Prawnicy Activision Blizzard okazali się straszniejsi niż smok Deathwing i wszystkie inne kataklizmy, które dotknęły świat World of WarCraft. Piracki serwer Nostalrius musiał zostać zamknięty. Prywatne serwery a prawo.
Społeczność miłośników chyba najpopularniejszej gry MMORPG na świecie od pewnego czasu organizowała się w ramach nieoficjalnego serwera o nazwie Nostalrius. Konta na serwerze posiadało 800 000 osób, z czego 150 000 osób utrzymywało w jego obrębie aktywność. To świetny wynik, biorąc pod uwagę, że inicjatywa wystartowała w lutym 2015 roku. Jedną z głównych przyczyn popularności prywatnego serwera był fakt, iż zainstalowano na nim oryginalną, najbardziej podstawową wersję World of WarCraft wydaną w standardzie Vanilla.
Prywatne serwery a prawo
Niestety, prywatne serwery to inicjatywa ciekawa, ale przeważnie stanowiąca naruszenie prawa. Nie jest to regułą, twórcy niektórych gier zezwalają na podejmowanie takich działań. Ale nie Blizzard, który przecież w dużej mierze żyje z opłat abonamentowych otrzymywanych od swoich graczy z tytułu comiesięcznej subskrypcji World of WarCraft.
Mimo to list do administratorów Nostalriusa miał wolę załatwienia sprawy pozasądowo. Administratorom wyznaczono ultimatum, ci z kolei zdecydowali się na nie przystać. I ogłosili zamknięcie serwera, przygotowując na swoją decyzję wielu graczy. Przed laty World of WarCraft stał się stadium realnych badań na temat rozprzestrzeniania epidemii, kiedy na skutek błędu w grze wirtualni bohaterowie roznosili „śmiertelną” chorobę. Część graczy starała się wówczas ukryć w odludnych (i odorcznych) miejscach, inni świadomie udawali się w skupiska miejskie, by zarazić jak najwięcej osób.
Tym razem mogliśmy obejrzeć zwiastun takiego nieuniknionego końca świata, gdzie zostało już tylko stać i podziwiać.
Choć inni użytkownicy wybierali alternatywne metody żegnania się z okrutnym światem, w krainach Nostalriusa w ostatnich minutach istnienia serwera mogliśmy być między innymi świadkami zbiorowych samobójstw.
Pozostali gracze zaangażowali się w podpisanie petycji (blisko 80 000 osób) czy nagrywanie felietonów na YouTube, w którym dosadnie mówią, co myślą na temat poczynań Blizzarda. Należy mieć jednak świadomość, że firma i tak zdecydowała się na najniższy możliwy wymiar „kary”, biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności. Mogła zaoferować o wiele bardziej dobitny pokaz pazerności.
Fot. materiały promocyjne World of WarCraft