Jeżeli sądzisz, że w dobie powszechnego dostępu do internetu, edukacji na temat prawa autorskiego, Bezprawników i innych takich, kompetencje prawników milionowych wydawnictw są wystarczające, to niezawodny znak, że jesteś MUGOLEM.
Wydawcy przygód nastoletniego czarodzieja mają nie lada problem. I to na całym świecie, także w Polsce, wszak nie raz opisywaliśmy perypetie wydawnictwa Media Rodzina. Również te okoliczności sprzyjające dochodzeniu roszczeń przez prawników Media Rodzina wzbudzały przez nas pewne wątpliwości. Ale to mały pikuś w porównaniu z tym co się dzieje na zachodzie.
Jeden z wydawców globalnych przygód Harry Pottera, nie tylko tych „kanonicznych”, ale też na przykład pisanych przez fanów, w całym swoim kresie działania wysłał ponoć aż 260 000 zgłoszeń do samego tylko Google z zawiadomieniem o naruszeniu praw autorskich i prośbą o załatwienie sprawy. Niestety, od pewnego czasu wezwania te zaczęły przybierać dość… absurdalny charakter. Zaczęto blokować nie tylko linki do stron typu peb.pl czy chomikuj.pl, ale…
Prawnicy Harry Pottera chcieli skasować Wikipedię
Tak, jedno ze zgłoszeń z zakresu naruszenia praw autorskich (do „Zakonu Feniksa”) wysłane w dniu 8 marca wzywało Google do zablokowania dostępu do oficjalnego wpisu na temat autorki Harry Pottera w anglojęzycznej Wikipedii. Zgłoszenie ponowiono zresztą – już w bardziej właściwej tematycznie dacie – 1 kwietnia, więc trudno jest tu mówić o jakiejś pomyłce.
Niestety, był to tylko wierzchołek góry lodowej, następne wezwania od prawników zajmujących się prawami do tytułów dotyczą już haseł bardzo luźno związanych z tematyką okołohogwartową, żeby nie powiedzieć – wcale. Przedstawiciele miotali zaklęciami rozsyłali wezwania metodą sprawiającą wrażenie metody „na chybił-trafił” wysyłając roszczenia do wpisów o kulturze Egiptu, rdzennych Amerykanach, jakimś bohaterskim żołnierzu USA czy alfabecie NATO.
Jak donosi Torrent Freak, w przeszłości przedmiotem podobnej prawnoautorskiej furii był serial Beverly Hills 90210. Na szczęście Google weryfikuje te wnioski o usuwanie linków w związku z naruszeniem praw autorskich (działając w sposób zbliżony do prawa do bycia zapomnianym) i konsekwentnie odmawia ostatnim poczynaniom Potterowców.
Jaka tam konkretnie myśl kryje się w głowach prawników? Trudno powiedzieć, wnioski niestety nie były argumentowane zbyt starannie. Pomijając już encyklopedyczny charakter stron Wikipedii, która generalnie cieszy się dość duża swobodą w zakresie dozwolonego użytku, to ja cały czas staram się zrozumieć jak powiązano alfabet NATO ze Śmierciożercami. A może dookoła nas toczy się jakiś konflikt, o którym my, mugole, nawet nie wiemy?
Jeżeli w Twoim świecie toczy się konflikt na temat prawa autorskiego, być może warto poświęcić chwilę na skorzystanie z pomocy naszego doświadczonego działu prawnego pod adresem kontakt@bezprawnik.pl – koszt porady prawnej zaczyna się już od 49 złotych!