiertelnego, wskutek którego zginąłby jedyny żywiciel rodziny. Kto na tym ucierpi najbardziej? Winny kierowca na pewno trochę, ale najbardziej poszkodowany.
Ktoś mógłby powiedzieć, że samochód powinien więc być dobrem, który przysługuje tylko tym, których stać na ewentualne pokrycie szkód. Z tym że byłoby to nieracjonalne. Wypadki zdarzają się stosunkowo zbyt rzadko, abyśmy wszyscy chodzili wyłącznie na piechotę. Nie mówiąc już o roli, jaką samochody pełnią w gospodarce, transporcie oraz codziennym życiu każdego z nas. Dlatego właśnie istnieje system obowiązkowych ubezpieczeń od odpowiedzialności cywilnej. Prawo przewiduje jednak sytuacje, kiedy ubezpieczenie OC nie pokryje szkody.
Odpowiedzialność zakładu ubezpieczeń nie jest nieograniczona. Kiedy ubezpieczenie OC nie pokryje szkody?
Zgodnie z art. 38 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych ubezpieczenie OC nie pokryje szkody polegającej na uszkodzeniu, zniszczeniu lub utracie mienia, wyrządzone przez kierującego posiadaczowi pojazdu mechanicznego. Chodzi tu o sytuacje w miarę oczywiste. Gdy pracownik (kierujący) wyrządził szkodę w pojeździe pracodawcy (posiadacza), zakład ubezpieczeń nie wypłaci z tego tytułu pracodawcy odszkodowania na podstawie umowy OC. Co ciekawe, zgodnie z treścią przepisu, OC nie zadziała również w sytuacji, w której posiadacz pojazdu mechanicznego, którym szkoda została wyrządzona, jest posiadaczem lub współposiadaczem pojazdu mechanicznego, w którym szkoda została wyrządzona. Oczywistym jest też, że ubezpieczenie OC nie pokryje szkody w przypadku gdy uderzymy we własny samochód. Jednak zasada ta zadziała również w sytuacji, w której kierujący pracownik uszkodzi inny pojazd pracodawcy. W praktyce takie sytuacje mogą wydarzać się np. na parkingu firmowym.
Poza tym istnieją także mniej oczywiste przykłady wyłączenia odpowiedzialności ubezpieczyciela zawarte w art. 38.
Zakład ubezpieczeń nie wypłaci odszkodowania za szkody:
- wynikłe w przewożonych za opłatą ładunkach, przesyłkach lub bagażu, chyba że odpowiedzialność za powstałą szkodę ponosi posiadacz innego pojazdu mechanicznego niż pojazd przewożący te przedmioty;
- polegające na utracie gotówki, biżuterii, papierów wartościowych, wszelkiego rodzaju dokumentów oraz zbiorów filatelistycznych, numizmatycznych i podobnych;
- polegające na zanieczyszczeniu lub skażeniu środowiska.
Ciekawostką jest to, że wyłączenie odpowiedzialności za szkody polegające na utracie wartościowych przedmiotów nie dotyczy… zegarków. W tej sprawie wypowiedział się w latach 70 Sąd Najwyższy. Zgodnie z wyrokiem zegarek, nawet wykonany ze złota, nie służy wyłącznie do ozdoby, ponieważ spełnia także rolę użytkową. Nie można więc kwalifikować go jako biżuterii, która jest przede wszystkim ozdobą. Niestety nad przewożeniem w samochodzie swoich zbiorów muszę się poważnie zastanowić filateliści czy kolekcjonerzy monet. W przypadku ich uszkodzenia, zakład ubezpieczeń nie zwróci ich wartości.
Odpowiedzialność ubezpieczyciela jest ograniczona także do tzw. sumy gwarancyjnej – również w odniesieniu do wartościowych przedmiotów nieujętych w ramach przepisu. Ubezpieczyciel nie będzie odpowiadał za szkodę ustaloną w wysokości powyżej sumy gwarancyjnej zawartej w umowie.
