Pudelek nagłaśnia „skandal”, związany z wydawaniem środków pieniężnych przez warszawski ratusz. Podobno chodzi o reklamę warszawskiej wody z kranu, za którą zapłacono około 12 tysięcy złotych. Czyżby była to kontynuacja pokazu rzekomej niegospodarności, która obecnie wyjątkowo mocno kojarzy się ze strefą relaksu na Placu Bankowym?
Warszawska kranówka
Daniel Liszkiewicz, zastępca szefa publicystyki TVP Info, zamieścił na swoim Twitterze „łamiącą wiadomość”.
W Warszawie influencer za łyk kranówki może dostać 12,300 zł. Tak przynajmniej wynika z rejestru umów na promocję miasta na kanale YT „Po Cudzemu”. Czy to wynagrodzenie za jedno 5min. video? #StrefaRelaksu za milion dziwi coraz mniej. #Warszawa na bogato pic.twitter.com/7USFPvYiVj
— Daniel Liszkiewicz (@Dan_Liszkiewicz) August 4, 2019
W kolejnym tweecie przytoczono wyciąg z miejskiego rejestru umów cywilno-prawnych, z którego wynika, że miasto zawarło w sierpniu 2018 roku umowę ze „Studio Mamoko Arlena Witt” na kwotę 12 300 złotych, której przedmiotem była promocja m.st. Warszawy na kanale pt. „Po cudzemu” w serwisie społecznościowym YouTube.
Pudelek dodatkowo dramatyzuje całą sytuację, wskazując w jednym z artykułów, że są to „KONTROWERSYJNE WYDATKI” (pisownia oryginalna).
12 300 złotych za łyk kranówki?
Przedmiotem umowy faktycznie była promocja miasta i bynajmniej nie sprowadzała się do kranówki, co usilnie próbuje się wmówić.
Umowa została zawarta de facto z Arleną Witt, która od 2015 roku prowadzi niezwykle popularny na YouTubie cykl „Po Cudzemu”, w którym pokazuje, jak poprawnie mówić po angielsku. Przedmiotowy materiał, stworzony we współpracy z m. st. Warszawa, prezentuje się, jak poniżej.
Jak widać, materiał zawiera nieco więcej, niż specjalnie wycięty fragment, gdzie autorka popija wspomnianą warszawską kranówkę (która serio jest niezła!). Film ma ponad 200 000 wyświetleń i nie dość, że promuje miasto, to jeszcze uczy. Przedmiotem odcinka jest bowiem nauka odpowiedniej wymowy słowa Warsaw i wszelkich wariacji owej nazwy.
Warto również odnieść się do kwoty, którą miasto zapłaciło Arlenie Witt. Około 12 tys. złotych za materiał na niezwykle popularnym (i światopoglądowo neutralnym, co również jest ważne) kanale, przy osiąganych przez nią zasięgach, jest kwotą naprawdę atrakcyjną.
Bardzo dobrze, że w Warszawie korzysta się ze środków przeznaczonych na promocję miasta właśnie w taki sposób, który nie dość, że promuje naszą stolicę, to jeszcze uczy.