Wiele osób mogło znaleźć się w sytuacji, gdy kupiło jakiś sprzęt, za kilka lat (już po wygaśnięciu gwarancji) sprzęt zepsuł się, ale jego naprawa (i to płatna) okazywała się niemożliwa. Wszystko dlatego, że niemożliwe było kupienie nowych części – bo przestały być już produkowane. Taka strategia producentów wymuszała na konsumentach zakup kolejnych sprzętów. Już wkrótce się to jednak zmieni – wszystko przez tzw. „prawo do naprawy” wprowadzane przez UE.
„Prawo do naprawy”: koniec z wyrzucaniem sprzętów, które wystarczyłoby po prostu naprawić
Do tej pory nierzadko zdarzało się, że po zakupie sprzętu i kilku lat jego użytkowania konsument musiał po prostu… zakupić kolejny sprzęt. Wszystko przez naprawy, których nie zawsze można było dokonać. Często produkt był wprowadzany na rynek, ale części zamienne, które mogłyby się przydać w momencie, gdy urządzenie się zepsuje, były dostępne na rynku bardzo krótko (zazwyczaj niewiele dłużej niż obowiązywała gwarancja). Konsument, który chciał dokonać płatnej naprawy, nie mógł właściwie nic zrobić – był odsyłany z kwitkiem. O ile w niektórych przypadkach możliwe było wykorzystanie zupełnie innych części, o tyle w większości sytuacji konieczne było (i jest nadal) użycie części oryginalnych, markowych. Już wkrótce ma się to jednak zmienić.
Prawo do naprawy, wprowadzane w obrębie Unii Europejskiej, zaczyna już obowiązywać na terenie wspólnoty od października 2019 r. Producenci urządzeń gospodarstwa domowego (czyli m.in. AGD) będą mieć obowiązek dłuższego produkowania danego modelu sprzętu. Części zamienne do maszyn będą musieli z kolei „dostarczać” (czyli umożliwiać ich zakup) przez okres 10 lat. Prawo do naprawy obejmie m.in. pralki, zmywarki, lodówki czy oświetlenie.
Prawo do naprawy to dobre rozwiązanie, jednak szkoda, że części będą dostarczane jedynie profesjonalnym serwisom
Niektórzy specjaliści wskazują jednak na to, że wprawdzie prawo do naprawy to świetne rozwiązanie (które funkcjonuje też w niektórych krajach pozaeuropejskich, np. w USA), jednak wciąż nie daje konsumentom pełnych możliwości. Części zamienne, które producenci będą musieli dostarczać w ciągu 10 lat, będą przekazywane bowiem wyłącznie profesjonalnym punktom obsługi, podobnie jak dokumentacje serwisowe. To z kolei oznacza, że konsumenci będą mogli wprawdzie przekazać sprzęt do naprawy, jednak nie będą mogli dokonać naprawy samodzielnie.
Producenci tłumaczą, że możliwość kupienia przez konsumentów części zamiennych do sprzętów mogłoby zrodzić kolejne pytania – w tym te dotyczące odpowiedzialności za prawidłowe funkcjonowanie sprzętu.
Dłuższa żywotność urządzeń powinna być w interesie wszystkich
Prawo do naprawy niewątpliwie przyczyni się do wydłużenia żywotności urządzeń. Zyskają i konsumenci (którzy nie będą musieli kupować od razu nowego sprzętu) i serwisy (zarabiające na naprawach). „Poszkodowani” wydają się zatem producenci, którzy mogą mniej zarobić na nowych modelach, jeśli ich odpowiednio nie zareklamują i nie zachęcą konsumentów do dodatkowego wydatku.
Należy jednak pamiętać, że nowe unijne przepisy wymuszają także na producentach zwiększenie efektywności elektrycznej urządzeń. To z kolei może przyczynić się do obniżenia rachunków za energię elektryczną.
Nie da się też ukryć, że prawo do naprawy jest też rozwiązaniem sprzyjającym środowisku – już teraz ludzie nie mogą sobie poradzić ze składowiskami śmieci, których powierzchnia powiększa się z roku na rok.