Posłowie (a jakże) Kukiz’15 – Maciej Masłowski, Paweł Skutecki i Paweł Szramka — zwrócili się do ministra zdrowia z cichą prośbą o wprowadzenie pewnego ograniczenia. Czy zakaz sprzedaży napojów energetycznych dzieciom okaże się faktem?
Zakaz sprzedaży napojów energetycznych dzieciom
Posłowie powołali się na informacje serwisu Monday News odnośnie do analizy przeprowadzonej przez firmę Hiper-Com Poland. Z owej wynika, że w 2019 roku sieci handlowe zwiększyły o 40% promocję napojów energetycznych.
Z raportu również wynika, że największy wzrost miał miejsce w sklepach typu convenience (sklepy w stylu Żabki, czy Małpki). W tym sektorze wzrost promocji napojów energetycznych osiągnął aż 80%. Ponadto posłowie wskazują, że według danych z Centrum Monitorowania Rynku, napoje energetyczne są jednymi z najczęściej kupowanych produktów spożywczych w placówkach handlowych mających do 300 m2 powierzchni
Posłowie ponadto zaznaczają, że różne media – w oparciu o opinie ekspertów — od dawna proponują wprowadzenie regulacji, pozwalających na ograniczenie lub zakaz sprzedaży napojów energetycznych dzieciom. Posłowie sformułowali w interpelacji dwa pytania
- Czy Ministerstwo Zdrowia rozważa wprowadzenie zmian w przepisach prawa powszechnie obowiązującego, dotyczących ograniczenia sprzedaży napojów energetycznych dla dzieci i młodzieży?
- Jakie działania na rzecz popularyzacji zdrowego odżywiania wśród dzieci i młodzieży podejmuje obecnie ministerstwo?
Minister jeszcze nie odniósł się do powyższych pytań.
Skutki picia Red Bulla
Napoje energetyczne powszechnie uznawane są za produkt niezbyt korzystny dla ludzkiego organizmu. Pomijając jednak infantylne, a wręcz idiotyczne powszechne stwierdzenia, jak „sama chemia”, warto zastanowić się, dlaczego napoje energetyczne uznaje się za szkodliwe, a także czy podobne produkty — w innej formie — i tak nie są i nie będą dostępne na rynku. Szereg badań, a także WHO podkreśla, że napoje energetyczne pełne są środków pobudzających, mogących nawet powodować uzależnienie. Chodzi tutaj o kofeinę, witaminy, ale też inne aktywne składniki, np. żeń-szeń, guaranę czy taurynę. Przykładowo Red Bull, najpopularniejszy napój energetyczny na rynku, zawiera 80 mg kofeiny w 250 ml puszce napoju. Jako ciekawostkę dodam, że Coca-Cola, uznawana za powszechnie „niezdrową” chyba jedynie przez zawartość cukru, w puszce napoju ma aż 24 mg kofeiny. Czyli de facto relatywnie niewiele mniej.
Szkodliwość napojów energetycznych zawiera się jednak w nieco innej sferze. Problemem jest, oprócz cukru i kofeiny, duża ilość witamin z grupy B. Spożywanie ich w nadmiarze, a w puszce napoju energetycznego znajduje się co najmniej wystarczająca dzienna dawka owych, może prowadzić do hiperwitaminozy. A co za tym idzie — do różnych powikłań, które się z tymże stanem wiążą. Oczywiście powyższe nie oznacza, że napoje energetyczne są trucizną. Zawierają one jednak skondensowane spektrum różnych substancji, które nie powinny być przez człowieka spożywane w nadmiarze.
Czy wprowadzenie takiej konstrukcji, jak zakaz sprzedaży napojów energetycznych dzieciom jest rozsądnym pomysłem? Moim zdaniem nie. Większy nacisk powinno się kłaść na powszechną edukację w zakresie żywienia i to zarówno najmłodszych, jak i nas, dorosłych. Nawet jeżeli dziecko w szkole nauczy się zasad zdrowego żywienia, a w domu dostanie na obiad ociekającego tłuszczem schabowego z frytkami, a do picia syntetyczny napój, składający się głównie z cukru, to za dużo się w kwestii zdrowia (i świadomości) nie zmieni.