Zgodnie z ustawą suma gwarancyjna nie może wynosić mniej niż:
- w przypadku szkód na osobie – 5 210 000 euro w odniesieniu do jednego zdarzenia, którego skutki są objęte ubezpieczeniem bez względu na liczbę poszkodowanych
- w przypadku szkód w mieniu – 1 050 000 euro w odniesieniu do jednego zdarzenia, którego skutki są objęte ubezpieczeniem bez względu na liczbę poszkodowanych
Warto zwrócić uwagę, że art. 38 nie wyłącza odpowiedzialności w przypadku np. drogocennych rzeźb czy dzieł sztuki. Mimo tego, że wydaje się, że to ta sama kategoria co drogocenna biżuteria, z jakiegoś powodu nie zostały one ujęte w treści przepisu. Jest to na pewno dobra wiadomość dla wszelkich posiadaczy dóbr w stylu obrazy Rembrandta czy wazy z dynastii Ming, którym zdarza się przewieźć je na tylnym siedzeniu swojego auta. Filateliści natomiast mają prawo się czuć zaniepokojeni tym wyróżnieniem. W ich przypadku przepis jest dość klarowny.
W powyższych wypadkach poszkodowanemu pozostaje więc dochodzenie odszkodowania bezpośrednio od sprawcy. Walka o odszkodowanie jest w takim wypadku na pewno trudniejsza. Po drugiej stronie nie stoi bowiem zakład ubezpieczeń, który jest gwarantem tego, że posiada środki na wypłatę odszkodowania, tylko sprawca szkody, z którego wypłacalnością może być różnie.
Kiedy ubezpieczenie OC nie pokryje szkody, bo to kierowca ostatecznie zapłaci?
Pierwsze co przychodzi na myśl, to ustawiony wypadek. W przypadku, gdy zakład ubezpieczeń będzie podejrzewał, że zdarzenie było „ustawką” kierowca i poszkodowany mogą odpowiadać karnie za oszustwo. W takim wypadku, jeżeli zakład zdążył już wypłacić odszkodowanie, może starać się ściągnąć niesłusznie wypłaconą kwotę od osoby, które osiągnęła jego kosztem korzyść majątkową.
Innym ciekawym aspektem jest to, że ustawa gwarantuje dla zakładu ubezpieczeń możliwość dochodzenia zwrotu wypłaconego odszkodowania od kierowcy. Taka sytuacja będzie miała miejsce, jeżeli kierujący:
- wyrządził szkodę umyślnie, w stanie po użyciu alkoholu lub w stanie nietrzeźwości albo po użyciu środków odurzających, substancji psychotropowych lub środków zastępczych w rozumieniu przepisów o przeciwdziałaniu narkomanii;
- wszedł w posiadanie pojazdu wskutek popełnienia przestępstwa;
- nie posiadał wymaganych uprawnień do kierowania pojazdem mechanicznym, z wyjątkiem przypadków, gdy chodziło o ratowanie życia ludzkiego lub mienia albo o pościg za osobą podjęty bezpośrednio po popełnieniu przez nią przestępstwa;
- zbiegł z miejsca zdarzenia.
W powyższych przypadkach zakład ubezpieczeń co prawda wypłaci odszkodowanie poszkodowanemu. Zachowuje jednak prawo do zwrócenia się do kierowcy z tzw. regresem ubezpieczeniowym. Konstrukcja ta polega na tym, że w chwili zapłaty odszkodowania ubezpieczyciel może domagać się od kierowcy zwrotu wypłaconego odszkodowania. Tak więc jazda po piwku może wiązać się nie tylko z utratą prawa jazdy czy odpowiedzialnością karną. Na końcu pijany kierowca może mieć obowiązek zwrotu sporej kwoty tytułem odszkodowania za szkodę. Ustawodawca wychodzi z założenia, że ubezpieczenie OC nie powinno pokrywać szkód, które zostały wyrządzone w szczególnie nagannych okolicznościach. W zasadzie nie ma się co temu dziwić. W takich wypadkach prawo pozwala sobie na udzielenie gorzkiej lekcji kierowcy, który za szkodę zapłaci z własnej kieszeni.