W poznańskim zoo przebywają tygrysy uratowane z koszmarnego transportu. Zamknięto je w klatkach służących do przewożenia koni. Jednego zwierzęcia nie udało się nawet odratować. Zoo w Poznaniu zgodziło się pomóc. Choć mogłoby się wydawać, że takie zachowanie powinno się spotkać jedynie z pozytywnymi reakcjami, to rzeczywistość wygląda inaczej. W tym tygodniu została przeprowadzona kontrola, której przyczyną miał być anonimowy donos na dyrektorkę zoo. Zdaniem dyrektorki autorem donosu są koledzy z innych ogrodów zoologicznych. Powiatowy lekarz weterynarii jednak zaprzecza.
Kontrola budzi emocje
Kontrola w zoo w Poznaniu rozpoczęła się we wtorek. Jak informuje powiatowy lekarz weterynarii Grzegorz Wegiera miała ona związek ze sprowadzonymi do zoo tygrysami. Chodziło o sprawdzenie na miejscu stanu zdrowia zwierząt oraz weryfikację dokumentów związanych z transportem do Poznania. Kontrola interwencyjna przeprowadzana jest w przypadku naruszenia dobrostanu zwierząt, gdy są one wymęczone, niewiadomego pochodzenia. Powodem wizyty weterynarz wraz z inspektorami miał być anonimowy donos na dyrektorkę zoo. W nagraniu zamieszczonym przez „GW” Wegiera powiedział między innymi, że w sprawie kontroli zadzwoniła osoba, która miała pytania i twierdziła, że współpracuje z ogrodami zoologicznymi.
Inne ogrody zoologiczne chcą odebrać status jednostki zatwierdzonej?
Podobno anonimowy donos na dyrektorkę był złożony przez osoby z innych placówek. Dyrektorka poznańskiego zoo, Ewa Zgrabczyńska, potwierdziła, że z ust powiatowego lekarza weterynarii usłyszała, iż osoby z innych ogrodów wyrażały zaniepokojenie i wręcz prosiły o odebranie poznańskiemu zoo statusu jednostki zatwierdzonej. Status ten pozwala ogrodom zoologicznym na wymienianie się zwierzętami bez wymaganej prawem kwarantanny. Ma więc potwierdzać, że znajdujące się w danej placówce zwierzęta pochodzą z zatwierdzonego źródła.
Powiatowy lekarz weterynarii dementuje doniesienia
Grzegorz Wegiera nie zgadza się z taką interpretacją sytuacji. Zaprzecza, by powodem kontroli był donos na dyrektorkę zoo ze względu na to, że uratowała tygrysy. Utrzymuje także, że nie groził dyrektorce odebraniem statusu jednostki zatwierdzonej. Poinformował ją jednak, że brak kwarantanny może spowodować, że tak się stanie. Formalnie to ogród zoologiczny powinien bowiem wystąpić o objęcie tygrysów kwarantanną. Działania weterynarza miały więc mieć na celu nie odebranie tego statusu, ale właśnie dopilnowanie, by tak się nie stało.
Kwarantanna do początku grudnia
Ze względu na przebywanie w zoo tygrysów o nieznanym statusie epizootycznym wyznaczona została 30-dniowa kwarantanna. Dopiero wtedy tygrysy będą mogły opuścić poznańskie zoo i docelowo trafić do ośrodka w Hiszpanii. Nie oznacza to zamknięcia placówki na ten czas. Do tygrysów nie będą mogły jednak zbliżać się osoby postronne, a opiekunowie zwierząt mają przechodzić przez maty nasączone środkiem dezynfekcyjnym.