Chwilówki mogą być dobrym rozwiązaniem dla potrzebujących gotówki szybko i tanio. Niestety bardzo często wiążą się z całą spiralą kłopotów i są jedną z najprostszych dróg do popadnięcia w długi. Google się temu sprzeciwia.
Przyznam, że jest to jedna z nielicznych sytuacji, kiedy prywatny koncern dość stanowczo mówi o tym, że nie będzie uczestniczył w reklamowaniu usług określonego typu i to pomimo faktu, iż nie zabrania ich prawo danego kraju.
Jeśli uważacie, że chwilówki są niebezpieczne, w obliczu mniej świadomych konsumentów można je nawet nazwać nożem w rękach oseska, to prawdopodobnie nie byliście w Stanach Zjednoczonych, gdzie tego typu pożyczki krótkoterminowe to prawdziwy Dziki Zachód, a na dodatek sieją jeszcze większe spustoszenie.
Tym samym Google podejmuje decyzje na bazie sytuacji na rynku amerykańskim, gdzie pożyczki chwilowe cieszą się mniej więcej tak samo dobrą renomą jak u nas sklepy internetowe sprzedające chińszczyznę w oparciu o wątpliwej jakości dropshipping. Jednak czy przedstawiciele reprezentujący sektor błyskawicznych pożyczek nie powinni czuć się oburzeni w sytuacji, gdy prawo pozwala im na reklamę, a jednocześnie jeden z podmiotów tej reklamy odmawia?
Mając na względzie, że Google nie prowadzi działalności konkurencyjnej do działalności instytucji pożyczkowych, nie widzę problemu natury prawnej. Przynajmniej jeśli rozpatrujemy tę kwestię wyłącznie na bazie polskich regulacji. Mówiąc wprost: Google może postanowić, że nie będzie przyjmować reklam „chwilówek” i firmy pożyczkowe muszą się z tym pogodzić. Mimo że rzeczywiście zdziwienie może budzić to, dlaczego reklamować będą mogły się np. SKOK-i, a nie będą mogły instytucje pożyczkowe, to mówienie o dyskryminacji wydaje mi się nieuzasadnione. Powiem nawet więcej: gdyby Google stwierdziło, że będzie umieszczało reklamy tylko jednej firmy, zaś innym z tej samej branży odmawiało, nie dopatrywałbym się w tym złamania jakichkolwiek obowiązujących regulacji. Ot, prawo przedsiębiorcy do wybierania swoich kontrahentów.
– komentuje specjalnie dla Bezprawnika Patryk Słowik, redaktor Dziennika Gazeta Prawna, który jako pierwszy w Polsce opisał nową inicjatywę giganta.
Google wprawdzie na razie nie zapowiada całkowitego usunięcia chwilówek z wyników wyszukiwania, a jedynie z reklam promowanych przy wynikach, jednak mogą pojawiać się wątpliwości czy Google – globalny gigant, niemalże monopolista w swojej dziedzinie usług internetowych – może tak kapryśnie wybierać sobie reklamowane branże i czy nie stanowi to dla nas zagrożeń w przyszłości?
Nowa polityka Google’a mnie jednak niepokoi. W praktyce oznacza bowiem, że już niebawem dla przedsiębiorców działających w wielu branżach istotniejsze od działań regulatora na rynku będą działania Google’a czy Facebooka. Globalne korporacje będą w stanie jedną decyzję wywrócić do góry nogami model biznesowy całego sektora.
– dodaje Patryk Słowik.
Gest Google należy jednak postrzegać mimo wszystko w kategorii zachowania altruistycznego. Firma wszak rezygnuje z dość pokaźnych przychodów od branży, która nie szczędzi na nakłady reklamowe.